Teraźniejsza Prawda nr 454 – 1997 – str. 73

a ponadto zacytował on także przytaczany powyżej, artykuł pióra brata Storrsa. Jesteśmy przeświadczeni, iż ci dwaj drodzy bracia, których Bóg zaszczycił przywilejem pomazania antytypicznego Dawida, są obecnie z Panem w chwale.

SAUL W CZASIE PIERWSZEGO UKAZANIA SIĘ NASZEGO DAWIDA

      (18) Równocześnie z pomazaniem brata Russella i przebywaniem w nim Ducha Świętego, Duch (w. 14) odstąpił od antytypicznego Saula. Tak jak Duch Pański zawsze prowadził brata Russella naprzód we wszelkim dobrym słowie i dziele, tak duch zły opanował umysł antytypicznego Saula i zawsze pogrążał go w coraz głębszych błędach, zaniedbaniach i nieprawościach. O duchu złym, który usidlił Saula jest powiedziane, że był duchem złym od Pana. Oczywiście, nie ma tutaj wzmianki o istocie duchowej ani w typie, ani w antytypie. Raczej złe usposobienie, które w pierwszej kolejności występowało w obu przypadkach było usposobieniem smutku, melancholii, wywołanym odczuciem cofnięcia wszelkiej pomocy ze strony Boga. Ani nie mamy rozumieć, że Bóg takie usposobienie bezpośrednio wzbudził w Saulu. Raczej, jak to ogólnie wykazano w przypadku potępienia, opisanego w 2Tes. 2:9–11, Pan wycofał swoje poprzednio stawiane przeszkody machinacjom szatana i w ten sposób dopuścił, aby miał on wolny dostęp do obu Saulów i ostatecznie, aby szatan wywołał w nich melancholię. To, że ten duch był duchem melancholii, przygnębienia, jest widoczne z jego przeciwieństwa wywoływanego graniem Dawida, celowo zarządzonym, aby przezwyciężyć ten nieszczęśliwy stan umysłu (tedy Saul miał ulżenie, w. 23). Jak widzieliśmy w przypadku członka antytypicznego Saula (dr. Josepha Cooka), aktywnego w walce Dawida z Goliatem, tak również tutaj, Saul z naszego obecnie rozpatrywanego rozdziału stanowi antytyp jednostkowego, członka antytypicznego Saula. Wierzymy, że fakty dowodzą, iż tą jednostką, był dr Joseph Seiss, pastor (luterańskiego) Kościoła Świętej Komunii w Filadelfii, Pa. Był on z pewnością zdolnym człowiekiem, utalentowanym kaznodzieją i znakomitym autorem wielu książek. Nasi czytelnicy z pewnością podziwiali cytowany w Tomie III, na str. 427, 428 wyjątek z jego książki pt. Cud w Kamieniu.

       (19) Chociaż on był członkiem, sługą i przywódcą Kościoła luterańskiego, który w swym Wyznaniu Augsburskim i przez swych autorytatywnych pisarzy odrzuca naukę o Tysiącleciu, przyjął jednak fakt, że Biblia naucza o przedtysiącletnim adwencie i tysiącletnim panowaniu naszego Pana. Faktycznie, to właśnie książka dra Seissa o Czasach Ostatecznych, broniąca przedtysiącletniego adwentu i tysiącletniego panowania Chrystusa, przekonała piszącego o prawdziwości tych dwóch doktryn i tym sposobem zapoczątkowała chwianie się wiary autora nin. artykułu w luterańskie kredo. Tak więc przyznajemy się do pewnego rodzaju zadłużenia wobec niego. Lecz pozostało wiele pytań na które poglądy dra Seissa nie dawały odpowiedzi, np. pokrewieństwo obu doktryn do Dnia Sądu, który, jak wyznawał Kościół luterański i on sam, miał nastąpić w czasie zagłady świata, skutkiem tego po Tysiącleciu, zgodnie z jego poglądem, co sprawiło, że nasza niepewność w związku z tym tematem pozostawiała nas w zbyt wielkiej ciemności, by móc podjąć jakiekolwiek zaczepne kroki na ten temat. Niejasności te zostały usunięte, gdy my otrzymaliśmy antytypiczne pomazanie Medada (4Mojż. 11:26–29) i w ten sposób zostaliśmy przygotowani do wyrzeczenia się kreda luterańskiego, co później szybko uczyniliśmy. Chociaż dr Seiss był mistrzem twórczego władania językiem angielskim oraz bardzo elokwentnym mówcą i pisarzem, to jednak stale pogrążał się w coraz większej ciemności. W nominalnym kościele spośród premilenarystów jest uważany za ich największy autorytet, lecz wśród innych jego dzieł, w swej trzytomowej pracy na temat Objawienia uwikłał ich w największe związane z tym niedorzeczności. To właśnie on jest odpowiedzialny za nadanie całej tej księdze takiego układu, który sprawia, że całkowite wypełnienie jej pierwszych dwudziestu rozdziałów ma mieć miejsce u schyłku obecnego wieku. On oddzielił 70. tydzień od 69 tygodni (Dan. 9:24–26) i umieścił go przy końcu tego wieku. On przedstawił człowieka grzechu jako jednostkę, która ma się ukazać podczas jego 70. tygodnia i podczas jego pierwszej połowy podbić świat, zbudować literalną świątynię w Jerozolimie, wprowadzić się do niej jako bóg, narzucić całemu światu czczenie siebie i następnie ulec zniszczeniu przy końcu jego 70. tygodnia. On to uczynił z niezrównaną elokwencją, ścinającą z nóg osoby nieostrożne i chwiejne. Stanowi najbardziej znamienny przykład głupich panien pogrążających się w zupełnej ciemności.

BRAT RUSSELL POLECONY DR. SEISSOWI

      (20) W osobie dra Seissa wypełnił się typ Saula podany w w. 14–23. Jego mgliste poglądy na temat przedtysiącletniego adwentu i tysiącletniego panowania naszego Pana w odniesieniu do Dnia Sądu i (rzekomego) zniszczenia świata mocno go niepokoiły. Nie mógł przezwyciężyć tych trudności i z tego wyciągnął wniosek, że Pan go porzucił — słuszny wniosek w przypadku rzecznictwa i przywództwa ludu Bożego. To go mocno przygnębiało, co zauważyli jego współpomocnicy (Oto teraz … trwoży cię, w. 15). Znając bliżej powód braku możliwości przezwyciężenia przez niego tych biblijnych trudności, oni podsunęli mu myśl, aby znaleźć osobę, która będzie mogła je rozwiązać, skoro martwi go własna niemożność w tej sprawie (w. 16). Taka osoba powinna być biegła w harmonizowaniu stosownych wersetów Pisma Świętego (coby umiał grać na harfie, w. 16) i dzięki zharmonizowaniu stosownych wersetów Pisma Świętego, zdolna do odpędzenia przygnębienia u dra Seissa przez usunięcie (bliskiej) przyczyny tego — jego niemożności biblijnego zharmonizowania zawiłych tematów (a ulżyć się, w. 16). Ta propozycja spodobała się dr. Seissowi (Upatrzcie mi proszę męża, w. 17). Wydarzenia te miały miejsce pomiędzy 1875 a 1877 rokiem, a tym samym po wydaniu przez brata Russella swego traktatu Cel i Sposób Powrotu Naszego Pana. Jeden z pomocników dra Seissa przeczytawszy ten traktat i zauważywszy jak pięknie br. Russell harmonizował w nim różne wątpliwości, których dr Seiss nie mógł uzgodnić, podsunął myśl, aby brat Russell był właśnie tym mężem udzielającym niezbędnej pomocy (Otom widział syna Isajego, … który umie grać, w. 18), ponieważ on umiał doprowadzić do harmonii te biblijne

poprzednia stronanastępna strona