Teraźniejsza Prawda nr 529 – 2014 – str. 29

na zebrania. Na zebraniach w środę wieczorem lub w niedzielę zazwyczaj zostawał tylko przez godzinę, ponieważ tak się męczył, iż mówił nam, że chce wrócić do łóżka. Trudnością dla niego było to, że reszta tego dnia była dla niego katastrofalna z powodu bólu, a on nie wiedział, co zrobić, by przynieść sobie ulgę w tym problemie. Spędzaliśmy z nim dużo czasu w takie trudne dni. Od tamtego czasu jest przykuty do łóżka, ale za każdym razem, kiedy prosił, sadzaliśmy go na wózek inwalidzki. Virginia miała przywilej karmić go przez większość czasu, ponieważ nie był w stanie używać widelca ani łyżki. Kiedy próbował, miał z tym tyle kłopotu, że Virginia musiała przejmować jego sztućce. Trzymanie swego tostu przy porannym śniadaniu było mniej więcej wszystkim, co potrafił zrobić.

      O ile wiem, od tamtego czasu miał siedem przemijających ataków niedokrwiennych. Jego prawe ramię w ogóle nie potrafiło podnieść szklanki wody, więc używał lewej ręki do wszystkiego. Jak że smutnym było obserwowanie, jak jego ciało podupada, jego moc i siła znikają, tak samo jak jego zdolność myślenia. Wypada podzielić się tą historią z Wami, bracia i siostry, byście wszyscy wiedzieli, gdzie stoimy. Chcę was zapewnić, że wciąż zwraca się do mnie „mój kumplu”. Niektóre kartki rozpoczynał od zwrotu: „Mój kumplu”. Przy tak wielu błogosławieństwach, które będą mi go przypominały, dokładamy wszelkich starań, by uszanować jego stanowisko aż do śmierci. Zamierzam to czynić dlatego, że właśnie o to on mnie prosi. Nie wiemy, kiedy to będzie. Mimo to czuję wielki przywilej, stojąc tutaj przed Wami na jego miejscu i podając Wam te informacje z odpowiednią starannością i zwięzłością, byście mogli wiedzieć, o co się modlić, bowiem wydaje mi się, że kiedy modlimy się o cel, którego potrzebuje dana osoba, przynosi to większą cześć Bogu. Tak więc proszę, módlcie się za niego, by skończył życie z przyjemnością przed swoim Bogiem, co jest takie ważne. Z tego też powodu chciałem, byśmy zaśpiewali „Mój los jest w rękach Twych”, bo czyż w nich nie jest? Wszyscy jesteśmy w rękach Pana – nie ma innego miejsca, w którym wolelibyśmy raczej być.

      Następnie chcę podziękować Wam wszystkim, którzy poświeciliście czas, by przyjechać na tę konwencję, by tak rozpocząć nowy rok. I sądzę, że jedną z rzeczy, jakie odczułem na tej konwencji, za którą chcę Wam podziękować, jest radość, jaką przywieźliście na tę konwencję. To jest radosna konwencja! Radujemy się Prawdą, radujemy się sobą nawzajem i radujemy się przywilejem trwania w chwaleniu Pana. Tak, jestem za to bardzo wdzięczny, bracia i siostry. Udając się na konwencję, nadal zabierajmy ze sobą radość. To zawsze powinien być radosny czas. Niech towarzyszy nam także trochę humoru, śmianie się nie jest przecież złą rzeczą. Tak więc, drodzy braterstwo, zachęcam Was, byście byli radośni. Dziękuję każdemu z Was za to, że daliście mi na tej konwencji przywilej, by otwarcie do Was przemówić. To, o zrobienie czego poprosił nas Pan, uważam za wielki zaszczyt i przywilej. Pamiętam rozmowę telefoniczną, kiedy br. Ralph postanowił, że już nie może być sam w Domu Biblijnym. I żywo pamiętam tę rozmowę telefoniczną, kiedy powiedziałem „tak”. Nie chciałbym także wybiegać przed Pana, ale pamiętam, jak br. Ralph zadzwonił i powiedział: „Leon, ja już dłużej nie mogę tego sam robić. Musicie przyjechać do Domu Biblijnego”. Tak też zrobiliśmy. Dziękuję Wam braterstwo. (Prosimy pamiętać, że niniejsze informacje zostały zredagowane z zapisu tego zebrania).

PODSUMOWANIE ZEBRANIA GOSPODARCZEGO Z KONWENCJI NA FLORYDZIE W JAKSONNOVILLE FL16 MARCA 2014. R.

      Jakie przyjemne rozpoczęcie naszego zebrania gospodarczego, uznając znaczenie wiedzy, tego, jak do pewnego stopnia ją przyjmujemy, oraz tego, jak Bóg cały czas używał pewnych jednostek, by przedstawiały informacje dotyczące naszych potrzeb, nawet za nim widzieliśmy, czego potrzebowaliśmy. Dzisiaj jest moim zamiarem zwrócić się do Was bardzo rzeczowo, bowiem jest oczywistym, iż powodem, dla którego przeprowadzamy to zebranie, jest przedstawienie faktów. W związku z tym pewne słowa mogą brzmieć oschle. Nie jest moim pragnieniem, by tak za brzmiały, ale chcę powiedzieć to, co trzeba powiedzieć w najbardziej zrozumiały sposób. Takie jest moje pragnienie. Zacznę od stwierdzenia, że chociaż stałem przed Wami już wiele razy, nigdy wcześniej nie czułem takiego przypływu emocji, jaki czuję stojąc dzisiaj przed Wami. Nie, nigdy wcześniej tego nie czułem!

      Będziemy mówili trochę o finansach oraz o tym, co sprawia, że Ruch jest Ruchem. Poproszę kilka innych osób, by wystąpiły i pomogły mi w tym. Prowadzenie naszego Ruchu obejmuje w dużej mierze zajmowanie się finansami – prowadzenie domu Pana, jako odmienne i odrębne od celu Ruchu. Nie możemy wysyłać pocztą Prawdy ani jej przedstawiać, jeśli nie będziemy mieli porządku w naszym domu fiskalnym. Jest to coś, nad czym dość intensywnie pracujemy od pewnego czasu. Przez długi czas mieliśmy w Domu Biblijnym naszą drogą siostrę Betty Katkaveck i otrzymywała ona więcej niż

poprzednia stronanastępna strona