Teraźniejsza Prawda nr 502 – 2007 – str. 47
a jako dowód został odczytany następujący list napisany przez młodą siostrę ze zboru w Filadelfii. Mówi on sam za siebie:
„Otrzymałam dwa długie pisma od brata Krewsona – jedno w ubiegłym tygodniu i jedno dzisiaj. Trudno stwierdzić, co jest słuszne i kto ma rację, szczególnie komuś takiemu jak ja, kto i tak wie bardzo mało. Wszystko staje się dla mnie pogmatwane, chcę być blisko Boga i chodzić do zboru, by czuć tą bliskość, ale zamiast tego mam dziwne uczucie zdumienia tymi rzeczami, które są poza mną i powodują zamieszanie wewnątrz mnie, gdyż nie chcę niczego wielkiego ani chwalebnego, tylko bliskości z Bogiem i czci dla Niego i miłości do Niego.”
J.K. natychmiast wstał i próbował usprawiedliwiać swoje postępowanie, oskarżając nas o próbę wpływania na zbór poprzez granie na uczuciach jego członków (co nie było naszą intencją, przedstawiliśmy jedynie zborowi fakty do rozważenia). Ponadto powiedział, że naszym motywem stawiania tej sprawy przed zborem w tym właśnie czasie jest „zdobycie przewagi na konwencji [3-5 września]” (nie zwrócił uwagi na fakt, że błyskawiczny atak przy użyciu jego rękopisów był trzymany w tajemnicy i obliczony w czasie w taki sposób, by nas zaskoczyć i nie dać nam czasu na napisanie i opublikowanie żadnej stosownej odpowiedzi przed wspomnianą konwencją, dzięki temu zdobywając dla siebie „przewagę”, o której szukanie nas oskarżał). Wten sposób ponownie osądził motywy naszego serca przed zborem. Ponownie zaprzeczyliśmy jego zarzutom i sprzeciwiliśmy się osądzaniu przez niego naszego serca, lecz nie wywarło to na niego żadnego dobrego wpływu, gdyż był niewzruszony w swoim zdecydowaniu. On i jego żona podważali nasze prawo wodza Ludu Pańskiego do sprawowania funkcji pastora oraz nauczyciela i próbowali nas zdyskredytować. Stwierdził, że zwodzimy lud Pański i że „do tego momentu nie ma jeszcze żadnej oczyszczonej grupy z Wielkiej Kompanii”. Ostrzegał zbór, że robi złą rzecz i że jeśli pozbawi go społeczności, to zgrzeszy, gdyż „pozbawiacie społeczności nie tylko mnie, pozbawiacie społeczności Pana!” Lecz to nie wystraszyło zboru ani nie przeszkodziło mu w zrobieniu tego, co uważał za wolę Pana.
Żona J.K. sprzeciwiła się temu, że ją także chciano pozbawić społeczności, lecz zostało udowodnione, że ona również działa aktywnie w kampanii przesiewawczej, że czynnie pomaga J.K. w przepisywaniu jego rękopisów na maszynie, wysyłaniu ich, itd., że jej inicjały „rj” pojawiają się na listach jej męża, oraz że jej podpis widnieje na korespondencji z nimi związanej i je popierającej. Stwierdziła ona: „Został wysłany tylko jeden list z moim podpisem, wyrażający jakiekolwiek moje poglądy” (tak się składa, że jesteśmy w posiadaniu trzech, wszystkie z datami wcześniejszymi od daty tego stwierdzenia). J.K. usilnie starał się nakłonić zbór do przełożenia całej sprawy aż do czasu po konwencji, lecz bez powodzenia, więc jako ostatnią deskę ratunku, sprytnie podał wniosek o odroczenie zebrania, a jego żona poparła ten wniosek, który następnie starał się szybko przepchnąć. Jednak przewodniczący nie pozwolił na pośpieszne działania. Zapytał J.K., czy jeśli sprawa zostanie w ten sposób odłożona, to będzie nadal rozsyłał swoje pisma. J.K. odpowiedział: „Są tylko trzy. Te trzy wykłady zostaną użyte przez Pana do oczyszczenia naszego ruchu. To wszystko (ponieważ często łamał obietnice i zobowiązania, wątpimy w to, że zachowa tę). Trzeci już wyszedł. Pan wskazał datę, kiedy miały one wyjść [?].” Jego wniosek o odroczenie został odrzucony w głosowaniu. Po łącznie ponad czterogodzinnej dyskusji, podczas której niektórzy, którym nie podobało się jego postępowanie musieli wyjść, przegłosowano wniosek o wyłączenie J.K. i jego żony stosunkiem głosów 17 do 5 (J.K., jego żona i jego siostra cielesna głosowali przeciw). Później 5 innych braci i sióstr (z których jedna siostra głosowała pierwotnie przeciwko wnioskowi o wyłączenie, lecz po dokładniejszej analizie życzyła sobie, by jej głos został potraktowany jako głos za wyłączeniem) poprosiło o policzenie ich głosów jako popierających wniosek.
Oczywiście zbór w Filadelfii przeżył wiele smutku w związku z koniecznością podjęcia takich działań, lecz uczynił to, co uważał za oczywistą wolę Pana, by wyłączyć objawionych przesiewaczy i odmówić dalszego przyzwalania im na kontynuowanie ich wysiłków zmierzających do odsunięcia wyznaczonego przez Boga wodza od pewnych jego podstawowych funkcji urzędowych.”
NA ZAKOŃCZENIE
Rozważyliśmy szczegółowo powyższe informacje odnoszące się do wydarzeń, które miały miejsce po śmierci naszego drogiego brata Hedmana, który był wyznaczonym przez Pana Wodzem i Opiekunem Wykonawczym L.H.M.M. w latach 1985-2004.
Ważne jest, by ponowić tu powyższy cytat z P.T.’60, s. 63, który wskazuje na konieczność nieprzerwanego wodzostwa bez zakłóceń aż do Królestwa: „Nie opuści On też swojego ludu po zakończeniu ziemskiego biegu Wielkiej Kompanii i nie zostawi go bez wodza, by błąkał się w pewnej mierze ciemności, bez dalszego objawiania postępującej Prawdy odnoszącej się do jego potrzeb, nie pozostawi go bez opieki na łasce przesiewaczy, ani nie pozwoli, by nasza praca została przez rewolucjonizm zamieniona w organizację”.
Jeśli rozważymy wszystkie fakty istotne przy wyborze wodza w obecnym czasie, wydaje się, iż osobą wybraną przez Boga na to stanowisko jest brat Ralph Herzig, który został jednogłośnie wybrany w głosowaniu na Opiekuna Wykonawczego przez braci zgromadzonych na konwencjach na Florydzie, w Massachusetts i Michigan w 2004 r. Wszyscy mamy świadomość, że w przeszłości Bóg zawsze wybierał wodza swego ludu, zanim bracia wybrali go na Opiekuna Wykonawczego. Dlatego też wybór Wodza Ludu Bożego miał miejsce wcześniej niż głosowanie na Florydzie. Chociaż nie było obfitości dowodów biblijnych, ani dowodów z życia wziętych,