Teraźniejsza Prawda nr 541 – 2017 – str. 29

A co jeśli ktoś, usługując drugiemu, niezręcznie rozleje mleko lub upuści kawałek jedzenia? Czy mamy wyśmiewać lub upubliczniać jego błąd? O nie, to zasmuciłoby naszego Gospodarza, zraniło tego, który ten błąd popełnił, miałoby zły wpływ na tych, którzy są wokół nas i wyrządziłoby szkodę naszemu własnemu sercu. Powinniśmy raczej znosić się nawzajem w miłości, nie zwracając uwagi na niezamierzone błędy i pamiętając o własnych słabościach.

      Kolejna kwestia do rozważenia to: Czy wypada szeptać przy stole? Bądźmy zawsze otwarci i szczerzy. Jeśli brat lub siostra przychodzą do nas z ręką podniesioną do ust, aby coś nam powiedzieć, lub jeśli muszą ściszyć głos, jak to zwykle bywa przy obmawianiu, być może po prostu nie powinniśmy tego słuchać. Bądźmy usatysfakcjonowani jedzeniem pokarmu – nie zabraknie go nam. „Ale” -ktoś może zaprotestować – „ta zasada nie może przecież odnosić się do kogokolwiek przy stole Pańskim! Nikt przy tym stole nie myślałby o kąsaniu lub pożeraniu swojego brata w prawdzie!” Cóż, wielu właśnie tak próbuje czynić. W Gal. 5:15 Apostoł ostrzega nas: „Ale jeźli jedni drugich kąsacie i pożeracie, patrzajcież, abyście jedni od drugich nie byli strawieni”. Wiecie, że istnieje coś takiego jak obmowa (w jęz. angielskim dosłownie „kąsanie kogoś z tyłu”, a w polskim „obmowa”, czyli mówienie za plecami – przyp. tłum.). Nawet, jeśli nasz brat nie odpowie tym samym, nasze serce jest „pożerane”. Jak bardzo powinniśmy być ostrożni!

      Kiedy coś złego dzieje się z naszym sercem, zaczynamy tracić apetyt i przestajemy rozkoszować się pokarmem od Pana. Jer. 17:9 mówi: „Najzdradliwsze jest serce nade wszystko i najprzewrotniejsze, któż je pozna?” Werset 10 odpowiada: „Ja Pan, który się badam serca, i doświadczam nerek [prze­kład angielski NASB – umysłu] […]”. Ci, którzy odchodzą od harmonii ze stołem Pańskim, zaczy­nają się rozglądać za czymś innym do jedzenia, bo tamto nie wpływa dobrze na ich żołądki. Ale Jezus rzekł: „[…] Kto przyłożył rękę do pługa, a ogląda się za siebie, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łuk. 9:62, BP). Pokarm przygotowany przez naszego Pana nie psuje się!

      Jak bardzo obraża to naszego Gospodarza, gdy odchodzimy od Jego stołu, by jeść coś innego! Czy On nie daje nam wystarczająco dużo? Czy Jego je­dzenie nie jest dość dobre? O, problem leży w na­szym własnym sercu! Czasami spoglądamy na inne pastwisko i widzimy tam kąsek na stole diabels­kim, i mówimy: „O, to właśnie to, czego pragnę! Chcę tylko zobaczyć, co mówi opozycyjna broszu­ra. Natychmiast wrócę, zanim nawet mój Gospo­darz zauważy, że odszedłem”. Bądź ostrożny! Jeżeli szukamy pokarmu, nie możemy być jednocześnie uczestnikami stołu Pańskiego i stołu diabelskiego. Kiedy wrócimy, może okazać się, że nasze miejsce przy stole Pana zostało przyznane komuś innemu, kto bardziej niż my doceni przywilej tego uczto­wania. „Ale przecież” – powie ktoś inny – „mamy powiedziane, aby doświadczać wszystkiego”. Tak, ale przeczytajmy także ciąg dalszy: „Wszystkiego doświadczajcie, a co jest dobrego, tego się trzy­majcie. Od wszelkiego podobieństwa złości się wstrzymywajcie”. „Och, nie mogę się zgodzić na takie ograniczanie horyzontu myślowego”. „Dob­rze więc, Pan znajdzie kogoś innego”.

      Musimy mieć „ograniczany” horyzont myślowy, by iść „wąską ścieżką”. Umysł, który ucztuje przy stole Pańskim, wciąż ma do dyspozycji dużo przestrzeni. Jego plan jest szeroki jak odkupienie, Jego nauka najbardziej precyzyjna, a Jego filozofia najgłębsza. Jest mnóstwo dobrych powodów, by ja­dać przy stole Pańskim. Jer. 15:16 (BW): „Ilekroć pojawiały się twoje słowa, pochłaniałem je; twoje słowo było mi rozkoszą i radością mojego serca, gdyż twoim imieniem jestem nazwany, Panie, Boże Zastępów”.

CZY MAMY ZAUFANIE DO GOSPODARZA?

      W dawnych czasach zawsze rozumiano, że gospodarz musi strzec swojego gościa choćby kosztem

poprzednia stronanastępna strona