Teraźniejsza Prawda nr 541 – 2017 – str. 21
powinna rządzić naszymi relacjami z innymi. Miłość obowiązkowa zawsze zawiera element wrodzonego, lecz niegrzesznego samolubstwa. W miłości tej kochamy Boga za dobro, które wobec nas czyni. Natomiast w miłości bezinteresownej kochamy Go, ponieważ mamy upodobanie w dobrych zasadach (których On jest źródłem) i jest to niezależne od jakichkolwiek samolubnych pobudek, korzyści i nagród. Nie jest to miłość, która nie interesuje się innymi, ale raczej nie interesuje się samą sobą, gdy jest przejawiana wobec nich. Ten rodzaj miłości najlepiej wyraża (angielskie) słowo charity (por. E1 s. 110) (1Kor. 13:1, KJV).
Zgodnie z 1Kor. 15:34, jak już powiedzieliśmy, „ocućcież się ku sprawiedliwości”, sprawiedliwość miłość obowiązkowa – jest podstawą miłości bezinteresownej. I tak jak nie możemy zbudować prawidłowo osadzonego domu bez solidnego fundamentu, tak nie możemy zbudować miłości bezinteresownej bez fundamentu sprawiedliwości, miłości obowiązkowej. Dodanie miłości bezinteresownej do miłości obowiązkowej oznacza dodanie pobudki rozkoszowania się prawdą i jej duchem do pobudki obowiązku. To z powodu bliskiego związku pomiędzy tymi dwoma rodzajami dobrej woli niezbędne jest kultywowanie miłości obowiązkowej sprawiedliwości – jako podstawy miłości bezinteresownej, bowiem obie te formy miłości są nieodzowne, by nadawać się do życia wiecznego.
Obecnie poświęceni ślubowali być martwymi wobec siebie i świata, a żywymi dla Boga i ten ślub zwiększa ich odpowiedzialność w rozwijaniu niesamolubnej lub bezinteresownej miłości. Muszą teraz rozwijać bezinteresowną miłość do pewnego stopnia, choć niekoniecznie do doskonałości. Wykonywanie swojego poświęcenia do śmierci – lub całkowite podporządkowanie się woli Bożej (co nie jest wymogiem sprawiedliwości, czyli miłości obowiązkowej, a kwestią przywileju, miłości bezinteresownej) – w nieunikniony sposób, jeśli ktoś jest wierny, prowadzi do rozwinięcia pewnej miary miłości bezinteresownej, choć niekoniecznie do stopnia doskonałości lub krystalizacji.
Poświęceni w obecnym czasie, nie będąc na próbie do życia, nie mają obowiązku rozwinięcia bezinteresownej miłości aż do krystalizacji. Nie możemy nawet powiedzieć, że muszą teraz rozwijać doskonałą, ale niewypróbowaną miłość, choć niektórzy to czynią i przyniesie im to w Tysiącleciu wyższą nagrodę niż tym, którzy jej nie rozwijają. Najwyraźniej Bóg nie dozwala obecnie, by spotykały ich próby potrzebne do rozwinięcia bezinteresownej miłości do stopnia doskonałości i krystalizacji. Dopuszcza jednak takie próby, które sprawdzają ich wiarę i oddanie sprawiedliwości i świętości w stopniu wystarczającym do zakwalifikowania ich jako książąt lub pomocników książąt w Tysiącleciu, a także takie, które w odpowiedniej mierze wypróbowują ich miłość bezinteresowną.
Wzrastając w wiedzy, mamy jednocześnie rosnąć w łasce – „Wzrastajcie raczej w łasce i w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Jemu niech będzie chwała teraz i po wieczne czasy” (2Piotra 3:18, BW). Pozwalamy naszej „zazdrości” (gorliwości) odpowiedzieć na wezwanie z Rzym 12:2: „[…] ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu waszego […]”, a przez ciągłe rozwijanie i ćwiczenie tego, jesteśmy coraz bardziej „wynagradzani” za naszą gorliwość w miarę jak rośniemy w ocenie zasad sprawiedliwości i świętości. „O wzajemną tedy nagrodę, jako dziatkom mówię: Rozszerzcież się i wy” (2Kor. 6:13). Im bardziej wzrastamy w umiłowaniu tych elementów Boskiego charakteru, w tym większej mierze w sercach posiadamy dobre zasady doskonale reprezentowane w Bogu, przez które On objawia się oczom naszego zrozumienia. W ten sposób coraz bardziej wzrastamy w naszej miłości bezinteresownej do Boga, opierając się na rozkoszowaniu się wszystkimi Jego dobrymi zasadami prawości i świętości, a nie tylko na samej sprawiedliwości – miłości obowiązkowej.
W miarę rozwoju naszej oceniającej miłości do charakterów Boga i Chrystusa, choć jeszcze może nie znamy ich „szerokości i długości, i głębokości, i wysokości” (Efez. 3:17-19), kochamy Ich w coraz wyższy sposób, doceniając nie tylko to, co dla nas czynią, ale także i szczególnie to, jakimi są – Ich charaktery. Z powodu umiłowania dobrych zasad oceniamy Ich całym swoim sercem, umysłem, duszą i siłą za Ich harmonię z tymi dobrymi zasadami. Pozostajemy także w serdecznej jedności z Nimi w Ich charakterach, słowach i dziełach. Z tej samej przyczyny współczujemy z Nimi w złym traktowaniu, jakiego doświadczali i doświadczają ze strony upadłych aniołów oraz słabych i niegodziwych ludzi. Wreszcie z powodu tego umiłowania zasad i współczucia wobec Nich z radością używamy naszego ludzkiego „wszystkiego”, by pomóc bronić Ich osoby i charaktery oraz propagować Ich słowa i dzieła.
Ponieważ sprawiedliwość jest jedną z dobrych zasad, którymi rozkoszuje się miłość bezinteresowna, mamy obowiązek kochać Boga i Chrystusa z całego serca, umysłu, duszy i siły, jednocześnie miłując Ich w najwyższym znaczeniu – miłością bezinteresowną, która znajduje przyjemność w dobrych zasadach. Kochajmy Boga i Jezusa z wielką odwagą za to, jakimi naprawdę są.
Odwaga moralna to cecha, która napotykając moralne niebezpieczeństwa i trudności, mężnie je przezwycięża. Ten zarys odwagi działa wówczas, gdy łatwo jest postąpić źle, a trudno i pozornie