Teraźniejsza Prawda nr 488-489 – 2004 – str. 28

BRAT LEON H. JORDAN

– 1922-2004 –

      Brat Leon Humbert Jordan był długoletnim członkiem personelu Domu Biblijnego, pełniącym nieocenioną służbę braciom i Prawdzie. Miał 81 lat, gdy zmarł 27 marca 2004 roku. Pozostawił dwoje dzieci, Lenny’ego i Laurę oraz swoją siostrę, Dolores Procario. Jego pochówek odbył się w Philadelphia Memoriał Park we Frazer w Pensylwanii 2 kwietnia.

DZIECIŃSTWO

      Brat Leon urodził się w 1922 roku w Chicago jako drugie z trojga dzieci Leona i Berthy Jordan. Jego ojciec był pochodzenia niemieckiego i był elektrykiem kolejowym, który ostatecznie został brygadzistą na placu załadunkowym. Był także półprofesjonalnym muzykiem i pod jego kierownictwem młody Leon nauczył się grać na klarnecie.

      Ojciec Leona lubił również w wolnym czasie łowić ryby i latem on, jego ojciec i jego młodszy brat Donald jeździli do Wisconsin na wycieczki wędkarskie. Jego matka była polskiego pochodzenia i była stanowczą zwolenniczką dyscypliny, wpajając swoim dzieciom cnotę pracowitości.

      Dzieciństwo Leona minęło w sposób typowy dla chłopca dorastającego na południu Chicago. Mieszkał w dzielnicy robotniczej, gdzie wszystkie dzieci bawiły się razem, wszystkie rodziny chodziły do lokalnego kościoła katolickiego i każdy znał sprawy wszystkich innych, łącznie z zarobkami każdego ojca. Jedyny telefon znajdował się w tawernie na rogu, gdzie przychodziła wiadomość, że nadjeżdża pociąg, co powodowało, że ojciec Leona śpieszył na plac załadunkowy.

      Wielki Kryzys odcisnął swe piętno na Leonie i chociaż jego rodzina nie cierpiała biedy, zawsze miał świadomość, że życie może łatwo zmienić się na gorsze. W rzeczywistości jego życie stało się niestabilne, kiedy zmarła jego matka gdy był nastolatkiem. Jego ojciec ożenił się ponownie, lecz młodemu Leonowi nie układało się dobrze ze swą macochą i jej dwiema córkami, więc opuścił dom, by wstąpić do Ochotniczego Hufca Pracy (Civilian Conservation Corps).

OHP I DRUGA WOJNA ŚWIATOWA

      Obóz OHP dał Leonowi równowagę niezależności w ramach struktury i ten rodzaj równowagi preferował przez całe swoje życie. Po latach mieszkania ze swą dominującą matką i – według jego własnych słów – „apodyktyczną” starszą siostrą, Dolores, odnalazł również pewien rodzaj kręgu towarzyskiego, który lubił przez całe życie – męskiego koleżeństwa.

      Leonowi podobała się przygoda w obozie OHP, lecz jego pobyt tam został wkrótce przerwany, gdy Ameryka przystąpiła do drugiej Wojny Światowej. Tak jak większość pozostałych chłopców w obozie, wstąpił do wojska. Miał 18 lat.

      Po podstawowym przeszkoleniu Leon został przetransportowany do Anglii, gdzie stacjonował niedaleko Bodmin w Kornwalii. Jego jednostka następnie weszła do Francji, gdzie jako żołnierz piechoty zdobył cztery gwiazdki.

      Podczas jazdy na bitwę pod Bulge koło Chateau Salins (saleen), dżip Leona najechał na minę lądową. Przebywał w szpitalu, a potem przyznano mu Purpurowe Serce. Podczas rekonwalescencji jego szpital odwiedzili generałowie Patton i Bradley. Rozmawiali z nim, lecz on nie mógł ich zobaczyć, gdyż miał zabandażowane oczy. Po dojściu do zdrowia dokończył służby w Korpusie Sygnalizacyjnym.

      Brat Leon zarówno kochał jak i nienawidził wojska. Przez resztę swoich dni pielęgnował wspomnienia swojej służby.

POWRÓT DO ŻYCIA CYWILNEGO

      Po wojnie Leon powrócił do Chicago, gdzie znalazł pracę jako hotelowy. W hotelu, w którym pracował poznał kobietę, którą poślubił, Mary Catherine. Mieli syna, Leona, znanego jako „Lenny” i córkę, której dali na imię Laura. Ich małżeństwo trwało jednak zaledwie kilka lat i Leon musiał zmierzyć się z rozczarowaniem.

      W tym właśnie czasie ciotka Leona Kitty zapoznała jego i jego siostrę ze Świeckim Ruchem Misyjnym. Brat Leon przyjął Prawdę i badał ją z poważną determinacją. Miała ona nim kierować przez resztę jego życia.

      Z zawodu brat Leon był kierowcą ciężarówki aż do lat sześćdziesiątych, kiedy został ranny podczas pracy. Jego doświadczenie w Korpusie Sygnalizacyjnym umożliwiło mu wtedy uzyskanie stanowiska dyspozytora radiowego w policji Evanston w Chicago. Pozostał w tej pracy aż do emerytury.

DO DOMU BIBLIJNEGO

      To brat Raymond Jolly zasugerował, by brat Leon przyszedł do pracy w Domu Biblijnym w Chester Springs. Brat Leon był niechętny, ponieważ uważał, że nie ma przygotowania do takiej pracy, lecz brat Jolly delikatnie przekonał go mówiąc: „Pan chce cię tutaj”.

      A więc w 1979 roku brat Leon rozpoczął 25-letnią służbę jako pracownik spedycji i ogólny dozorca. Dopiero po rozpoczęciu nowego stulecia siły zaczęły go opuszczać i został zmuszony ograniczyć swą działalność. Jednak pozostał, dodając do ogólnej atmosfery swój barwny charakter, poczucie humoru i miłość do Pana.

      Brat Leon był na wiele sposobów jednostką lubiącą samotność, spędzającą czas w skrytości, sam. Był świadomy swych własnych upadków i z charakterystyczną skromnością uważał się za niegodnego wielu błogosławieństw i przywilejów, które otrzymał od swego Boga.

      Brat Leon miał szczere serce i okazywał swą ocenę dla innych w bezpośredni sposób. Będzie go bardzo brakowało. Modlimy się o Pańskie błogosławieństwo jego pamięci.

poprzednia stronanastępna strona