Teraźniejsza Prawda nr 488-489 – 2004 – str. 6
i nie bylibyśmy skłonni do czynienia im całego dobra, jakie Bóg życzyłby sobie, abyśmy im czynili.
Czy Bóg wymaga, byśmy miłowali tam, gdzie On sam nie miłuje? O nie! „Bóg tak umiłował świat” – gdy był on jeszcze grzeszny! Czy Bóg zatem nie ma miłości do rodzaju ludzkiego? Tak, ma On pewną miarę miłości do całego rodzaju ludzkiego. Dopilnuje, by każdy sprawiedliwy czyn otrzymał słuszną nagrodę. Potraktuje On rozsądnie ulgowo wszystkich, z którymi będzie miał do czynienia. Posiada On szeroką, współczującą miłość i pragnie zadbać o nich w sposób, który On uważa za najlepszy dla nich.
Kiedy praktykujemy tę miłość wobec naszych nieprzyjaciół, rozwijamy tę stronę naszego charakteru, która jest bardzo niezrównoważona. Jeśli zrównoważymy tę stronę, druga strona również stanie się zrównoważona. Oczywiście życzymy sobie, by każdy przejaw zła został ukarany, a każdy przejaw dobra nagrodzony. Innymi słowy, sprawiedliwość jest bliżej nas w naszym niedoskonałym stanie niż miłość. Dlatego, aby być użytym przez Boga, musimy wykształcić w sobie tę zaletę miłości. Widzimy dlaczego Bóg współczuje ludzkości. Dla wszystkich złych jest ogniem pochłaniającym, to znaczy, jest On tak przeciwny wszystkiemu, co jest nieczyste, że zostanie to zniszczone, wcześniej, czy później.
Możemy być pewni, że Pan w ogóle zajmuje się naszą ludzką rodziną, rasą ludzką z tego powodu, że widzi w niej pewne elementy podobieństwa Bożego. Gdyby z Boskiego punktu widzenia ludzie byli jedynie źli, ustawicznie źli, możemy być pewni, że nie poczyniłby przygotowań pod Restytucję w następnym Wieku. To z tego powodu, że widzi, iż niektórzy z rodziny ludzkiej woleliby być dobrzy niż źli, Bóg zadaje sobie cały ten trud odkupienia, poświęca temu cały ten czas, itd., aby dać im życie wieczne. W międzyczasie udziela doświadczeń w teraźniejszym okresie, które będą im pomocne przez całą wieczność.
NASZA WŁAŚCIWA POSTAWA WOBEC WROGÓW
Nie przypuszczamy, iż Bóg ma miłość do Szatana, chociaż na początku miał On miłość do niego. Lecz ponieważ Szatan jest obecnie złego, nikczemnego charakteru, byłoby złe ze strony Boga miłowanie go i byłoby złe dla nas, byśmy go miłowali. Nie mamy nawet miłować światowych warunków. Nie możemy służyć Bogu i Mamonie. Nie możemy miłować Boga i Mamony, ponieważ są to rzeczy sobie przeciwne. Lecz jeśli chodzi o Szatana, nie jest naszą rzeczą rzucać na niego oszczerstwa, ani wyrażać potępiających uczuć do niego. Jest on wrogiem Boga. A Bóg jest w stanie zając się tym przypadkiem o wiele lepiej niż my. A więc my nie mamy osądzać Szatana ani piętnować go. Czytamy, że nawet Michał nie podniósł przeciwko niemu sądu bluźnierczego, lecz powiedział: „Niech cię Pan zgromi” (Jud 9).
Mamy czynić całe dobro, jakie możemy i być tak pomocnymi, jak to możliwe. Nie jesteśmy kompetentni, by osądzać, by ferować wyroki. Dlatego naszym obowiązkiem jest być zupełnie posłusznymi, a w słusznym czasie Pan objawi zasady sprawiedliwości, w kontraście do zasad błędu. Wyda swój sprawiedliwy wyrok w słusznym czasie, przez swój wyznaczony Kanał.
Odnośnie tych, którzy wydają się nieświadomie być przeciwnikami Kościoła w obecnym czasie mamy mieć współczującą miłość – nie miłość braterską. Bóg odmawia przyjęcia kogokolwiek z nich za Swoje dzieci, On jedynie przejawia wobec nich miłość współczującą. Nie pragnie wyrządzać im żadnej krzywdy. Zamiast tego przygotowuje się On do pomagania im. Wkrótce zapewni im wszystko, co będzie pomocne do wyprowadzenia ich z ich grzesznego stanu. Wolelibyśmy przyjąć, że wszyscy z rodziny ludzkiej są, jacy są z powodu upadku, a nie z powodu dobrowolnej miłości do grzechu. Przyjęcie jakiegokolwiek innego punktu widzenia byłoby osądzaniem, a my nie jesteśmy upoważnieni do bycia sędziami obecnie.
Przyjmując taki punkt widzenia uznajemy, że niektórzy z naszej rasy upadli bardziej w jednym kierunku, a inni bardziej w innych kierunkach oraz że „wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” – chwalebnej normy wystawionej przez Boga. My sami potrzebujemy Boskiego współczucia i powinniśmy z radością okazywać współczucie innym.
OKRUCHY Z PRZESZŁOŚCI
AMERYKA POTRZEBUJE POBOŻNOŚCI BARDZIEJ
NIŻ WIELKICH PRZEDSIĘWZIĘĆ
POBIJE TARYFY, KOLEJE I REKORDOWE ZBIORY
Strażnica, 1 września 1908 r.
BRACIE RUSSELL: Co myślisz o tym jako o charakterystyce obecnego społeczeństwa i o proroctwie, którego wypełnienie wydaje się pewne – i to z łamów Wall Street Trade Journal? Z serdecznymi życzeniami, Junius M. Martin
„Tym, czego Ameryka potrzebuje bardziej niż rozwoju kolei, nawadniania Zachodu, niskich taryf, większych zbiorów pszenicy, marynarki handlowej i nowej floty wojennej jest odnowa pobożności, takiego rodzaju, jaką miała matka i ojciec – pobożności,