Teraźniejsza Prawda nr 447 – 1996 – str. 50

 TEN, KTÓRY ŻYJE, A BYŁ UMARŁY

      (Łukasz 24:1-12)

„Lecz teraz Chrystus z martwych wzbudzony jest i stał się pierwiastkiem tych, którzy zasnęli” – 1Kor. 15:20

      Wydaje się, że żadna inna chrześcijańska doktryna nie budzi większego zamieszania we wszystkich denominacjach niż temat obecnej lekcji – zmartwychwstanie umarłych – zmartwychwstanie naszego Pana. Pomimo tego całe chrześcijaństwo jednogłośnie oznajmiając, że zmartwychwstanie naszego Pana było niezbędną koniecznością dla naszego zbawienia, całkowicie zgadza się z tym jasnym oświadczeniem Apostoła: „Jeśli Chrystus nie jest wzbudzony, tedyć daremne kazanie nasze, daremna też wiara wasza … i jeszczeście w grzechach waszych; zatem i ci poginęli, którzy zasnęli w Chrystusie” (1Kor. 15:13-18). Jakie to dziwne, że temat o tak wielkiej doniosłości jest tak niejasny! Jakie to dziwne, że rozumiejąc jego wagę, myślące umysły traktują go tak lekko, że są gotowe przyjmować związane z nim teorie, których absurdalność jest oczywista dla wszystkich, po prostu na samą myśl o nich!

       Na przykład, powszechnie przyjmowana teoria, że umiera tylko ciało, że dusza, prawdziwa inteligentna osoba czy istota nie umiera, lecz w chwili śmierci ciała jedynie wyzwala się do wyższego stanu życia. Jeśli zastosujemy tę teorię do śmierci i zmartwychwstania naszego Pana, jakże absurdalna wydaje się ona i jak absurdalne są wszystkie różne teorie na niej zbudowane.

       (1) Jeśli umarło tylko ciało naszego Pana i jeśli nasz Pan tym samym został uwolniony i od razu stał się
kol. 2
bardziej żywy niż kiedykolwiek przedtem, na czym polegałaby logika twierdzenia, że bez swego zmartwychwstania zginąłby, a wraz z Nim wszystkie nadzieje oparte na Nim i Jego dziele? Gdyby takie przesłanki były prawidłowe, nielogiczne byłoby wygłaszanie takich deklaracji.

       (2) Według większości chrześcijan nasz Pan Jezus był Niebiańskim Ojcem, Jehową, który jedynie przybrał sobie tytuł Syna, podczas gdy w rzeczywistości był Ojcem i Synem – że tak naprawdę był jednym i drugim.

       Ci, którzy wyznają powyższy pogląd, są przezeń zmuszani do mniemania, że sam Pan nigdy nie umarł, gdyż w przeciwnym razie wszechświat przez pewien czas byłby bez Mistrza. Ale, aby być konsekwentnym, ten sam błąd z konieczności wymaga potwierdzenia, że całe dzieło Jezusa Chrystusa było farsą, udawaniem, że Jezus w rzeczywistości przez cały czas był Niebiańskim Ojcem, a przybrał ciało fizyczne tak samo jak my nosimy ubrania; że sprawiał, aby to materialne ciało pozorowało modlitwy do samego siebie, pozorowało agonię „z wołaniem wielkim i ze łzami” do Ojca, a w rzeczywistości  do samego siebie; że pozwolił, aby materialne ciało zawisło na krzyżu i udawało jęki i płacz. „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”; że pozwolił, by ciało zostało pochowane i przez jakiś czas udawał, że jest nieprzytomny, podczas gdy

poprzednia stronanastępna strona