Teraźniejsza Prawda nr 503 – 2007 – str. 51

naprawdę przybliżył się w piątym dniu  tygodnia. Dlatego też, jeśli słowa te były prawdziwe w tym znaczeniu wtedy, gdy  były wypowiadane do pierwotnego Kościoła, o ile bardziej są prawdziwe z  ludzkiego punktu widzenia, gdy są w pełni rozumiane przez lud Pański obecnie,  przy końcu Wieku Ewangelii! Było to szczególnie prawdziwe przy końcu 40 lat  Epifanii, kiedy weszliśmy w pierwsze początki Bazylei, gdyż noc „Czasów Końca”,  która rozpoczęła się w 1799 r., zakończyła się po raz pierwszy jesienią 1954 r.,  na początku jej zachodzenia na czas Królestwa (Tom Ep. 6, s. 454. par.1; por.  P’54, s. 52, par. 1, 54 u góry).

      Mając te rzeczy na uwadze, jakże właściwą jest rada Apostoła o potrzebie  czujności i trzeźwości! Jakąż żałosną klęską byłoby dla kogokolwiek z  Młodocianych Godnych lub Poświęconych Obozowców Epifanii, teraz, gdy czas  posunął się tak bardzo do przodu, zniechęcić się, osłabnąć i odpaść z powrotem  do świata, teraz, kiedy tak blisko jest spełnienie nadziei o Królestwie! Dlatego  bądźmy trzeźwi, strzeżmy się ducha światowości oraz jego otępiającego i  upajającego wpływu na nasze życie duchowe i na nasz nowy umysł. Jeśli odmówimy  wypicia pierwszego drinka wina światowego usposobienia, nie będzie nas kusić, by  sięgnąć po następny. Jeśli łykniemy pierwszy, może on ożywić nasze stare  upodobania i w ten sposób szybko doprowadzić do naszego upadku. Dlatego „bądźmy  czujnymi ku modlitwom” (greckie: bądźcie czujni w modlitwach). Módlmy się o Bożą  pomoc, byśmy mogli oprzeć się nawet najmniejszym podejściom wroga, mając w  pamięci to, że łaska wystarczająca do przezwyciężenia świata jest obiecana tylko  tym, którzy są czujni i trwają w modlitwach.

DUCH CHRYSTUSOWY

      Po tej radzie, udzielonej w samą porę, Apostoł przystępuje do pokazania nam  (w. 8), jak rozwijać ducha Chrystusa, mówiąc: „Nade wszystko miejcie żarliwą  miłość (agape) jedni ku drugim, gdyż miłość zakrywa mnóstwo grzechów”  (Diaglott). Miłość jest nie tylko jednym z pierwszych podstawowych elementów  chrześcijańskiego charakteru, lecz także jego ostateczną doskonałością. Chociaż  musimy miłować wszystkich ludzi, tak jak Bóg ich miłuje – nie zawsze za to, kim  są, lecz za to, kim będą, gdy ich charaktery zostaną rozwinięte i udoskonalone –  jednak możemy miłować jedni drugich w dużo wyższym znaczeniu, jako tych, w  których podobieństwo do Boga jest już rozwijane i udoskonalane. „Umiłowani,  miłujmy jedni drugich, gdyż miłość jest z Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga,  gdyż Bóg jest miłością. Kto nie miłuje brata swego, którego widział, Boga,  którego nie widział, jakoż może miłować? Kto nienawidzi brata swego, w ciemności  jest i w ciemności chodzi, a nie wie, gdzie idzie, gdyż ciemność zaślepiła oczy  jego. Kto miłuje brata swego, w światłości mieszka i nie ma w nim zgorszenia” (1Jana 4:7, 8, 20; 2:11, 10).

      Wyznania miłości do Boga mogą być słusznie uznane za puste, jeśli nie  przekładają się na miłość wobec tych, którzy posiadają Jego ducha i  podobieństwo. Miłość powinna przejawiać się w sposób żarliwy i stały wobec  takich jednostek. Taka żarliwa miłość, mająca wzgląd na niedoskonałości  ziemskich naczyń innych, a jednak usiłujących duchem je przezwyciężać, może  zakryć mnóstwo grzechów – niedociągnięć i upadków uniemożliwiających dorównanie  naszym najwyższym ideałom doskonałości moralnej. A gdy w taki sposób wzajemnie  na siebie patrzymy, w ten sam sposób patrzy na nas Bóg, który także patrzy na  serce i zauważając tam ciepłe impulsy miłości do Niego i do tych, którzy są  Jego, wybacza wszystkie nasze niezamierzone grzechy przez zasługę naszego  Odkupiciela. „Miłość jest wypełnieniem zakonu” (Rzym. 13:10). Dlatego, jeśli  mamy czystą i gorliwą miłość i jeśli nie chodzimy według ciała, lecz według  ducha, zakon zostaje uznany za wypełniony w nas (Rzym. 8:1, 4). Dlatego „nade  wszystko” miejmy żarliwą miłość i „gościnnymi bądźmy jedni ku drugim bez  szemrania”. Oraz „usługujmy drugim tym darem [przywilejami życiowymi], jaki  każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej” (1Piotra 4:9, 10 –  Diaglott).

CHRZEŚCIJAŃSKA GOŚCINNOŚĆ

      Prawdopodobnie nic lepiej nie cementuje i nie wiąże ludu Pańskiego, niż  chrześcijańska gościnność – wzajemna społeczność w miłości i wyświadczaniu  doczesnych i duchowych przysług. Niezależnie od tego, jak skromne mogą one być,  dają wyraz miłości, która pobudza do ich udzielania. Ci, którzy mają wiele dóbr  tego świata, którzy mają dobrze uporządkowane i wygodne życie domowe, mają dobre  sposobności do tego rodzaju służby, a chociaż niektórzy znajdujący się w mniej  uprzywilejowanych warunkach mogą się wahać z okazywaniem gościnności, którą  odczuwają wobec tych bardziej uprzywilejowanych, to jednak, gdy ją okażą, szybko  pokaże się, że różnice klasowe oparte na względnych stopniach zamożności lub  pochodzenia, które mają tak wielkie znaczenie na tym świecie, w ogóle nie są  uznawane przez tych, którzy mają prawdziwego ducha Chrystusa. Dlatego ci, którzy  znajdują się w skromnych warunkach, nie będą pielęgnować pychy ani ducha  rywalizacji,

poprzednia stronanastępna strona