Teraźniejsza Prawda nr 563 – 2022 – str. 59

      Istnieją pewne specjalne bogactwa, które otrzymujemy proporcjonalnie do swojej wierności w zapieraniu się samych siebie. Są to bogactwa Ducha Świętego. Gdy rezygnujemy z samolubnych interesów, ziemskich celów, planów itp. w interesie służenia Panu, prawdzie i braciom, coraz bardziej wzrastamy w podobieństwie do naszego niebiańskiego Ojca i naszego Pana. A owoce Ducha Świętego (cichość, cierpliwość, łagodność, braterska uprzejmość, miłość itd.) rozwijają się i obfitują w coraz większym stopniu w poświęconych dzieciach Bożych.

      Ponadto znajdujemy w sobie pokój i radość, które poprzednio były nam obce, a których świat nie może ani dać, ani zabrać. Ten pokój i ta radość pojawiają się w nas dzięki zrozumieniu, że jeśli daliśmy nasze wszystko Panu to wszystkie Jego wielkie i cenne obietnice, które nas dotyczą, rzeczywiście do nas należą. Nasza wiara może wtedy mocno uchwycić się tych obietnic jako naszej własności. Zdajemy sobie sprawę, że skoro nasze usprawiedliwienie i powołanie nie pochodziły od nas samych, ale od Pana, to cały nasz bieg poświęcenia w zgodzie z tym powołaniem znajduje się pod nadzorem Bożym i Jego opieką, przez co z pewnością zakończy się błogosławieństwem dla nas. Jesteśmy także w stanie zrozumieć, że w takim stopniu, w jakim nasz bieg będzie powodować ziemskie trudności, próby i cierpienia, Bóg proporcjonalnie sprawi, że wypracują one dla nas o wiele większą i wieczną chwałę w Królestwie (2Kor. 4:17).

      Mając ten pokój Boży oraz pewność Jego kierownictwa i opieki rządzącej naszymi sercami i umysłami, możemy odnieść do siebie następujące prorocze stwierdzenie: „PAN kieruje krokami dobrego człowieka i jego [Boska] droga mu [sprawiedliwemu człowiekowi] się podoba” (Ps. 37:23, UBG). Możemy rozkoszować się tą drogą bez względu na to, jak ciernista, wąska i nierówna ona jest; z powodu naszej pewności Bożej miłości i mądrości oraz dlatego, że ten który rozpoczął w nas dobre dzieło, zakończy je i pobłogosławi nas doświadczeniami, o których w swojej Boskiej mądrości wie, że ostatecznie będą dla nas zyskiem. Błogosławieństwo Pana jest nad nami i naprawdę rozumiemy, że „Błogosławieństwo Pańskie ubogaca, a nie przynosi z sobą utrapienia” (Przyp. 10:22). O, jak bogatymi czyni On nasze serca w obecnym czasie! Jesteśmy bogaci w szlachetne uczucia – wiarę, miłość, radość, pokój itd. oraz w dobre uczynki wobec wszystkich ludzi – tak jak to możliwe, a w szczególności wobec domowników wiary (Gal. 6:10). Jesteśmy też bardzo bogaci w Boskie błogosławieństwo i opatrznościową opiekę, która – jeśli będzie właściwie przyjęta i wykorzystana – sprawi, że będziemy godni obfitego wejścia do chwalebnego stanowiska w wiecznym Królestwie, do którego zostaliśmy zaproszeni (2Piotra 1:1). „Bóg bowiem sprawia w was i chęć, i wykonanie według jego upodobania” (Filip. 2:13, UBG).

kol. 2

FAŁSZYWE BOGACTWA LAODYCEI

      Jak dotąd zastanawialiśmy się nad prawdziwymi bogactwami przewidzianymi obecnie i w przyszłości dla wiernego ludu Bożego Wieku Ewangelii. Lecz Pismo zwraca też naszą uwagę na fakt, że nominalny kościół obecnych czasów, symboliczna Laodycea (Obj. 3:17, 18, UBG), także twierdzi, że posiada wielkie bagactwa. „Mówisz bowiem: Jestem bogaty i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję […]”. Niestety wydaje się to być przeważającym stanem nominalnego kościelnictwa na każdym kroku. Tylko nieliczni Izraelici przebywający w tym systemie, którzy jeszcze nie usłyszeli i nie posłuchali głosu przemawiającego podczas obecnego okresu Żniwa, mówiącego: „[…] Wynijdźcie z niego, ludu mój! abyście nie byli uczestnikami grzechów jego, a iżbyście nie wzięli z plag jego” (Obj. 18:4) – tylko ci, bardzo nieliczni znają prawdziwe bogactwa. Pozostali zwodzą samych siebie fałszywymi dobrami. Z pychą patrzą na swoją liczebność i liczą ją w milionach. Cieszą się z tego bogactwa, nieświadomi, że niemalże całość tej liczby to „kąkol”, niespłodzony przez dobre Słowo (prawdę) o Królestwie. W rzeczywistości bardzo niewielu z nich wie cokolwiek o Królestwie, ponieważ wyrośli w świecie pełnym błędów przyjętych przez wielkie tłumy. Jednak nasz Pan powiedział do Kościoła w okresie Laodycei, w którym obecnie żyjemy: „[…] wszystkich, których miłuję, strofuję i karcę […]” (Obj. 3:19, UBG). Bóg kocha tych, którzy pozostają szczerzy i w głębi serca Jemu wierni. Choć Jego słowa są proste i zwyczajne, podawane są z miłością w celu wyćwiczenia i nauki (przez strofowanie i karanie) dla jedynego prawdziwego Kościoła obecnie, przy czym niektórzy z nas wymagają więcej korygowania niż inni.

      Brat Russell pisał o Kościele Laodycei jako o obejmującym nominalny lud Boży: „Żyjemy w ostatnim okresie, albo inaczej w okresie laodycejskim rozwoju wielkiego nominalnego kościoła ewangelicznego, składającego się z pszenicy i kąkolu (Obj. 3:14-22). Kościół ten został zganiony za swoją letniość, pychę, duchowe ubóstwo, ślepotę i nagość. Otrzymał on radę, aby natychmiast porzucić swoje złe drogi, zanim będzie za późno (P4, s. 41). W Piśmie Świętym nie mamy żadnej sugestii jakoby ten kościół [laodycejski] miał w jakiś sposób posłuchać tej rady. Przeciwnie, sugeruje ono, że w coraz większym stopniu będzie się on stawał pełną zamieszania wieżą Babel i że zostanie zniszczony wraz z politycznymi i finansowymi systemami obecnego wieku w wielkim czasie ucisku, którym ten wiek się zakończy” (R2763, par. 6).

      W kwestii zakończenia okresu Laodycei, brat Johnson wskazał, że okres Laodycei był czasem Żniwa w latach 1874-1954, z których pierwsze 40 lat Paruzji było przeznaczonych na żęcie, a kolejne 40 lat Epifanii na pozostałe procesy Żniwa (E6, s. 377, patrz też s. 383). Zatem, jeśli chodzi o lud Boży, druga część okresu Laodycei i Epifania – ostatni szczególny okres wieku Ewangelii (E4, s. 65) wydają się kończyć równocześnie.

poprzednia stronanastępna strona