Teraźniejsza Prawda nr 571 – 2024 – str. 55

i dlatego laodycejski okres Kościoła, którego Epifania jest ostatnią częścią, także rozciąga się poza lata 1954 i 1956. Także Wielka Kompania, (część prawdziwego Kościoła, E8, s. 238, 239) i Młodociani Godni będą obecni na Ziemi przez nieokreśloną liczbę lat po latach 1954 i 1956 (E11, s. 493). A więc dla nich, okres laodycejski rozciąga się na nieokreślony czas po latach 1954-56.

      Okres Epifanii jako czas ucisku dla kościoła nominalnego i świata zdaje się być również zsynchronizowany z ostatnią częścią epoki laodycejskiej. Brat Johnson oświadcza, że „od roku 1914 rozpoczęły się zarysy epifaniczne Laodycei […] z wojną światową jako pierwszą wielką fizyczną karą dla chrześcijaństwa ze względu na sprawiedliwość wobec ludzi, po czym nastaną inne zarysy gniewu, które nie skończą się dopóki nie zakończy się epifaniczna część Laodycei” (E6, s. 379; zob. także E11, s. 417). Tak więc z tego punktu widzenia okres Laodycei najwyraźniej trwa dłużej niż lata 1954-56, ponieważ Epifania, jej ostatnia część, trwa dłużej niż lata 1954-56 (zob. PT 1954, s. 51, 52 – TP 1954, s. 65-70, przyp. tłum.).

      „Utwierdzeni w teraźniejszej prawdzie” bracia (2Piotra 1:12), którzy dokładnie zbadali i udowodnili chronologię biblijną i cykle jubileuszowe, co zostało podane między innymi w Tomie 2 Wykładów Pisma Świętego, i którzy wiernie trzymają się „tego, co dobre” (1Tes. 5:21, UBG), zdają sobie sprawę, że doszliśmy do końca pierwszych 100 lat Tysiącletniego Panowania Chrystusa. Wiek Ewangelii zakończył się początkowo w 1874 r., kiedy rozpoczęło się Żniwo Wieku Ewangelii (Obj. 14:14-16), a początek Wieku Tysiąclecia rozpoczął się wraz z Drugim Przyjściem Chrystusa i Jego początkowym aktem pochwycenia Szatana i wiązania go w tym tysiącu lat (Obj. 20:2). Nie powinniśmy jednak sądzić, że Wiek Ewangelii w swoim ostatecznym znaczeniu zakończył się w 1874 r., ponieważ był on w końcowym etapie, gdy zachodził na Wiek Tysiąclecia, który podobnie otwiera się stopniowo w różnych etapach, w latach: 1874, 1878, 1881, 1914, 1954 itd.

      Brat Johnson wykazał na podstawie Pisma Świętego, że okres Epifanii (lub Apokalipsy) jest tym samym, co Czas Ucisku, który w wąskim znaczeniu rozpoczął się w 1914 r. (E4, s. 15, 21, 32-34, 48-56 itd.). Stwierdził, że „w odniesieniu do świata, Epifania dzieli się na cztery odrębne okresy: (1) wojnę i jej następstwa, (2) rewolucję, czyli Armagedon i jej następstwa, (3) anarchię i jej następstwa oraz (4) ucisk Jakuba i jego następstwa (E10, s. 10; zob. także E4, s. 53, 59). W miarę upływu czasu stopniowo stawało się coraz bardziej oczywiste, że Epifania w tym sensie nie zakończy się w pełni do jesieni 1954 r. ani do listopada 1956 r., ponieważ wydaje się oczywiste, że zniszczenie Babilonu, pełne dzieło światowej rewolucji, cztery formy rządów pod dynastią Jehu, (E3, s. 366), światowa anarchia i druga faza ucisku
kol. 2
Jakuba, jaka będzie miała miejsce po anarchii (E6, s. 315, 580), nie nastąpią w tak krótkim czasie”.

      Dzieło Epifanii wydaje się opóźniać, co daje wątpiącym braciom powód do sprzeciwu (co niektórzy już wyrazili) wobec naszego zrozumienia tych spraw. Jednak pilny student zauważy, że prawda o czasie trwania Epifanii rozwijała się stopniowo i że brat Johnson dopuszczał przedłużenie Epifanii poza lata 1954 i 1956. Zwróćmy uwagę na kilka przykładów: W E4, s. 52, br. Johnson po wcześniejszym podaniu kilku myśli, z których wywnioskował, że Epifania to okres 40 lat, pisze o „jesieni roku 1956, kiedy prawdopodobnie [kursywa nasza] zakończy się możliwe [kursywa nasza] zachodzenie Epifanii na Bazyleę. Jak można zauważyć, o niektórych zarysach tego tematu jak dotąd nie możemy mówić z całkowitą pewnością. Ten temat »teraz znamy tylko po części«. Wierzymy, że później nasza wiedza o nim będzie pełna”.

      Niezbędna prawda wraz z pełnym jej zrozumieniem zostanie podana we właściwym czasie ustanowionym przez Boga: „[…] jestem Bogiem i nie ma nikogo podobnego do mnie […]. Powiedziałem i wykonam to, postanowiłem i uczynię to” (Izaj. 46:9, 11, UBG). O tak, Bóg obdarzy ich pełnym zrozumieniem „we właściwym czasie”. „Tak będzie z moim słowem, które wyjdzie z moich ust: nie wróci do mnie na próżno, ale uczyni to, co mi się podoba, i poszczęści mu się w tym, do czego je poślę” (Izaj. 55:11, UBG).

      Nasz pastor Russell (sługa wybrany przez Jehowę, Mat. 24:45) napisał o postępującej prawdzie w P1, s. 23,24: „Większość chrześcijan zabobonnie czci wyznania wiary sformułowane w ten sposób, sądząc, że o Boskim planie nie można dowiedzieć się więcej niż wiedzieli reformatorzy. To błędne przekonanie kosztowało wiele, ponieważ mimo odzyskania wówczas z rumowiska błędów niektórych ważnych prawd, wciąż przecież istnieją pewne prawdy, prawdy na czasie, stale odkrywane, których jednak ci chrześcijanie są pozbawieni z powodu wyznaniowych ograniczeń. Zilustrujmy to na konkretnym przykładzie. W czasach Noego prawdą wymagającą wiary ze strony osób chcących wtedy kroczyć w światłości było to, że nastanie potop, o czym ani Adam, ani inni ludzie nie wiedzieli. Głoszenie dzisiaj o mającym rzekomo nastąpić potopie nie byłoby prawdą. Jest jednak wiele innych prawd właściwych naszym czasom, które są nam ujawniane i stają się prawdami na czasie. Jeśli będziemy kroczyć w światłości, poznamy je. Tak więc jeśli posiadamy wyłącznie tę światłość, jaka świeciła setki lat temu, pozostajemy w ciemności”. Bóg zapewnił biblijne pomoce dla swoich poświęconych dzieci, takie jak: Przyp. 4:18, UBG: „Ale ścieżka sprawiedliwych jest jak jasne światło, które świeci coraz jaśniej aż do dnia doskonałego”. Biblia nie została napisana dla jednego człowieka ani na jeden wiek, ale jest dostosowana do okoliczności jako „pokarm na czas słuszny”. W ten sposób „słowo jest

poprzednia strona – następna strona