Teraźniejsza Prawda nr 485 – 2003 – str. 21

Niektórzy mogli kiedyś sądzić, że nasza pierwsza odpowiedzialność dotyczy braci, a jednak dotyczy ona naszej rodziny. Jeśli jesteś mężem, twoja pierwsza odpowiedzialność odnosi się do twojej żony i twoich dzieci, 1Tym. 5:8 mówi: „A jeźli kto o swoich, a najwięcej o domowych starania nie ma, wiary się zaprzał i gorszy jest niż niewierny”.

      Nasza kolejna odpowiedzialność odnosi się do braci. Powinniśmy miłować braci do takiego stopnia, w którym oddalibyśmy za nich swe życie. Biblia mówi, że jeśli ktoś nienawidzi swego brata, jest mordercą (1Jan 3:15). Kain zabił swojego brata – tak też robimy my, jeśli nienawidzimy naszych braci. Naprawdę jesteśmy stróżami naszego brata w tym szerokim sensie.

      Nasza kolejna odpowiedzialność po Bogu, naszej rodzinie i braciach dotyczy ludzi, z którymi codziennie pracujemy. Istnieją szczególne związki z ludźmi, z którymi pracujemy. Dobrze ich poznajemy. Tam gdzie pracowałem była pewna dziewczyna, Doreen, bystra mała dziewczynka w wieku około 16 lat. Mieliśmy też inną dziewczynę w biurze, Gwen, Gwendolyn. Gwendolyn była z natury bardzo niemiła i wiedziała o tym i pewnego dnia, gdy byliśmy sami w biurze powiedziała do mnie mniej więcej tak: „Nie można nic poradzić na to, jakim się jest, pantera nie może zmienić swoich cętek, tak jak Etiopczyk nie może zmienić swojej skóry”. Nie jest to prawda. Zaiste, jako że byliśmy sami powiedziałem: „Wiesz, Gwen, to nieprawda. Kiedy miałaś 16 lat byłaś bardziej niemiła niż teraz”. Myślę, że powinniśmy zachęcać ludzi najlepiej jak potrafimy, więc powiedziałem: „Lecz prawda jest taka, Gwen, że przepracowawszy razem te wszystkie lata w biurze oboje wiemy, że zmieniłaś się na lepsze”.

      Ogólnie jeśli chodzi o ludzi, z którymi pracujemy, jesteśmy poza nimi. A więc pracujesz bez przerwy z tymi ludźmi, ale nie masz być takim jak oni, i ja nigdy nie byłem. Znałem wszystkich tych ludzi i wielu z sześciuset w fabryce, a jednak tak jak wy w waszym życiu, czuję się odrębny. Lecz mamy pewną odpowiedzialność. Zwykle nie wtrącam się, kiedy mówią, iż idą potańczyć lub coś w tym rodzaju. Lecz pewnego dnia ogólnie w biurze powiedziano, że mąż Doreen i mąż Gwendolyn idą na spotkanie spirytystyczne. Pomyślałem, no cóż, to jest złe. Powiedziałem więc otwarcie w biurze: „Doreen, na twoim miejscu nie pozwoliłbym twemu mężowi iść. Igrasz z ogniem”. Myślę, że kiedy dochodzi do prawdziwego niebezpieczeństwa takiego jak to, powinniśmy coś zrobić i ja to zrobiłem. Oni nie poszli i byłem z tego zadowolony. Mamy odpowiedzialność wobec tych

Oto Jezus, syn Boga, który był wielkim Logosem i przyszedł na świat, aby dać siebie samego jako naszą ofiarę okupową, wysila się chociaż jest mu gorąco i jest zmęczony, dla jednej kobiety.

ludzi, ponieważ naprawdę są oni naszymi bliźnimi. Po nich są ludzie, którzy mieszkają obok nas, których zwykle nazywamy sąsiadami. Nie żebyśmy mieli obowiązek kłaść za nich swe życie, lecz istnieje pewna doza odpowiedzialności, troski, pragnienia czynienia im dobra.

DOBRY SAMARYTANIN

       Pamiętacie, gdy niektórzy przyszli do Jezusa i powiedzieli: „Kto jest moim bliźnim?” Nasz Pan nie dał jasnej odpowiedzi, lecz opowiedział krótką historię (Łuk. 10:29-37). Była to historia człowieka, który został obrabowany, pobity i pozostawiony na pół martwy. Później przeszedł obok niego kapłan nie pomagając mu. Potem przeszedł Lewita, lecz również nie pomógł temu człowiekowi. To dobry Samarytanin przyszedł, polał oliwą i winem jego rany zawiązał je, umieścił go w hotelu i powiedział, że zapłaci rachunek. Nie jest potrzebne pytać, kto był bliźnim, gdyż Nasz Pan mówi im to poprzez tę krótką historię. A więc nasi rodacy są naszymi bliźnimi, czyż nie? Kto jest moim bliźnim? Wobec kogo mamy obowiązki? Naprawdę, mamy obowiązki wobec każdego. Za dni Naszego Pana Samarytanie, poganie, nie mieli nic do czynienia z Żydami – byli na zewnątrz. Pamiętacie, kiedy Syrofenitka poprosiła naszego pana o przysługę, On powiedział: „Niech się pierwej dzieci nasycą; boć nie jest dobra, brać chleb dzieciom i miotać szczeniętom” (Mar 7:24-30). Taka była postawa Żydów wobec pogan. Oczywiście Nasz Pan pobłogosławił ją z powodu jej wiary.

      Był też czas, gdy Nasz Pan był zmęczony i było mu gorąco i usiadł przy studni Jakuba. Pewna Samarytanka przyszła nabrać wody, a On poprosił ją, aby dała mu się napić. Kobieta ta dała Mu wody, a Nasz Pan w zamian dał jej to, co miał najlepszego, mówiąc jej o wodzie żywota. Co za piękna lekcja dla nas! Oto Jezus, syn Boga, który był wielkim Logosem i przyszedł na świat, aby dać siebie samego jako naszą ofiarę okupową, wysila się chociaż jest mu gorąco i jest zmęczony, dla jednej kobiety. Co za wielki przykład czynienia dobrze wszystkim ludziom w miarę sposobności!

poprzednia stronanastępna strona