Teraźniejsza Prawda nr 546 – 2018 – str. 46

Myśli  na temat wodza  naszego  Ruchu  w  roku 2018

      Niektórzy spośród braterstwa przechodzą bardzo trudny i przedłużający się okres. Za­powiedź nadejścia wielkich trudności w naszym Ruchu dało się zauważyć już w październiku 2006 roku, kiedy to okazało się, że niektórzy zaawanso­wani w prawdzie bracia w Ameryce zachowywali się w sposób niewłaściwy. Sytuacja ta trwa aż do roku 2018. Historia pokazuje, że w okresie przejś­ciowym pojawia się u niektórych niepokój co do Pańskiego wyboru w kwestii przywództwa. W la­tach 1917-19 i 1954-56 następowały równoległe trudności w Ameryce i innych krajach, a teraz pojawiły się znowu. Już sam ten fakt powinien był ostrzec braci, że nadejdzie wielkie duchowe nie­bezpieczeństwo, które da się odczuć wśród nich w obecnym czasie.

      W obu poprzednich wypadkach trudności po­jawiły się w momencie, zaraz po tym, jak nastą­piła znacząca zmiana przywództwa. W pierwszym przypadku było to po śmierci brata Russella, „onego sługi”, a w drugim po śmierci brata Johnsona, ostatniego Kapłana i członka Kościoła. Należało zatem oczekiwać, że wraz ze śmiercią brata Hedmana, ostatniego pokazanego w Biblii specjalne­go pomocnika br. Johnsona, może nastąpić jakieś przesiewanie.

      Br. Ralph Herzig objął urząd w 2004 roku i wkrótce sporządził dokument prawny, który miał wejść w życie w razie potrzeby: „Idąc za kierow­nictwem Pańskim, wybrałem dwóch braci, Leona Snydera i Daniela Herziga z USA, jako poten­cjalne osoby do objęcia funkcji wodza ludu Bo­żego i Opiekuna Wykonawczego, kiedy sam nie będę mógł już dłużej zajmować tego stanowiska. Br. Leon Snyder jest pierwszym w kolejności wy­borem do objęcia wakatu, gdy taki zaistnieje”. W odniesieniu do br. Ralpha Herziga mamy dodatkowo do czynienia z nieznaną dotąd sytuacją – następstwem w przypadku żyjącego, ale niezdolne­go do pełnienia urzędu Opiekuna Wykonawczego. W przeciwieństwie do innych wodzów, którzy zmarli krótko po zachorowaniu, br. Ralph He­rzig żył nadal. Nie mógł jednak wykonywać pracy na swoim stanowisku od listopada 2012 r. do kwiet­nia 2016 r. Zdaniem niektórych skomplikowało to działalność ruchu.

      Ponadto w tym samym okresie 3% roku przy­wództwo przeszło od Młodocianego Godnego do Poświęconego Obozowca Epifanii. O tak, były to szczególne powody do niepewności. Niektórzy skłonni są odsunąć myśl, że Bóg nadal jest u steru i zawsze ustanawiał i ustanawia jednostki według swojego wyboru. Jak napisał br. R.G. Jolly w 1952 roku: „Taki urząd nie zależy od tego, czy wszyscy go uznają. W rzeczy samej, wielu będzie się mu sprzeciwiać i walczyć z nim. Istnienie tego urzędu zależy od Boskiej nominacji, a nie od ludzkiej ak­ceptacji”. (Patrz też E5, s. 501).

      Od pewnego czasu w różnych miejscach na świecie, gdzie działa Ruch, niektórzy bracia roz­ważają pewną dziwną naukę: mianowicie, że lud Boży nie potrzebuje już wodza. Ta anarchistyczna koncepcja jest nierozsądna i słabo przemyślana, a ci dość niemądrzy, by ją brać pod uwagę, są w niebezpieczeństwie popadnięcia w głęboką du­chową ślepotę. Konsekwencje takiej nauki byłyby druzgocące, bowiem doprowadziłyby do porzuce­nia nauk biblijnych oraz zarządzeń podanych przez Posłanników Paruzji i Epifanii. Taka przesyłka po­winna być bez otwierania zwrócona do nadawcy – Szatana!

      Zacytuję kilka myśli przesłanych do Domu Bib­lijnego: „Wydaje się, że Bóg zmienił swą metodę podawania prawdy na czasie”. „Od br. Hedmana nie mamy wodza wyznaczonego przez Boga”. „Czy br. Ralph albo br. Leon mogą przedstawić jakiś werset z Pisma Świętego na dowód, że są wyzna­czonymi wodzami?”

      Ten błędny pogląd najwyraźniej zaczerpnął pewne powierzchowne uzasadnienie z wypowie­dzi Posłannika Epifanii na temat Przyp. 30:27. W E11 na s. 669 napisał on: „[…] Młodociani God­ni, którzy nie posiadają specjalnego wodza z włas­nej klasy, a jednak wychodzą do pracy w stabilnej jedności i w jednym celu”. Było to prawdą w cza­sach br. Johnsona, ale sytuacja musiała się zmienić wraz z odejściem z ziemi ostatniego członka Koś­cioła Wieku Ewangelii w 1950 roku oraz ostatniego członka Wielkiej Kompanii w roku 1979.

      Wódz i ostatni członek Wielkiej Kompanii, br. Jolly, dość wyraźnie dał do zrozumienia, że „szarańcza” z Przyp. 30:27 jest typem klasy Mło­docianych Godnych. Rzucił dalsze światło na tę kwestię ze swojego życia w PT 1972, s. 54, cytując powyższe słowa: „[…] Młodociani Godni, którzy (dopóki spłodzeni z Ducha wciąż pozostają w cie­le) nie posiadają specjalnego wodza z własnej klasy, a jednak wychodzą do pracy w stabilnej jedności i w jednym celu”. Br. Jolly zarządził, aby po jego śmierci w roli wodza ludu Bożego zastąpił go br. Gohlke, Młodociany Godny.

      Zaprzeczając potrzebie właściwego i uprawnio­nego przywództwa, nauka ta popiera pewną formę anarchii. Czy Pasterz opuściłby swoje stado? PT 2018, s. 41-45.

poprzednia stronanastępna strona