Teraźniejsza Prawda nr 511 – 2009 – str. 54
dla naszej korzyści i dobra (1Kor. 13; 1Tes. 1:3). Jeżeli jednak „wewnętrzny człowiek” zaczyna umierać, jeżeli obfituje nieprawość, miłość Chrystusowa, która przyciska nas (2Kor. 5:14), „oziębnie” (Mat. 24:12; Obj. 2:4); a pod ciężarem złości, pychy, samo-wywyższenia, samolubstwa, pozbawionego miłości braku zrozumienia, itd. „zachwieją się mężowie duży”, będziemy posuwać się do rzeczy, które ściągną na nas wstyd i hańbę, a które do głowy by nam nie przyszły, gdyby miłość (1Kor. 13) podpierała nas w prawym postępowaniu.
WIĘCEJ OZNAK STOPNIOWEGO DUCHOWEGO UMIERANIA
„Mielący” przedstawiają zalety, którymi przeżuwamy i właściwie sobie przyswajamy „dobre słowo Boże” (Żyd. 6:5). Jeżeli nowe serce, umysł i wola umierają, to rozmyślanie o Piśmie Świętym i stosowanie go do siebie będzie stopniowo zanikać i będzie coraz rzadziej występować, a zdolności duchowego postrzegania i jasnego zrozumienia będą się zaciemniać – ktoś taki nie będzie już rozumiał ani oceniał Prawdy tak jak poprzednio, a Prawda nie będzie już tak go pociągać, ponieważ jego punkt widzenia się zaciemnił.,, Zawrą się drzwi z dworu z słabym głosem mełcia”. Duchowe drzwi słuchu zrobią się przygłuszone, a „drzwi warg” (Ps. 141:3) również się zamkną przy spotkaniach i w kontaktach z innymi. Ktoś taki nie będzie już przyjmował świadectwa Prawdy ani nie będzie już o niej świadczył, jak kiedyś to czynił. Na początku, gdy tylko przyszedł do Prawdy, chciał o niej opowiadać wszystkim, ale teraz będzie z chęcią rozmawiał na prawie każdy inny temat z wyjątkiem tematu Prawdy. Ten smutny stan następuje, gdy „zawrą się drzwi z dworu z słabym głosem mełcia”.
„I powstanie na głos ptaszy” – małe doświadczenia zakłócają mu spokój i wybucha gniewem z powodu błahostek. Jego umysł nie spolega na Panu jak poprzednio i dlatego nie ma on doskonałego pokoju (Izaj. 26:3). W tych, którzy duchowo umierają, „ustają wszystkie córki śpiewające”. Oni już nie są „napełnieni duchem, rozmawiając z sobą przez psalmy, i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu” (Efez. 5:18, 19; Ps. 95:1, 2). Czy nasze serca są w harmonii z Bogiem? Harmonia z Bogiem powinna się objawiać w domu, na zebraniach w zborze, wśród braci, w naszych kontaktach z bliźnimi, ze znajomymi w pracy i z wszystkimi ludźmi, z którymi się spotykamy. Czy wciąż pozwalamy naszemu światłu świecić, czy też trzymamy je w ukryciu (Łuk. 11:33)?
Wielu takich, którzy byli kiedyś silni w Panu, obecnie okazuje oznaki duchowej starości – osłabienia w życiu duchowym. Oni „boją się wysokiego miejsca”, twierdzą, że Pańskie normy prawdy i sprawiedliwości są zbyt wysokie, wolą porównywać się z innymi braćmi niżeli z Panem. Obawiają się złożyć specjalny ślub zalecany przez br. Russella, boją się, że inni nazwą ich dziwakami lub ekstremistami, jeżeli odmówią wejścia do grona plotkarzy, mówienia źle o innych, wzięcia udziału w światowych przyjemnościach i postępowania według światowych norm. Jeżeli nawet nie czynią tego swoimi słowami, to przez swoje postępowanie świadczą oni, że boją się zastosować do wysokich norm Pana. „I będą się lękać na drodze” – niektórzy obawiają się trudnych zadań, boją się rozdawać ulotki lub mówić innym o Prawdzie, wzdrygają się przed Boskim miłującym karaniem, lękają się, że Pan nie wynagrodzi ich wystarczająco sowicie.
„Gdy zakwitnie migdałowe drzewo” – żywienie zazdrości lub zawiści względem kogoś, kto czyni postęp i dobrze mu się powodzi, jest oznaką duchowego umierania. „Nic nie czyniąc spornie albo przez próżną chwałę, ale w pokorze jedni drugich mając za wyższych nad się” (Filip. 2:3) oraz „miłością braterską jedni drugich miłujcie, wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku” (Rzym. 12:10 w przekładzie Biblii Warszawskiej). Pozwalanie sobie na zazdrość wobec brata, który wzrasta w znajomości i łasce do tego stopnia, iż zbór wybiera go, by służył jako starszy, lub żywienie urazy o to, że brat ten lepiej od nas odpowiada na pytania podczas badania bereańskiego, jest niebezpieczną oznaką. Nie tylko nie powinno to pobudzać nas do zazdrości lub zawiści, lecz powinniśmy radować się z powodu uprzywilejowanego brata, a sami pobudzani miłością mamy dążyć do większej gorliwości oraz pilności w badaniu i praktykowaniu Prawdy.
„Także i szarańcza będzie mu ciężka” – ci, którzy umierają duchowo, będą pobłażać sobie mniej lub więcej w użalaniu się nad sobą, będą wyolbrzymiać nawet małe doświadczenia i przestaną uważać duchowe błogosławieństwa za główny cel życia – będą patrzeć na rzeczy widzialne bardziej niż na rzeczy niewidzialne (2Kor. 4:17, 18). Jeżeli nawet nie będą tego czynić swoimi słowami, to swoim postępowaniem będą obwiniać Boga za to, że nalewa im kielich, który jest zbyt gorzki, by mogli go pić, i będą twierdzić, że ich ciężar jest zbyt wielki, by mogli go nieść. W mniejszym lub większym stopniu zapomną o tym, iż „wierny jest Bóg, który nie dopuści, abyście byli kuszeni nad możność waszą, ale uczyni z pokuszenia i wyjście, abyście znosić mogli” (1Kor. 10:13).