Teraźniejsza Prawda nr 551 – 2019 – str. 58

jest tego godny poprzez swoje posłuszeństwo aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej, jako Odkupiciel wszystkich. Widzimy więc, że krzyż Chrystusa jest rzeczywiście środkiem Bożego planu błogosławienia wszystkich rodzin ziemi. Jeśli będę podniesiony, pociągnę ludzi; jeśli nie będę podniesiony, nie będę mógł tego zrobić. Kiedykolwiek zatem spotkamy się z próbą dowodzenia, że krzyż Chrystusa nie był koniecznością, że karą za grzech nie jest śmierć i że nasz Pan Jezus nie musiał odkupić ludzkości od tej kary, oddając własne życie jako okup, niech ten werset – jeden z setek, które wskazują na cenę okupu, śmierć Chrystusa, jako fundament wszelkich naszych nadziei – będzie na to odpowiedzią. Niech pokaże, że grzesznicy nie zostali pociągnięci do Boga, zanim cena za nich wszystkich nie została zapłacona przez naszego Odkupiciela, który „kupił nas swą drogocenną krwią” – przez swą śmierć – ofiarą swego życia. Dopiero gdy wszyscy zostali wykupieni na Kalwarii, ewangelia – dobra nowina o wielkiej radości – została rozesłana do wszystkich narodów, pociągając wszystkich przez obietnicę wiecznego życia dla każdego, kto będzie posłuszny wielkiemu Odkupicielowi. To niepodważalny fakt, że „życie [wieczne dla przywróconych do doskonałości synów Bożych] i nieśmiertelność [najwyższy stopień życia, który odnosi się tylko do boskiej natury i jest oferowany jako wielka nagroda dla zwycięzców w Wieku Ewangelii – Kościoła]” zostały „wydobyte na jaw przez ewangelię”. Zaś ta ewangelia nie była głoszona (chyba że w formie proroctw i typów przeznaczonych dla typicznych Izraelitów) aż do momentu, gdy nasz Pan po swoim zmartwychwstaniu rozesłał uczniów, mówiąc im: „[…] Idźcie na cały świat i głoście ewangelię [dobrą nowinę o nadziei na życie dzięki okupowi danemu za wszystkich] wszelkiemu stworzeniu”.

„POCIĄGNĘ WSZYSTKICH DO SIEBIE”

      W 2Kor. 5:14 jesteśmy pouczeni, że „[…] miłość Chrystusowa przyciska [przyciąga] nas […]”. Minęły blisko dwa tysiące lat od kiedy zapłacona została cena okupu za grzeszników – od kiedy Syn Człowieczy został podniesiony – a nawet teraz, w tych łaskawych czasach zauważamy, że przeważająca większość ludzi nadal nie wie o tym wspaniałym darze od Boga i nie została pociągnięta przez Pana nawet w najmniejszym stopniu. A kiedy pomyślimy o jeszcze większych masach ludzkości, które umarły w przeszłych wiekach i nie zostały pociągnięte, nasza wiara w obietnicę Mistrza nakazuje nam oczekiwać wypełnienia się tego w Wieku Tysiąclecia. Dlaczegóż by nie? Jeśli nieskończona mądrość dozwoliła, by upłynęły cztery tysiące lat od czasu, gdy grzech pojawił się na świecie, a śmierć – kara za grzech – została zastosowana wraz z całym ciągiem nieszczęść, do czasu, gdy dany został okup, to dlaczego nie możemy zakładać, że kolejny długi okres może upłynąć od zapłacenia ceny okupu do momentu nastąpienia obiecanego pociągnięcia wszystkich?

      Nasz Niebiański Ojciec miłował swoje stworzenia przez całe cztery tysiące lat przed zesłaniem Odkupiciela i współczuł im w ich upadłym i umierającym stanie w takim samym stopniu, jak czyni to dzisiaj – bo On się nie zmienia. Potem dozwolił, aby upłynęły kolejne dwa tysiące lat, a możemy powiedzieć, że przyciągająca moc Chrystusa jeszcze nie zaczęła oddziaływać na świat. To dziwne! – powie ludzka krótkowzroczność. Skoro Bóg tak umiłował świat, że dał swojego Syna, aby odkupił nas wszystkich, a Chrystus tak nas umiłował, że oddał samego siebie za nas, to skąd ta opieszałość w udzieleniu obiecanych błogosławieństw? Dlaczego muszą minąć dwa tysiące lat, zanim rozpocznie się przyciąganie wszystkich ludzi?

      Uważne studiowanie cudownego planu Boga odkrywa nam zarówno miłość jak i mądrość, nawet w tej pozornej opieszałości, ponieważ przez cały ten czas przyciągająca moc Chrystusa działała i działa na pięć specjalnych klas (PT 1977, s. 38), u których miłość Boga i Chrystusa zamanifestowana w tym przyciąganiu budziła i nadal budzi wdzięczność, pociągającą je do pójścia Jego śladami bez względu na koszty w postaci cierpienia, rozpaczy i prześladowania. Te właśnie klasy gorliwych i oddanych dusz Pan zamierza uczynić swymi pomocnikami w wielkim dziele błogosławienia, pociągania i wybawiania całej swej wykupionej własności.

      Chrystus pociągnął niektórych – nazywa ich „małym stadkiem” w odróżnieniu od mas ludzkich. Oni stali się Jego Oblubienicą oraz pierwocinami Jego wielkiej ofiary. Jak to wyraził Apostoł, to miłość Chrystusa przyciska lub pociąga nas obecnie. To, jak silnie sznur miłości pociągał świętych, cudownie przejawiło się w ich cierpieniach, samozaparciu i samoofierze nawet na śmierć, jaka często była im zadawana w odrażający sposób. Podczas papieskich prześladowań wielu tak bardzo zostało pociągniętych przez miłość Chrystusa, że zamiast zaprzeć się wiary lub chodzić zgodnie z duchem świata, wolało wystawić się na wszelkiego rodzaju poniżenie i haniebną śmierć w okrutnych męczarniach, wszelkiego rodzaju torturach i na stosach.

      Jak cudowną mocą jest miłość Chrystusa objawiona nam poprzez Jego podniesienie na krzyżu dla naszego odkupienia! Miłość ta dotąd nie straciła swej siły do pociągania niektórych i do utrzymywania ich w lojalności i wierności wobec Chrystusa, nawet w obliczu subtelnych i zwodniczych wpływów tego „dnia złego” i dzisiejszych niebezpiecznych czasów. Tak, miłość Chrystusowa wciąż pociąga świętych, tak że starają się oni

poprzednia stronanastępna strona