Teraźniejsza Prawda nr 495 – 2005 – str. 60
przez Boga do służby jako Boski przedstawiciel w tym zadaniu.
Podobnie jest z tymi, których Bóg chciałby w szczególny sposób używać w swojej służbie w obecnym czasie. Nikt nie jest zmuszany do służby Bogu, wszyscy żołnierze krzyża muszą być ochotnikami – nikt nie zostaje wcielony na siłę. Pan nawet na nas nie naciska, abyśmy zostali jego sługami, lecz jak zostało to zobrazowane tutaj z Izajaszem, pokazuje swoim wiernym swój charakter i plan oraz informuje ich, iż potrzebuje takich, którzy by go czcili i służyli mu w duchu i w prawdzie. To w zupełności wystarcza tym, którzy skosztowali i ocenili Pańską łaskę, takim braciom i siostrom wystarcza dowiedzenie się, że jest sposobność służenia Królowi królów, zgłoszenia się na ochotnika do służby, modlenia się o to, by Pan dał im przywilej używania wszystkich swoich talentów w najwyższym możliwym powołaniu, co umożliwi im składanie ofiar w Jego służbie. Tylko tacy są prawdziwymi rzecznikami Pana.
FAŁSZYWI PROROCY
Fałszywi prorocy i nauczyciele błędu to ci, którzy służą sprawie Pańskiej dla pieniędzy albo dla chwały ludzkiej, dla schlebiania sobie lub samo-wywyższenia. Przesłanie, którego przewodem i rzecznikiem w ten sposób stał się Izajasz, było, jak już zostało wspomniane, nieprzyjemnym przesłaniem. Było to posłannictwo, z którego wynikało, że Boska mądrość już przewidziała, że wszelkie ostrzeżenia, groźby, karania, jakie przyszły na Izrael i Judę, i jakie jeszcze miały na nich przyjść, nie dotkną ich serc i nie skłonią do pokuty, i że w rezultacie ich ziemia zostanie spustoszona, a lud pójdzie w niewolę. Takie posłannictwo byłoby trudne do przekazania jakiemukolwiek narodowi, jednak to właśnie było przesłanie jakie Bóg posłał i do którego w szczególny sposób przygotował swego sługę. Nie dziwi nas, gdy dowiadujemy się, że przesłanie to zostało przyjęte z oburzeniem, ale pomimo tego Izajasz dożył pięknego wieku siedemdziesięciu lat. Nawet promyk nadziei, jaki zawierało jego posłannictwo, mianowicie, że resztki ludu zostaną oszczędzone i powrócą do swej ziemi i że nadzieja narodowa zostanie ożywiona, został prawdopodobnie uznany przez dumny i samowolny lud Izraela za dodatkową zniewagę.
Niedługo po tym, jak Izajasz miał swą wizję, dziesięć pokoleń zostało wziętych do niewoli, a w Judzie rozpoczęła się reforma. Była ona jednak jedynie tymczasowa i około sto pięćdziesiąt lat później Juda podzieliła przepowiedzianą niewolę.
KOLEJNY NIEZWYKŁY PRZYKŁAD
Kolejny interesujący przykład ducha „Niech George to zrobi” znajduje się w księdze Sędziów 5 r. Tutaj prorokini Debora śpiewa z Barakiem o chwalebnym zwycięstwie, które Bóg dał Izraelowi nad królem kananejskim Jabinem i jego dowódcą Sysarą. Wychwala ona tych, którzy bohatersko wzięli udział w bitwie i potępia tych, którzy znajdowali wymówki, by nie stanąć do walki. Ruben odmówił takiej służby, wewnątrz jego pokolenia zdania były podzielone i w rezultacie zamiast stanąć do walki nadal „siedział między dwiema oborami, słuchając wrzasku trzód” (w. 15, 16), czyli w cieplejszym i bezpieczniejszym miejscu niż obóz wojskowy. „Galaad za Jordanem odpoczynął, a Dan przecz się bawił okrętami? Aser czemu siedział na brzegu morskim, a w skałach swoich mieszkał?” (w. 17). Tereny Dana i Asera leżały na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Dan chciał się usprawiedliwić prawdopodobnie udając, iż nie byłoby rozsądnym pozostawianie swoich okrętów bez opieki lub zaprzestanie handlu morskiego. Aser zrzucił odpowiedzialność i odmówił stawienia się do walki po stronie swoich braci prawdopodobnie twierdząc, że musi zostać w domu i naprawiać wyrwy, które morze zrobiło w kilku miejscach na ich ziemi. Takie usprawiedliwienia przypominają nam przypowieść naszego Pana (Łuk. 14:15-24), w której „poczęli się wszyscy jednostajnie wymawiać” dlaczego nie mogą uczestniczyć w uczcie, a także słowa Apostoła(Filip. 2:21), „Bo wszyscy swoich rzeczy szukają, a nie tych, które są Jezusa Chrystusa. „
Ponad wszystkie wymówki Debora i Barak potępili miasto Meroz, a na jego mieszkańców została rzucona klątwa: „Przeklinajcie Meroz, rzekł Anioł Pański, przeklinajcie przeklinając obywatele jego; albowiem nie przyszli na ratunek Panu, na ratunek Panu z mocarzami” (w. 23). Meroz mogło być miastem nieopodal miejsca, gdzie rozgrywała się bitwa (dokładne położenie miasta nie jest znane). Jego mieszkańcy najwyraźniej mieli dobrą okazję w szczególny sposób przysłużyć się wspólnej sprawie, lecz odrzucili ją w obawie przed dziewięciuset żelaznymi rydwanami Jabina, woląc bezpiecznie spać i doprowadzić do tego, by to inni podjęli walkę w ich interesie. Bóg nie potrzebował ich pomocy, mógł wygrać bitwę