Teraźniejsza Prawda nr 497 – 2006 – str. 25
Biblijnym. Jego wysoce sumienna i wnikliwa natura sprawiała, że wszystkie jego prace były dogłębnie przestudiowane, nawet w kwestiach wykraczających poza bezpośrednio interesujący go temat. Na przykład jego artykuł na temat wyznania muzułmańskiego jest bardzo trafny w szczegółach i wnioskach. Pomimo tego, że badałem to zagadnienie na studiach, a także po ich ukończeniu, nie mogłem mu nic zarzucić.
Jednak głównym zamiłowaniem naszego drogiego brata poza badaniem Pisma Świętego było zgłębianie historii celtyckiej i wczesno-angielskiej jego artykuł na temat Króla Alfreda jest owocem tej miłości do wczesnochrześcijańskiej historii Anglii. Lecz był on daleki od bycia wyłącznie naukowcem. Dobrze pamiętam jego wizytę w naszym domu około trzydzieści lat temu, kiedy to po prostu zasiadł do pianina, wybrał z „Wierszy Brzasku Tysiąclecia” wiersz „Słodka dzika róża”, który zaśpiewał na skomponowaną przez siebie melodię głosem i w sposób godny najsłodszego śpiewaka angielskich ballad, a potem zagrał resztę skomponowanej przez siebie muzyki. Z łaski opatrzności, siostra Marjorie nagrała ten występ, który obecnie jest pieczołowicie przechowywaną pamiątką rodzinną.
Brat Roberts sam został pozyskany do Teraźniejszej Prawdy przez brata Charlesa Pottsa, który był wielkim indywidualistą i ewangelistą w czasach brata Johnsona. Brat Roberts opowiadał nam wiele zabawnych historii doświadczeń tego niezwykłego brata w głoszeniu. Brat Roberts z kolei wywarł wpływ i pozyskał do Teraźniejszej Prawdy wielu braci: jednym z przykładów jest nasz drogi zmarły brat Middleton, który zmarł zeszłego stycznia. Brat Roberts w tym czasie był zbyt chory, by przeprowadzić pogrzeb, lecz przesłał mi następujący opis, który wtedy odczytałem. Przesłanie to brzmiało:
„W połowie lat 50. musiałem z powodów rodzinnych przeprowadzić się z Cheshire do regionu Stockton/Darlington. Zapewniłem sobie pracę w Stilington, małej wiosce niedaleko StocktononTees w małej firmie elektrotechnicznej o nazwie British Refrasil Co. Po mniej więcej roku zaproponowano mi awans i poproszono o pokierowanie nowym projektem, który wymagał ode mnie spędzania większości czasu na pracy najemnej w całym kraju. Nie nauczyłem się wcześniej prowadzić samochodu i aby pomóc mi w zdobyciu prawa jazdy firma wyznaczyła brygadzistę warsztatu, by mnie uczył. Tym brygadzistą był George Middleton.
Kiedy jeździliśmy po okolicy ćwicząc zmianę biegów i tak dalej, śpiewałem pieśni. Powiedział, że jestem niezwykłym chrześcijaninem, ponieważ byłem taki pogodny, a w miarę jak pokonywaliśmy wiele kilometrów, a ja siedziałem za kierownicą posłuszny jego wskazówkom, wyjaśniałem mu dlaczego tak jest. Mówiłem o zbawieniu i o nadchodzących błogosławieństwach dla całej ludzkości niezależnie od poglądów religijnych w tym życiu. Zapytał, czy odwiedziłbym go w jego domu i opowiedział jego żonie, Ethel, o tej „dobrej nowinie radości wielkiej”.
Porozmawiałem o tym z moim drogim duchowym bratem Raymondem Hornem, który mieszkał w pobliskim Darlington i obaj wybraliśmy się na spotkanie z Ethel, żoną George’a, i Howardem, ich synem, który wtedy miał około siedmiu lat. Nigdy nie wszedłem do domu, w którym byłby większy duchowy głód Prawdy biblijnej i otuchy niż ten, który wtedy odwiedziliśmy. Było to niezapomniane przeżycie, gdy brat Horn i ja otwieraliśmy przed nimi cuda i piękno Boskiego Planu Wieków, tak jak sami go otrzymaliśmy – za darmo i łaskawie z Pańskiej ręki.
George, bardzo zdolny, wykształcony inżynier o świetnych zdolnościach organizacyjnych jest jednym z najpokorniejszych, najwierniejszych i najbardziej pełnych miłości charakterów chrześcijańskich, jakie znam. Od dnia naszej wizyty w jego domu zarówno on jak i Ethel wykazywali tę stałość wiary i ufności w Panu, która z pewnością będzie Mu się podobać, a teraz oczekuję owego obiecanego Lepszego Dnia, kiedy nasze oczy znów się spotkają, a dłonie ścisną się w braterskiej społeczności. Te rzeczy zaczerpnąłem z moich wyraźnych i błogosławionych wspomnień o moim drogo umiłowanym duchowym bracie, George’u Middletonie.
W imieniu Jezusa, H. W. Roberts”
O życiu brata można by powiedzieć o wiele więcej, jego zamiłowaniu do wędkowania na Spurt Point, na wschodnim wybrzeżu Anglii, o jego podróżach na motocyklu z przyczepą, jakie odbywał za młodu w swojej służbie po całej Anglii. Można by opowiedzieć o jego beznamiętnym poczuciu humoru i wielu innych rzeczach. Wszystkim braciom będzie brakować energii i gorliwości naszego drogiego brata dla pracy Pańskiej, jego miłości i troski w służbie braciom. Stawiał wolę Pana na pierwszym miejscu w swoim życiu. Niech Bóg błogosławi jego pamięć nam wszystkim!
R. D. Doidge
(pełniący obowiązki Pastora brytyjskiego)
PT ’06, 24-25