Teraźniejsza Prawda nr 515 – 2010 – str. 58
podporządkował, jadąc z dużą szybkością po bardzo złych drogach. Ponownie dzięki łasce Pańskiej bezpiecznie dotarliśmy do celu. Usługa odbyła się w domu brata Silas. Ma on pokorny styl bycia i wydaje się miłować Prawdę. Ma kilkoro dzieci (w większości dorosłych), wydaje się, że wszystkie wychowane we właściwy sposób, w czci dla Boga. Było rzeczą miłą przebywać w towarzystwie takich wiernych osób. Powiedzieliśmy wykład „Moab jest miednicą do umywania mego” – Ps. 108:10. Na zebraniu obecnych było 13 osób, a społeczność była bardzo błogosławiona.
Piątek, 19 Marca – Makurdi, Stan Benue
Wyjechaliśmy z Akwangi w kierunku Makurdi samochodem. Makurdi znajduje się 131 km od Akwangi. Brat Silas był naszym kierowcą. Przedstawiliśmy wykład pod tytułem „Obietnice i perspektywy według naszej wiary”, a następnie odbyło się zebranie świadectw. Bracia wydają się nie doceniać porządku zborowego przyjętego w zborach w Stanach Zjednoczonych. Spontanicznie zadają pytania niezwiązane z tematem i oczekują gotowych odpowiedzi. Trochę wprawiało mnie to w zakłopotanie. Mieliśmy możliwość omówienia tego z przedstawicielem w Nigerii, bratem Ebongiem, i przekonaliśmy go, by zasugerował braciom, by zachowywali swe pytania na specjalne zebranie zaplanowane na ostatni dzień konwencji. Na zebraniu w Makurdi obecne były 33 osoby.
Sobota, 20 Marca – Powrót do Abuja w celu wylotu do Owerri w stanie Imo,
w drodze do ABA, (stan Abia)
Wciąż nie przyzwyczailiśmy się jeszcze do złego stanu dróg i podróżowanie nadal było trudne. Ta podróż była szczególnie taką. Brat Silas nadal był naszym kierowcą. Podróż była pięcioipółgodzinną wyprawą po okropnych drogach, a policja federalna uzbrojona w karabiny maszynowe wiele razy zatrzymywała nas po drodze. Jazda była okropna z powodu stanu pojazdu, a w czasie drogi przebiliśmy oponę. Mieliśmy przywilej pomagać przy zdejmowaniu uszkodzonej opony, gdyż bracia nie wydawali się mieli w tym zbyt dużego doświadczenia. Mieliśmy zaplanowaną usługę w innym zborze, ale z powodu kłopotów na drodze zabrakło nam czasu i nie mogliśmy się tam udać. Nasz lot do stanu Abia był o godzinie 13.00 i znów byliśmy bardzo spóźnieni, gdyż na lotnisko przybyliśmy dopiero o 12.30. Jednak w przeciwieństwie do tego, co przeszlibyśmy na lotniskach w Stanach Zjednoczonych, dwaj bracia z Abuja pomogli nam i w jakiś sposób byli w stanie tak poprowadzić odprawę, że załatwili nam kartę pokładową przez pominięcie kontroli bezpieczeństwa. Na lotnisku czekał na nas pewien brat i zawiózł nas do stanu Abia, na miejsce zebrania zboru w Aba. Wysłuchaliśmy powitalnego przemówienia przewodniczącego zboru i wygłosiliśmy wykład.
Na wykładzie było obecnych 25 osób. Poznaliśmy brata Godswiłla („Wola Boża” – to jego prawdziwe nazwisko), starszego i przewodniczącego zboru. W imieniu zboru sprezentował siostrze Deborze i mi strój narodowy. Bracia uwielbiają śpiewać pieśni, co sprawiło, że zebranie było szczególnie miłe.
Niedziela, 21 Marca
Opuściliśmy stan Abia i udaliśmy się do zboru w Uyo. Nasz kierowca, któremu zapłacono z góry i zwrócono cenę opony, nie stawił się, by zawieźć nas do Uyo. Braterstwo Ebongowie byli zmuszeni zorganizować zastępczy transport i nie byliśmy w stanie usłużyć zborowi w Uyo zgodnie z planem. Wielu braci mogło udać się na zebranie, które miało się odbyć w zborze w Ikot Mkpene. Usłużyliśmy wykładem „Modlę się o Dzień Sądu”, a później drugim, nieplanowanym „Prorocy i sprawiedliwi pragnęli tego, co wy macie”. Zebrania przebiegły w ciepłym duchu i bogatej społeczności. Pomimo naszych trudności językowych, widać było podobną „cenną” wiarę. Na zebraniach tych były obecne 56 i 53 osoby.
Poniedziałek, 22 Marca
Udaliśmy się z Uyo do Mibiakong, by usłużyć temu zborowi. Wygłosiliśmy wykład „Słowo, duch i opatrzność”. Na zebraniu obecne były 44 osoby. Otrzymaliśmy także mowę powitalną oraz jej wydruk w celu podzielenia się nią w Domu Biblijnym. Wieczorem usłużyliśmy zborowi w Emanukpa wykładem „Omdlewanie” (Łuk. 21:26). Obecne były 44 osoby.
Wtorek, 23 Marca
Dzień ten okazał się „lekki”. Zawieziono nas do Calabar, aby odwiedzić siostrzeńca brata Ebonga, specjalistę od marketingu i uraczono nas wizytą w kurorcie (będącym nigeryjską próbą stworzenia luksusowego kurortu, który ma przyciągnąć turystów z innych części świata, podobnie jak Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich). Zabrano nas na krótką wycieczkę z przewodnikiem po kurorcie Le Meridien i zjedliśmy tam obiad w stylu amerykańskim. Po uwzględnieniu braku całej rozmaitości potraw, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Stanach Zjednoczonych (podstawą wyżywienia wśród tutejszych braci jest ryż), posiłek można uznać za bardzo dobry. Nie mogliśmy przestać myśleć o tym, jak błogosławieni jesteśmy w Stanach Zjednoczonych pod względem doczesnym. Udaliśmy się samolotem z lotniska w Calabar