Teraźniejsza Prawda nr 560 – 2022 – str. 4
to, w jaki sposób zaopatrzył urzędników królestwa, ich stroje itd. oraz wielkie schody prowadzące do świątyni. Wyrażenie: „dech zamarł jej w piersiach” odpowiada bardzo dokładnie wyrażeniu z naszych czasów: „zaparło jej dech w piersiach”. „Lecz nie wierzyłam tym słowom, aż przybyłam i zobaczyłam na własne oczy; a i tak nie powiedziano mi ani połowy tego, bo znacznie przewyższyłeś mądrością i zacnością to, co o tobie słyszałam”. Tak jak było z królową, tak i jest z nami dzisiaj: Docenianie wartości zależy w dużej mierze od naszego wzroku. Tak więc oczy naszego zrozumienia muszą być prawdziwie otwarte, abyśmy mogli docenić rzeczy duchowe. Jej stwierdzeniu „nie powiedziano mi połowy” odpowiada: „[…] Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło, co nagotował Bóg tym, którzy go miłują” (1Kor. 2:9).
Owszem, królestwo Salomona było rozległe, a on sam był bardzo aktywny w swoich przedsięwzięciach, a jednak w sercu swym był wierny Bogu. Wydaje się, że panowanie Salomona przed wizytą królowej Saby było w najwspanialszej fazie. Później, zadowolony z błogosławieństw doczesnego życia, król wydaje się być mniej mądry, mniej mężem według serca Bożego i mniej troskliwy o swój lud. Trudno jest, zwłaszcza ludziom ubogim, uświadomić sobie, jak wielkie są pokusy bogaczy i niebezpieczeństwo, że nawet mądry człowiek może stać się głupi przez zaspokajanie wszelkich pragnień swego serca. Nie można też zapomnieć o literackich dokonaniach króla Salomona. Napisał on trzy tysiące przypowieści i tysiąc pieśni. Z pewnością Pan uczynił dla niego wszystko, co mu wcześniej obiecał.
To właśnie tego wielkiego króla Salomona odwiedziła królowa Saby z podarunkami ze złota i przypraw, pragnąc dowiedzieć się o jego cudownej mądrości i umiejętnościach. Oświadczyła, że pogłoski, które do niej dotarły, stanowiły mniej niż połowę tego, co w rzeczywistości widziała i słyszała. Miała do Salomona pytania, prawdopodobnie dotyczące Boga i przyszłego życia, ponieważ najwyraźniej dostrzegła w nim coś więcej niż ludzką mądrość i przypisała mu mądrość z wysokości.
Zawołała: „Niechże będzie Jehowa, Bóg twój, błogosławiony, który cię sobie upodobał, aby cię posadził na stolicy Izraelskiej! Przeto, iż Jehowa umiłował Izraela na wieki, i postanowił cię królem, abyś czynił sąd i sprawiedliwość. Błogosławieni mężowie twoi, błogosławieni słudzy twoi, którzy zawsze przed tobą stoją i słuchają mądrości twojej”. „Król także Salomon dał królowej z Saby wszystko, czego chciała i czego żądała, oprócz tego, co jej dał z dobrej woli ręką królewską […]” – w prezencie. Wróciła więc do swego kraju wraz ze swoim orszakiem. Te uwagi skłaniają nas do zadania pytania: Jeśli królowa Saby przebyła tak długą drogę, aby dowiedzieć się o mądrości Bożej, którą
kol. 2
posiadał Salomon, to o ileż bardziej podczas przywilejów rozszerzonego Żniwa Wieku Ewangelii powinniśmy szukać kogoś o wiele większego „niżeli Salomon” (Mat. 12:42, BWP).
WIĘKSZY NIŻ SALOMON
Jezus wypowiadając się na temat historii z naszego dzisiejszego rozważania, dziwił się, że nie ma więcej takich, którzy doceniliby Jego samego i wspaniałe lekcje, jakie On przedstawił na temat Królestwa Bożego (Mat 12:42). To, że ludzie pokonują duże odległości tylko po to, aby dowiedzieć się o mądrości Bożej, jaką posiadał król Salomon, sugeruje, że gdyby było wiadomo, że można by słuchać jeszcze mądrzejszego od niego, to zaczęto by go szukać, a gdyby było wiadomo, że ten mądrzejszy od niego jest dziedzicem świata i że szuka Oblubienicy jako swych współdziedziców, to można byłoby sobie wyobrazić, ilu pośpieszyłoby do Niego i przyjęło tę wspaniałomyślną propozycję!
Taki jest właśnie stan rzeczy. Syn Boży, zgodnie z Boskim planem, wybrał klasę Oblubienicy. Aby mogli być przyjęci jako członkowie tej klasy, musieli usłyszeć, że Mądrość Boża skupia się w Jezusie, że On jest pełnomocnikiem i przedstawicielem Ojca we wszystkich dziełach stworzenia: przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Co więcej, ci „prawdziwi Izraelici” byli pod tak głębokim wrażeniem tej sprawy, że zostawiali wszystko, by udać się do Niego, aby przekonać się o tym osobiście. Kiedy przychodzili do Jezusa, byli pewni, że zostaną przyjęci, nie tylko po to, by prosić, jak królowa, o pewne błogosławieństwa, ale by Król zawarł z nimi przymierze małżeńskie.
Fakt, że nie wszyscy są przyciągani do Pana, stanowi podstawę możliwości dla nas, ponieważ Pismo Święte oświadcza, że Oblubienica Baranka została z góry przewidziana przez Boga. Pierwszą możliwość, by znaleźć się w tym wybranym gronie, otrzymało naturalne nasienie Abrahama. Gdyby przyjęli te swoje przywileje, to Kościół byłby skompletowany za czasów Jezusa. Jednak, jak mówi Biblia, Żydzi nie znali czasu nawiedzenia, nie docenili, kto był z nimi – ten Większy od Salomona (Łuk 19:44). Nie pytali o Królestwo ani o warunki uczestnictwa w nim. Nieświadomie ukrzyżowali Księcia Życia.
Jednak pewna część tego małego narodu, jako „prawdziwi Izraelici”, przyjęła Jezusa, oddając Mu się całkowicie – poddając swoją wolę. Następnie naród ten został tymczasowo odsunięty na bok, podczas gdy drzwi Wysokiego Powołania do członkostwa w Chrystusie zostały otwarte dla pogan. O tym, że poganie nie byli gotowi do przyjęcia poselstwa Bożego świadczy fakt, że potrzeba było osiemnastu stuleci, aby skompletować liczbę wybranych, która w sumie wynosi tylko 144 000 „z każdego narodu,