Teraźniejsza Prawda nr 543 – 2017 – str. 51

tych, którzy ją przyjmują i przez poświęcenie stają się członkami Kościoła Pańskiego.

      Ta ważna praca wymaga staranności zarówno w osądzaniu siebie nawzajem, jak i w studiowaniu Słowa Bożego. Jednak w kwestii obowiązku Koś­cioła do osądzania istnieje wiele błędnego zrozu­mienia, wynikającego z niewyraźnego dostrzegania tego, co Biblia uczy na ten temat. Jezus powiedział: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni” (Mat. 7:1), natomiast Apostoł Paweł napisał: „Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat? A jeźli świat od was będzie sądzony, czyliście niegodni, abyście sądy mniejsze odprawiali?” (1 Kor. 6:2).

      Powierzchowne spojrzenie na te dwie wypo­wiedzi może niektórych doprowadzić do wniosku, że Apostoł nie zgadzał się tu z nauczaniem nasze­go Pana. Jednak gdy zrozumiemy to prawidłowo, zauważymy harmonię. W Mat. 7:1 nasz Pan mówi o nieżyczliwym sądzie, nadużyciu sądu, a nie o słusznym korzystaniu z tej szlachetnej możli­wości. Potwierdzają to kolejne wersety (3-5), któ­re ostrzegają przed hipokryzją potępiania innych za winy wcale nie większe od tych, które istnieją w nas samych, a na które miłość do samego siebie jest rozmyślnie ślepa, a także wersety 15-20, które każą nam strzec się wilków w owczej skórze. Inny­mi słowy, mamy używać rozważnego osądu w roz­różnianiu tych, których serca są czyste i pozbawio­ne chytrości, od tych, którzy skrupulatnie ukrywają zepsuty charakter pod płaszczykiem zewnętrznej pobożności, aby oszukać i zwieść nieostrożnych.

      W harmonii z powyższym i z napomnieniem naszego Pana „[…] sprawiedliwy sąd sądźcie” (Jana 7:24) Apostoł przypomina Kościołowi, że jest przy­gotowywany do sądzenia świata, a zatem powinien potrafić osądzać „doczesne rzeczy” (1Kor. 6:3). Choć grupa ludzi, do których te słowa były adre­sowane, nie była wcale doskonała, na co wskazuje nagana Apostoła, to była zdolna – na podstawie swojego zrozumienia myśli Bożych wyrażonych w Jego Słowie – sądzić sprawiedliwym sądem i zgodnie z nim postępować. Ponieważ jesteśmy niedoskonali, nasz sąd jest generalnie wypaczony i nieobiektywny z powodu uprzedzenia, fałszywego pojmowania sprawiedliwości itd. Jednak używając nowego umysłu, „zmysłu Chrystusowego” (1Kor. 2:16), jesteśmy w stanie sądzić z Boskiego punktu widzenia, jeśli tylko pozwolimy, by sposób myś­lenia Boga mieszkał w nas obficie oraz będziemy chętnie przyswajać sobie Jego Świętego Ducha zro­zumienia.

      W skrajnym przypadku niemoralnego postę­powania, o którym mowa w 1Kor. 5:1, św. Paweł ganił członków zboru w Koryncie za nieosądzenie winowajcy jako kogoś niegodnego zaliczenia do ich społeczności (w. 2). Posiadając zrozumienie ogólnych zasad Boskiego planu, powinni oni byli zareagować zgodnie ze swoimi przekonaniami bez potrzeby instrukcji od Apostoła. Fakt, że tego nie uczynili, dowodził ich chłodnej obojętności wobec woli Bożej, co wymagało napomnienia.

      Niedoskonały ludzki sąd mógłby bardzo błądzić w takiej sprawie. Niektórzy mogliby stwierdzić, że przestępstwo było tak rażące i niegodziwe, że wi­nowajca sprawiedliwie zasłużył sobie na wieczne męki. Z kolei inni mogliby powiedzieć: „Cóż, ma on także pewne dobre cechy charakteru… Jest dobry lub miłosierny, albo przeznacza dużą ilość środków na wsparcie dla Kościoła – a dobro musi przecież zrównoważyć zło”. Jednak ci, którzy są zaznajomieni z zasadami Boskiego rządu, wiedzą że w Jego planie nie ma miejsca na wieczne męki, a także że popełniony grzech nie był grzechem na śmierć, ale nie był też w żadnym razie do wyba­czenia. Nie mógł też być uznany za zrównoważony przez inne dobre cechy. Wiedzą oni też, że choć­by taka jednostka wcześniej dokonała zupełnego poświęcenia się Bogu, to haniebnie złamała swoje przymierze i skaziła sprawę Chrystusa, co powin­no budzić gniew każdego wiernego członka zgro­madzenia, tak aby taka osoba odczuła ich słuszne oburzenie oraz oceniła własną degradację. Dopie­ro kiedy pojawią się dowody szczerej pokuty z jej strony (co najwyraźniej miało miejsce w przypadku sytuacji w Koryncie – por. 2Kor. 2:5-11), może z powrotem otrzymać wyciągniętą do niej dłoń bra­terskiej społeczności.

      Kiedy członek zboru podąża drogą grzechu lub staje się tak nieposłuszny, że jego lokalny zbór w oparciu o Pańskie instrukcje uznaje go za nie­godnego i nieprzystającego do jego towarzystwa i odbiera mu braterską społeczność, to Przeciwnik, którego pokusom uległ, uderza go jeszcze mocniej, lecz Bóg dozwala na to w celu jego naprawy. Jakże bolesny jest ten sposób karania! A jednak gdyby takie środki dyscyplinujące były staranniej i grun­towniej stosowane, Kościół nie zostałby opanowany przez taką liczbę niesprawiedliwych, jak to

poprzednia stronanastępna strona