Teraźniejsza Prawda nr 468 – 2000 – str. 4
których życie doznawałoby niszczenia oraz z powodu gorzkości grzechu i oszukiwania samego siebie.
Jezusa prośba o wodę – wyrażona tutaj w prosty sposób, a dla naszych współczesnych uszu obcesowo – nie była niezwykłą. Owa niewiasta często słyszała takie prośby. Ale od Żyda? W każdym razie co tu robi Żyd? Być może dlatego przez jej odpowiedzi przewijał się wątek uszczypliwych uwag. Nie mamy powodu przypuszczać, że nie spełniła prośby naszego Pana. Naprawdę, Jego zaangażowanie się w tę niewielką sprawę kosztem jej usług dostarczyło Jemu miłej sposobności do kontynuowania tej rozmowy.
Wytwornie, Jezus w kilku słowach informuje ją o swojej tożsamości i gotowości błogosławienia jej tym, czego ona potrzebuje.
„Tybyś go prosiła”, mówi Jezus, „a dałciby wodę żywą”.
Niewiasta, nie pojmując ukrytego znaczenia propozycji naszego Pana, czy nie uświadamiając go sobie, prowadziła dalej grzeczną rozmowę dodając sceptycznie to i owo.
„Panie! nie masz i czym naczerpać, a studnia jest głęboka, skądże tedy masz tę wodę żywą ?”
Jej uszczypliwa uwaga jest oczywista. Podtrzymując dalej swoją myśl rozwija ten wątek,
„Izażeś ty jest większy niżeli ojciec nasz Jakub, który nam dał tę studnię, i sam z niej pił, i synowie jego, i dobytek jego?”
Zauważ pomysłowe wywołanie wspomnienia imienia Jakuba, prawie świętego dla Żyda oraz nasunięcie myśli o wspólnym przodku („ojciec nasz…”). Przez to roszczenie sobie prawa do wspólnego ojcostwa starała się o zrównanie związku i uzyskanie postępu w dyskusji.
WODA ŻYCIA WIECZNEGO
Wskazując na studnię „Odpowiedział Jezus i rzekł jej: Każdy, kto pije tę wodę, zasię będzie pragnął; Lecz ktoby pił one wodę, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki: ale ta woda, którą ja mu dam, stanie się w nim studnią wody wyskakującej ku żywotowi wiecznemu.”
Jezus przeciwstawia tutaj w sposób znakomity Jakuba i studnię Jakubową ze sobą i żywą wodą, którą jedynie On może dać. Fakt, że Żyd pomija wartość legendarnego Jakuba był nie do pojęcia dla niewiasty samarytańskiej. Utraciwszy równowagę i wojowniczość odpowiada „Panie! daj mi tej wody, abym nie pragnęła, ani tu czerpać chodziła”.
„Rzekł jej Jezus: Idź, zawołaj męża swego a przyjdź tu.”
Jakikolwiek zwrot umysłowy, który niewiasta uczyniła w kierunku naszego Pana, został teraz sprawdzony. Próbowana przez nią i podtrzymywana w dyskusji sprawa ulotniła się. Ten człowiek jest bardzo mądry, może nawet jest prorokiem, jednak nie wie, że ja nie jestem zamężna! Gdzie indziej czytamy o pewnym faryzeuszu, który podobnie zareagował widząc, że Jezus przyjmuje usługę namaszczenia od „grzesznej” niewiasty (Łuk. 7:36-38). „Być ten był prorokiem, wiedziałby, która i jaka jest ta niewiasta”… Przy tej okazji Jezus wobec niewypowiedzianego cynizmu przedstawił przypowieść o dwóch dłużnikach kończąc ją oświadczeniem o oczyszczeniu i odpuszczeniu grzechów tej niewieście (w w. 39-50).
Wracając do niewiasty samarytańskiej: teraz Jezus się skupi na jej odczuwanej i niewyrażonej potrzebie odpuszczenia mówiąc ojej osobistym niezadowalającym stanie. Po mistrzowsku, lecz w prosty sposób, maluje dokładny obraz.
Ten ostatni wgląd, wypowiedziany z precyzją i ostrością lasera ożywia jej zainteresowanie i rozwiewa pozostającą wątpliwość. Zmuszona jest do przyznania tego, co przypuszczała: „Panie! widzę, żeś ty jest prorok”.
Rozmowa następna przynosi poznanie wstrząsającej rzeczywistości: Ten człowiek nie tylko jest prorokiem, ten człowiek jest Chrystusem! Szybko odchodzi, aby przyprowadzić swoich przyjaciół, zostawiając wiadro!
Jezus pozostał „tam przez dwa dni” wydając świadectwo mieszkańcom i pozyskując wielu (w w. 40-42 ).
SPRAWIEDLIWE NAGRODY
W zamian za naczynie wody ze studni niewiasta samaryjska otrzymała wodę życia. „Daj kubek wody, a otrzymasz w zamian kubek wody.”
Jednak szczodrobliwość nie jest jedynie zajęciem zdobywania wyrównującej nagrody. Nie powinniśmy dawać z zamiarem otrzymywania. Nagroda pochodzą ca z niesamolubnej służby jest tak naturalna, jak jest nieposzukiwana. Szczodrość doznaje przyjemności, gdy drugim się powodzi. W jej najwyższej formie oznacza dobroczynnego ducha, który cieszy się z obdarzania błogosławieństwami innych. Aby wzajemny efekt był przyjemnością, jest zamierzoną konsekwencją postanowioną, nie przez dawcę, lecz przez Boga, w Jego powszechnym uporządkowaniu spraw ludzkich. Możemy powiedzieć, że prawa sprawiedliwości dyktują taki skutek; przyjemne wyniki zachęcają do powtarzania. Przez taki proces rozgrzewa się chrześcijańskie serce i cementuje chrześcijańska społeczność. Ochotny dawca błogosławi dawcę i biorcę (Przyp. 11:18)
SZCZODROBLIWOŚĆ W CODZIENNYM ŻYCIU
Szczodrobliwość właściwie praktykowana pomaga w miejscu pracy poprawić nacechowane nieposłuszeństwem stosunki między pracodawcą i pracownikiem, zwierzchnikiem i podwładnym. Skąpstwo i nadmiernie rygorystycznie stosowane reguły mogą w związku z tym wywołać niepomyślne ekonomicznie wpływy na działalność firmy.
W rodzinie tak matka, jak i ojciec potrzebują dużych dawek szczodrobliwości oddając się wychowaniu i nauczaniu swoich dzieci. Macierzyńskie uczucie i poświęcenie się jest wzorem Boskiego starania się o swój lud.
Potrzeby życia i opieki oraz karmienia wołają o samopoświęcenie i bezinteresowność ze strony matki.