Teraźniejsza Prawda nr 522 – 2012 – str. 35

Jest to rozsądne pytanie. Nie byłoby właściwym, byśmy wierzyli w to, że Pan jest obecny w oparciu o słabe dowody, chociaż już wcześniej wiedzieliśmy, że jest istotą duchową, której obecność będzie niewidzialna i bez cudu nie będzie Go można zobaczyć; chociaż już wcześniej wiedzieliśmy z przypowieści, że choć niewidzialny, będzie On obecny w czasie żniwa teraźniejszego Wieku, w czasie rozliczania ze Swoimi sługami, poprzedzającego ich uwielbienie. Mamy prawo spodziewać się klarownej, rozsądnej podstawy dla naszej wiary, zanim przyjmiemy coś, z czego tak wiele wynika. Nie mamy jednakże, ani prosić, ani spodziewać się dowodów dla cielesnego wzroku. Jeśli jesteśmy z liczby czuwających, którzy mają „otwarte oczy zrozumienia”, umożliwiające zobaczenie cudownych rzeczy w Słowie Bożym, to nasze oczy zrozumienia muszą także być oczyma naszej wiary. Wierni czuwający mają się spodziewać rozsądnych, zadowalających dowodów dla ich wiary, a nie widzialnych dla oczu demonstracji niewidzialnej paruzji (obecności). Jak wyjaśnia Apostoł: „Wiarą chodzimy, a nie widzeniem”.

    Według naszego wyrozumienia istnieją mocne dowody na to, że paruzja (obecność) naszego Pana rozpoczęła się jesienią 1874 roku, a Jego epifania jesienią 1914 r. W ogóle Go nie widzieliśmy cielesnymi oczyma, lecz jedynie oczyma zrozumienia, wiemy o tym jedynie w świetle „mocniejszej mowy prorockiej”, w którą szczerze wierzymy i głosimy jako ważną nowinę dla wszystkich tych, którzy są z klasy czuwających. Fakt, że ktoś z czuwających pozostał w nieświadomości tych ważnych wydarzeń, sam w sobie wydaje się wskazywać na to, że nie wykorzystywał należycie swoich przywilejów i sposobności, że wystarczająco nie zważał na „mocniejszą mowę prorocką”, co do której pouczono go, że ma na nią baczyć. Dlatego też, przynajmniej częściowo, został pozostawiony w nieświadomości tak ważnych rzeczy, jakie działy się na świecie w ciągu tych lat. W takiej mierze wiele dzieci Bożych na równi ze światem znajduje się w stanie nieświadomości, a mimo to możemy słusznie przypuszczać, że Pan nie spodziewał się, by wszyscy z Jego czuwających sług, dostrzegli tę kwestię w tej samej chwili. Prawdą jest, że ci, którzy poznali wcześniej, przez dłuższy czas cieszą się szczególnym błogosławieństwem, lecz jak wiemy, gotowość do poznania tego czasu wynika głównie z właściwej postawy serca – pokory i posiadania różnych łask Ducha Świętego.

PRZYPOWIEŚĆ O DZIESIĘCIU PANNACH

    Aby nie zrozumieć błędnie kwestii paruzji oraz epifanii Jezusa, dobrą rzeczą będzie rozważyć przypowieść o dziesięciu pannach (Mat. 25:1-12), która najwyraźniej została podana po to, by rzucić szczególne światło na ten temat. Przypowieść wskazuje na błędne ogłoszenie przybycia Oblubieńca, podane na rok 1844, co ściągnęło sporą miarę urągania na tę kwestię, chociaż z drugiej strony było bardzo korzystne do pobudzenia klasy „panien” (czystych, poświęconych) do tego, by na nowo oporządzić „lampy” prawdy, tj. przebadać mocniejszą mowę prorocką. Przypowieść pokazuje również, że „panny” w ogólności zasnęły, niemniej jednak, we właściwym czasie, wszystkie miały być przebudzone przez pukanie proroczego czasu oraz pukanie znaków czasu, które miały wskazywać na obecność Oblubieńca. Ponadto przypowieść pokazuje, że rezultat takiego pukania miał zależeć od tego, ile oleju (Ducha Świętego) owe „panny” będą posiadały w naczyniach swoich (w sercu), i w lampach (Piśmie Świętym). Zastosowując dalej tą przypowieść, możemy słusznie przypuszczać, że niektórzy z wiernego ludu Pana, tak jak dziesięć panien, na pewien czas zasnęli odnośnie wtórego przyjścia Chrystusa, ale kiedy uwaga ich zostanie zwrócona na ten przedmiot, oporządzą swoje lampy, które zapłoną i umożliwią im dostrzeżenie znaków Jego paruzji oraz epifanii. Zgodnie z tym, zauważyć można, że wielu z tych, którzy się teraz przebudzili, dochodzi o wiele szybciej do jasnego poznania teraźniejszej prawdy, aniżeli ci, którzy ją poznali wcześniej; niewątpliwie

poprzednia stronanastępna strona