Teraźniejsza Prawda nr 566 – 2023 – str. 45

odpowiedzialność lub jakieś nieprzyjemne lub trudne zadanie na kogoś innego.

      Należy oczywiście zauważyć, że Ludwik XII nie był ani pierwszym, ani ostatnim władcą typu „Niech George to zrobi”. Jedna z najbardziej uderzających przypowieści Starego Testamentu zbudowana jest wokół motywu „Niech George to zrobi”. Znajduje się ona w Księdze Sędziów 9:8-15. Zgodnie z tą przypowieścią, drzewa chciały wybrać króla, który by nad nimi panował. Ich pierwszym wyborem było drzewo oliwne – mądry wybór, ponieważ na Bliskim Wschodzie zajmuje ono szczególne miejsce, jest szanowane za dobre owoce, obfity cień i inne cechy. Zaproszenie brzmiało: „Chodź ty i króluj nad nami”. Ale drzewo oliwne, „tłuste” i wygodne, nie chciało być niepokojone w imię służby innym. Przyjemnie było być „beztroskim na Syjonie” (Amos 6:1, UBG), szanowanym i nieobciążonym większymi obowiązkami.

      Następnie drzewa wezwały drzewo figowe, nie tak wybitne jak oliwka, ale jednak drzewo o dużej wartości i znaczeniu. Jednak drzewo figowe również się wzbraniało, mówiąc: „Czy mam porzucić swoją słodycz i wyborny owoc i pójść, aby być postawione nad drzewami?” Czuło się całkiem usatysfakcjonowane, wydając swój dobry, słodki owoc i nie było zainteresowane żadną większą służbą dla innych.

      Drzewa wówczas zaprosiły winorośl do panowania nad nimi, ale ona również odmówiła, mówiąc: „Czy mam porzucić swój moszcz, który cieszy Boga i ludzi, i pójść, aby być postawiona nad drzewami?” W efekcie winorośl owinęła się w swoje sprawiedliwe szaty i odrzuciła ofertę, zauważając z obojętnością: „Niech George to zrobi”.

      W końcu, zdesperowane drzewa zwróciły się do ostu (w innych przekładach: krzew cierniowy – BP, BT, BWP, głóg – BW, jeżyna – KJV; przyp. tłum.). Oset nie był nawet drzewem, nie zasługiwał na to miano. Z pewnością nie posiadał żadnych królewskich cech oliwki, figi, ani nawet winorośli, ale ktoś musiał być królem, ktoś musiał podjąć się obowiązku rządzenia drzewami z taką mądrością i zdolnością, jaką posiadał. Oset miał wątpliwości co do dobrych intencji drzew, które przyszły do niego z prośbą, by został ich królem. Całkiem możliwe, że podejrzewał, iż ma otrzymać tron tylko dlatego, że nie było innego kandydata. Jednak naciskany przez drzewa, oset z dumą przyjął tę wielką odpowiedzialność, do której tak słabo pasował. Zobowiązał drzewa słowami: „[…] chodźcie i chrońcie się w moim cieniu. A jeśli nie, niech ogień wyjdzie z ostu i spali cedry libańskie” (nawet te największe ze wszystkich drzew).

      Oczywiście przypowieść o drzewach nosi znamiona satyry. Ale pobrzmiewa w niej również

kol. 2

realizm, ponieważ odzwierciedla prawdziwe życie. Niektórzy ludzie są obdarzeni wieloma talentami, posiadając to, co jest potrzebne do szczególnej służby – doskonałe wykształcenie, dar przemawiania, umiejętności organizacyjne, przyjemną osobowość itd. Jednak zamiast użyć swoich wyjątkowych zdolności na rzecz Pana i Jego ludu, przeznaczają wiele z nich na to, by żyć na korzyść samych siebie lub dla renomy rodziny. Jeśli deklarują, że służą Bogu, to czynią to często za pomocą uwłaczających Mu doktryn, takich jak wierzenia z ciemnych wieków, które uczą, że karą dla złoczyńców nie jest śmierć, a wieczne życie w mękach, bez żadnej nadziei dla kogokolwiek poza stosunkowo nieliczną garstką, która usłyszała o Jezusie i przyjęła Go za swego Zbawiciela. Wielu wielkich wodzów chrześcijaństwa zaprzecza nawet śmierci Jezusa jako koniecznej dla zbawienia, Jego narodzeniu z dziewicy jako Syna Bożego, Jego zmartwychwstaniu oraz generalnie natchnieniu Słowa Bożego.

      Wypływa z tego lekcja dla nas. Cokolwiek jest w naszej ręce (2Moj. 4:2), w naszej mocy, w naszym zasięgu – czy to zdolności i możliwości odpowiadające tym, które miało drzewo oliwne, figowe czy winorośl, czy mamy pięć talentów, dwa czy tylko jeden (Mat. 25:14-30) – oddajmy Bogu całą naszą miłość, poświęcenie i służbę, i niechaj to będzie naszą największą rozkoszą. Nie zakopujmy swoich talentów ani nie zużywajmy ich dla samych siebie i świata.

INNY ZNAMIENNY PRZYKŁAD

      Inny wart rozważenia przykład postawy „Niech George to zrobi” znajdujemy w Księdze Sędziów, rozdział 5. Prorokini Debora śpiewa tu wraz z Barakiem o chwalebnym zwycięstwie, które Bóg dał Izraelowi nad królem kananejskim Jabinem i jego kapitanem Siserą. Wychwala tych, którzy mężnie wzięli udział w bitwie i potępia tych, którzy znaleźli wymówki, by nie przystąpić do walki. Ruben odmówił służby, bo w jego plemieniu były różnice zdań. W konsekwencji zamiast ruszyć do bitwy, pozostali „[…] między oborami, słuchając wrzasku stad […]” (w. 15, 16, UBG), gdzie było cieplej i bezpieczniej niż w obozie wojennym. „Gilead mieszkał za Jordanem, a dlaczego Dan przebywał na okrętach? Aszer pozostał na brzegu morskim i mieszkał w swoich zatokach” (w. 17, UBG). Dan i Aszer przebywali na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Dan usprawiedliwiał się prawdopodobnie udając, że nie byłoby mądrze zostawić okręty bez ochrony lub wstrzymać handel morski. Aszer także uniknął odpowiedzialności i odmówił pójścia do boju ze swymi braćmi, być może twierdząc, że musi pozostać w domu, by naprawić szkody wyrządzone przez morze w niektórych miejscach na jego ziemi. Te wymówki przywodzą na myśl jedną z przypowieści naszego Pana (Łuk. 14:15-24, UBG), w której „[…] zaczęli się

poprzednia stronanastępna strona