Teraźniejsza Prawda nr 498 – 2006 – str. 37
swoje ręce i serca w złu. Dowiedzieliśmy się, że w poprzednią sobotę wieczorem pewien członek rodziny brata Zecha, Paul Koetitz, odwiedził brata Erlenmyera, którego wcześniej próbował zatruć uprzedzeniem wobec mnie i z wielką uciechą powiedział: „Mamy Bryana i Adamsona, a teraz Rogersa, aż z Anglii. Wydaje się, że Pan przysłał go akurat teraz. To już czterech, a jest o wiele więcej. Tylko czekać, a stanie się coś strasznego. Brat i siostra Zech oraz Paul Koetitz byli u niego w domu w zeszłym tygodniu i zostali aż do północy rozmawiając o bracie Russellu i nadchodzącej katastrofie”. Oczernili charakter brata Russella, a brat Zech powiedział, że wkrótce zamierza poinformować zbór o wszystkim. Brat Erlemyer powiedział: „Dlaczego by nie omówić tej sprawy z bratem Russellem?” Odpowiedział on, że to nie ma sensu, on by wszystko wyjaśnił po swojemu, zbór powinien dowiedzieć się o tych ohydnych rzeczach. Brat Erlenmyer był bardzo zaniepokojony i z lękiem czekał, aż „kipiący tygiel” zacznie się „przelewać”.
Na początku trzeba powiedzieć, że brat Rogers, brat i siostra Zech oraz brat Paul Koetitz przybyli na jedno z sześciu środowych zebrań modlitw i świadectw, które odbywały się w okolicy od niemal roku. Tam, pod nieobecność brata Russella, zebrania te zostały potępione, a brat Russell, z tego powodu, że miał związek z ich ustanowieniem, został potępiony jako „papież” itd. Przewodniczący zebrania na próżno wzywał do porządku i mówił im, że zebranie to ma na celu wychwalanie i czczenie Boga i wzajemną pomoc w rozwoju duchowym. Pani Russell była obecna i zganiła zarówno zakłócanie porządku, jak i przejawianego nieuprzejmego ducha. Wskazała na to, że chociaż zebrania te zostały zaproponowane i zarekomendowane przeze mnie, sprawa ta została pozostawiona zborowi, który prawie w całości podchwycił tę propozycję i głosował za prowadzeniem tych zebrań, nie w celu dyskusji doktrynalnych, itd., lecz tylko i wyłącznie w celu wychwalania Boga i duchowego budowania się.
Wskazała również, że nikt nie jest w żadnym znaczeniu zmuszany do uczestniczenia w tych zebraniach oraz że ci, którym nie zależy na modlitwie i społeczności zgodnie z celem tych zebrań powinni trzymać się od nich z daleka i dać innym, którzy mają takie pragnienie, należną im wolność wysławiania Boga tak, jak chcą. Zwróciła też uwagę, że jest wiele zebrań, na których rozważane są tematy doktrynalne. Pokazała jasno, że podczas gdy postępowanie brata Russella nie zawierało niczego podobnego do papieskiego braku szacunku dla pragnień innych, postępowanie brata Rogersa, który przyjechał z Anglii, by narzucić bratu Russellowi swoje poglądy, a obecnie postępowanie tych wszystkich, którzy zakłócają nabożeństwo innych jest stanowczo papieskie, jeśli nie gorsze. Ostatecznie niezadowoleni wycofali się, a brat Rogers tej nocy zatrzymał się u brata Zecha.
Lecz ja cały czas niczego nie podejrzewałem i zamiast na pracę Pańską (4 tom Wykładów Pisma Świętego) poświęciłem ranek tego dnia na zebranie pieniędzy celem pokrycia mojego czeku na 700 dolarów, który dałem bratu Zechowi poprzedniego popołudnia, aby nie doszło do protestu wekslowego dotyczącego jego weksla. Następnego dnia brat Rogers powrócił do naszego domu na kolejną naradę w obecności całej rodziny, która zajęła cały poranek i przeciągnęła się do obiadu. Po obiedzie powiedział, że idzie do braterstwa Zechów, ale wróci na podwieczorek, lecz powiedzieliśmy mu, że ponieważ jest u nas od dziesięciu dni zakłócając ważną pracę, i ponieważ chętnie przyjmuje go brat Zech, z którym jest w lepszej zgodzie, nie chcemy by dłużej przebywał w naszym domu. Potem poszedł do domu brata Zecha, gdzie najwyraźniej zostało postanowione, że będzie to najbardziej odpowiednia pora na zdetonowanie „bomby” przechowywanej od osiemnastu miesięcy. A więc brat Rogers został wysłany na zachód, poczynił ustalenia z bratem Bryanem, który miał żonglować starannie dobranymi licznymi żalami i szkodzącymi zarzutami pod adresem brata Russella oraz wezwał do swych szeregów brata Adamsona, który, jak się wydaje, już wcześniej wiedział o spisku. Brat Adamson miał żal odnośnie swojej broszury, jak to zostanie dalej wyjaśnione, a ponieważ był jednym ze starszych kolporterów, oczekiwano, że jego nazwisko wzmocni destrukcyjną siłę nadchodzącej „eksplozji”. Widzieli wcześniej, brat Russell przechodził trudne doświadczenia z „fałszywymi braćmi”, gdyż Bóg i prawda byli po jego stronie, lecz nigdy nie widzieli takiego knowania przeciw niemu i pocieszali się, że teraz brat Russell zostanie starty w pył i że oni na tym skorzystają.
SPISEK OSIĄGA SZCZYT
Zgodnie z tym Rogers, Adamson i Bryan, zebrani w domu brata Zecha, wraz z nim i jego rodziną, rozesłali w środę 4 kwietnia specjalne listy do członków zboru w Allegheny, w których zapraszali ich do zebrania się następnego dnia wieczorem w domu brata Zecha w celu wysłuchania ważnych kwestii, mając na myśli „bombę” i mniejsze „sztuczne ognie”. Zgromadziło się około czterdziestu czy pięćdziesięciu członków zboru, spośród