Teraźniejsza Prawda nr 473 – 2000 – str. 92
Podróż br. Detzlera do Europy
DROGI BRACIE HEDMAN: Pozdrowienia chrześcijańskie!
Moja żona, Mary, i ja udaliśmy się do Europy, aby służyć braciom i siostrom. To było z pewnością najbardziej emocjonujące wydarzenie w naszym chrześcijańskim życiu. W rzeczywistości nie wiedziałem czego się tam spodziewam, lecz cokolwiek by to było, rzeczywistość przewyższyła moje oczekiwania. Miłość braci i sióstr do Prawdy, ich miłość wzajemna i ich miłość do nas była tym, czego spodziewamy się w nadchodzącym Królestwie. Jak Apostoł Paweł byliśmy zabrani gdzieś, co było podobne do Raju. Oderwani od teraźniejszego społeczeństwa, przez 32 dni i noce przebywaliśmy z ludem Pańskim.
Nasi europejscy bracia i siostry są poważnymi studentami Biblii. Oni dokładnie studiują Pismo Święte i także skrupulatnie studiują Teraźniejszą Prawdę oraz Sztandar Biblijny, gdy tylko te czasopisma otrzymają. Każdy artykuł jest analizowany i zanim będzie przetłumaczony szczegółowo jest zbadany przez braterstwo. Gdy oni studiują, zapraszają się nawzajem, aby porównać myśli i upewnić się, że rozumieją dobrze.
Chociaż niektórzy z braci lamentowali, że zmniejsza się ich liczba a inni spekulowali do kiedy LHMM ostatecznie zniknie, to jednak ja mam istotnie dobre wieści do przekazania: Jesteśmy ożywieni i mamy się dobrze! W każdym kraju spotkaliśmy dużo ożywionej młodzieży, która zna, kocha i rozumie Prawdę. Młodzież się różni wiekiem od dzieci, które nam wręczały piękne kwiaty na początku każdej konwencji, od młodych starszych, od Ewangelistów i Pielgrzymów, którzy gorliwie i właściwie przewodzą młodszym Słowem i przykładem. Oni wszyscy są dla nas bardzo drodzy. Pojechałem, aby im służyć, ale stałem się studentem. Zarówno Mary, jak i ja otrzymaliśmy więcej niż kiedykolwiek mogliśmy dać. Wydaje się nam, że zawsze znaliśmy i kochaliśmy tych braci i siostry. Oni są rodziną Bożą i my jesteśmy jej częścią. Nic nie może być lepsze. Co następuje jest moim sprawozdaniem, kraj po kraju.
Niemcy
Opuściliśmy nasz ojczysty stan, Kalifornię, 6 lipca. Nastawiliśmy swe zegarki na 9 godzin do przodu i przygotowaliśmy się na 10 – godzinny lot. Po wylądowaniu w Frankfurcie przywitał nas pracownik lotniska, wręczył w samolocie kartę golfową i jak strzała przelecieliśmy przez lotnisko, przez urząd celny, bezpośrednio tam, gdzie odbiera się bagaż. Każdy był bardzo miły i wszyscy mówili po angielsku.
Tu przywitał nas br. Horst Glassmann i wiózł 50 mil autostradą, a następnie wijącą się dwujezdniową drogą przez piękne okolice. Wszędzie było bardzo zielono. Kręta droga doprowadziła do głębokiej doliny, do miasteczka Bad Ems. Wspaniały teren, wszystko dobrze zadbane i uporządkowane. Miasto rozciąga się po obu stronach rzeki. Wszystkie budynki ładnie wyglądają pod względem architektonicznym. Bad Ems robi wrażenie miasteczka z bajki.
Przyjechaliśmy do domu naszego niemieckiego przedstawiciela, br. Janusza Puzdrowskiego i jego żony, siostry Gosi. My ich znamy z pracy jaką wykonali w Domu Biblijnym. Mają mieszkanie na trzeciej kondygnacji. Lunch czekał w mieszkaniu naprzeciwko u braterstwa Bechthold. Oni niedawno się pobrali i wyjechali na urlop do Polski i tam ich później spotkaliśmy. To w ich mieszkaniu spędziliśmy noce w Niemczech, gdzie mieliśmy nasze komfortowe prywatne schronienie i balkon z widokiem na rzekę.
Ze względu na wolny czas, braterstwo przygotowali na następny dzień wycieczkę statkiem w dół rzeki. Brat Martin Reuter był naszym przewodnikiem i tłumaczem. Dołączyli jeszcze do nas pewien brat i siostra. To była piękna wycieczka trwająca około pięciu godzin. Płynęliśmy Renem i zwiedziliśmy piękny park, w którym stała statua kajzera Wilhelma. Siostra Gosia przygotowała dla nas gigantyczny lunch, wszyscy na statku mieliśmy wielką ilość żywności, napojów i dużo słodyczy: babeczki, ciasteczka, cukierki. Ja próbowałem odpowiadać na liczne pytania biblijne. W sobotę wieczorem siostra Gosia