Teraźniejsza Prawda nr 514 – 2010 – str. 47
obserwatorem jego ducha i sposobu wyrażania myśli; zaś jako człowiek o wielkiej kulturze i wykształceniu dostrzegł widoczną szlachetność charakteru brata Russella, jego przenikliwość rozumowania, głębię i jasność myślenia. Przymioty te sprawiały, iż tym bardziej pragnął utrzymać brata Russella jak najbliżej siebie lub tak, by był on gotowy na jego wezwanie, dlatego też poprosił zbór w Allegheny, by pozwolił bratu Russellowi pozostać z nim w Filadelfii lub przynajmniej stać się jego specjalnym pomocnikiem gotowym przybyć na wezwanie („I posłał Saul do Isaja mówiąc: Niech stoi, proszę, Dawid przede mną”, w. 22). On wprost wyznał przed zborem, że brat Russell zdobył jego serce i bardzo go zachwycił („znalazł łaskę w oczach moich”). Tego rodzaju prośba, pochodząca od takiego człowieka, musiała napełnić serca całego zboru radością i godną pochwały satysfakcją, tak jak typiczna prośba skierowana do Isajego musiała mieć na niego podobny wpływ.
Wynik interpretacji odpowiednich tekstów Pisma Świętego przez brata Russella jest pokazany w wersecie 23. Przeciwnicy poglądów dra Seissa o przedtysiącletnim przyjściu Chrystusa oraz o Jego panowaniu w Tysiącleciu zgłaszali wiele argumentów, na które nie mógł on odpowiedzieć ze swego doktrynalnego punktu widzenia. Za każdym zaś razem, gdy którykolwiek z tych zarzutów był zgłaszany, popadał on w melancholię („I bywało, gdy przychodził Duch Boży na Saula…”, w. 23). Brat Russell, słysząc o tych argumentach przeciwstawianych poglądom dra Seissa i widząc, jak wprawiają go one w przygnębienie, brał Biblię („wziąwszy Dawid harfę, grał ręką swą”) i na jej podstawie zbijał dany zarzut podając naukę na ów temat zgodną z treścią Pisma Świętego. Tak więc gdy przeciwnicy dowodzili, że zgodnie z Biblią (którą źle rozumieli) przy wtórym przyjściu Chrystusa świat ma być zniszczony – podczas gdy dr Seiss uważał, że nastąpi to dopiero po Tysiącleciu -brat Russell wykazywał, iż Biblia bynajmniej nie mówi o zniszczeniu fizycznego wszechświata, lecz o symbolicznych niebiosach i ziemi (władzach duchowej kontroli i społeczeństwie opartym na grzechu, błędzie, itd.) i że nastąpi to nie pod koniec Tysiąclecia, lecz we wczesnej części wtórego przyjścia Jezusa. Dr Seiss uznał to za zgodne z Biblią i melancholia go opuściła („tedy Saul miał ulżenie i lepiej się miał, bo odchodził od niego on duch zły”). Także gdy przeciwnicy dra Seissa atakowali jego pogląd odnośnie nastania Dnia Sądu po Tysiącleciu, podczas gdy sami twierdzili zgodnie z nauką Biblii, że nastąpi on bezpośrednio po powrocie Chrystusa, dr Seiss nie wiedział, jak im odpowiedzieć, co bardzo go przygnębiało. Widząc to brat Russell, na podstawie Biblii dowiódł, że Tysiąclecie i Dzień Sądu to te same okresy, godząc w ten sposób tę kwestię z całością Biblii, czego zharmonizować nie umiał dr Seiss, lecz uznając harmonijność podanego wytłumaczenia, został uwolniony od swojej melancholii – przygnębionego usposobienia.
Również gdy przeciwnicy dra Seissa występowali przeciwko jego poglądowi o widzialnym i ziemskim panowaniu Chrystusa i Kościoła nad ziemią, uważając ten pogląd za nierozsądny i przeciwny obecnemu sposobowi rządów Chrystusa nad Kościołem i wszechświatem, dr Seiss, nie wiedząc, jak tego poglądu bronić, popadał w przygnębienie. Brat Russell jednak, biorąc do ręki Pismo Święte, dowiódł na jego podstawie niewidzialności Chrystusa podczas wtórego przyjścia, niewidzialności duchowej fazy Królestwa oraz widzialności jego ziemskiej fazy, dodając do tego cel powrotu Jezusa. Dr Seiss uznał zgodność tego tłumaczenia z Biblią i znowu doznał ulgi w swoim przygnębieniu. Czul się w pewien sposób upokorzony, nie potrafiąc odpowiedzieć swym przeciwnikom, którym tak dobrze odpowiadał młody człowiek pomiędzy 23 a 25 rokiem życia, nieposiadający wykształcenia ani