Teraźniejsza Prawda nr 552 – 2020 – str. 13

i przesądy. A kiedy władze cesarskie zaczęły uznawać odstępczy kościół i przyjmować jego fałszywe twierdzenia, miliony nieodrodzonych pogan wdarły się do wnętrza kościoła, powiększając jego skalanie przez wprowadzanie swoich niechrześcijańskich poglądów i pogańskich przesądów.

FAŁSZYWE, CZYLI ANTYCHRYSTUSOWE KRÓLESTWO

      Chociaż nominalne chrześcijaństwo uwolniło się od prześladowań, zyskało uznanie władz cywilnych i ostatecznie władzę religijną jako papiestwo, to jego aspiracje, podtrzymywane przez błąd o potysiącletnim przyjściu Pana, były dalekie od zaspokojenia. Intrygi, knowania, itp., ciągnęły się dalej, zgodnie z teorią, że cel (podbój świata w imieniu Królestwa Chrystusowego) uświęca środki, aż w końcu władza, autorytet i korony cywilnych władców Europy zostały poddane papieżom. Począwszy od 539 roku ta świecka władza rozwijała się stopniowo, a w pełni została ona ustanowiona w 800 roku, kiedy Karol Wielki, król Francji, został koronowany przez papieża Leona III, przyjmując od niego – rzekomo z Boskiego upoważnienia – tytuł Cesarza Zachodu. Wówczas rzeczywiście zostało zapoczątkowane to, co później było znane jako „Święte Cesarstwo Rzymskie”.

      Od tego czasu zuchwale twierdzono i powszechnie przyjmowano (z wyjątkiem nielicznych wiernych Pańskich, którzy dostrzegli odstępstwo i oczekiwali na ustanowienie w sprawiedliwości Jego prawdziwego, obiecanego Królestwa), że kościół (nominalny) jest Boskim Królestwem na świecie i że kolejni papieże reprezentują Chrystusa jako Króla królów, natomiast kardynałowie i biskupi zajmują miejsca obiecane zwycięzcom. Na poparcie tych roszczeń, uniwersalna – władza papieży zarówno w sprawach religijnych, jak i świeckich, została uznana i przyjęta, a królowie i cesarze reprezentujący największe narody Europy i świata padali do stóp papieża, uznając go za Króla królów. Każdy tytuł, który Pismo Święte stosuje do prawdziwego Chrystusa, a także każde proroctwo opisujące Jego przyszłe królestwo i Jego chwałę, papieże zastosowali do siebie oraz wprowadzonego w ten sposób królestwa. To królestwo nie było niczym innym, jak tylko królestwem antychrysta – sfałszowaniem tego prawdziwego – przepowiedzianym przez proroków i Apostołów. (Zob. 2Tes. 2:3-7; Dan. 7:25, 26; Obj. 13:4-8.) Oszustwo było tak wielkie i imponujące, że wszystkie narody Europy zostały zwiedzione i, jak sam Pan przepowiedział, gdyby to było możliwe, to również wybrani (wierni) zostaliby przez niego zwiedzeni (Mat. 24:24).

      Stało się jednak to, co było nieuniknione: cześć i pochlebstwo ludu oraz pycha i władza kleru, szczególnie wyższych dygnitarzy, obniżyły poziom doktryn i praktyk do tego stopnia, że wywołały oburzenie i otworzyły oczy uczciwych i zaślepionych dusz związanych z tym systemem. Działo się to prawie sto lat po wynalezieniu druku, kiedy ludzie zaczynali myśleć sami za siebie. Publiczna sprzedaż odpustów z upoważnienia papieża, w celu zebrania pieniędzy na dokończenie katedry Św. Piotra w Rzymie, dokonywana szczególnie przez Jana Tetzla, dominikańskiego mnicha, znanego ze swego złego charakteru i bezwstydności, wzbudziła powszechne oburzenie. Wówczas pod odważnym przywództwem Lutra, Zwingliego, Carlstadta, Melanchtona i innych, został zapoczątkowany ruch reformacyjny, który, choć działając pośród wielu trudności, dzięki Bogu jednak nie wygasł. Ruch ten wytrwale postępuje w kierunku całkowitego odrzucenia intryg kleru oraz różnych przesądów i błędów ciemnych wieków i powrotu do starych wzorców pierwotnej prostoty i czystości, która charakteryzowała Kościół Apostolski zarówno w życiu, jak i w doktrynach.

SZLACHETNE POCZĄTKI REFORMACJI

      Luter, Melanchton, Zwingli, Hubmaier, Cranmer i inni z tamtego okresu, chociaż wciąż otoczeni mgłą błędów antychrysta, które przez tyle wieków trzymały świat jakby pod hipnotycznym wpływem, uczynili znaczny postęp wychodząc z ciemności w kierunku pełnego, jasnego światła. Kiedy rozważy się wszystkie okoliczności panujące w ich czasach, to nie można zaprzeczyć, że byli oni wybitnymi ludźmi i że podjęli nie tylko odważny, lecz wielki krok we właściwym kierunku. Problem w tym, że ci, którzy od tego czasu stali się zwolennikami tych przywódców przyjęli ich nazwiska jako nazwy sekt, nie przyjmując ducha reformy. Każda z tych organizacji i sekt, daleka od kontynuowania ruchu reformacyjnego, sprzeciwiła się wszelkiemu światłu, prawdzie i reformacji, którą wcześniej przywódca tego ruchu rozumiał i której bronił. Skutkiem tego wraz ze śmiercią szesnasto-wiecznych reformatorów, reformy prawie ustały. Jakikolwiek postęp osiągnięty od tego czasu, dokonywał się nie tylko w opozycji do papiestwa, lecz również do wyznaniowych protestantów.

poprzednia stronanastępna strona