Teraźniejsza Prawda nr 443 – 1995 – str. 94

pojechać razem na angielską konwencję. Po jakimś czasie wspaniałej społeczności siostra Andrie wróciła do domu.

       3 sierpnia spakowaliśmy się do podróży do Anglii. Ale zamierzaliśmy jeszcze spędzić noc w domu br. i s. Fernando Curilli. Gdy przybyliśmy do nich zastaliśmy tam bardzo sympatyczne braterstwo. Mieliśmy wspaniały obiad, po którym ci braterstwo chcieli tego, co przekształciło się w długie zebranie pytań. Było obecnych 15 osób. Mieliśmy razem wspaniałą społeczność.

       4 sierpnia wstaliśmy wcześnie rano, powiedzieliśmy braterstwu goodbye i rozpoczęliśmy podróż na francuskie wybrzeże. Brat D. Desmettre zawiózł nas na wybrzeże Calais, gdzie weszliśmy na prom, którym przepłynęliśmy angielski kanał. Nieco później ujrzeliśmy białe urwiska Dover i wkrótce w Dover wyszliśmy na angielski brzeg. Po jakimś czasie byliśmy w Kent i zwiedziliśmy katedrę Canterbury. Następnie podróżowaliśmy 190 km (120 mil) do Londynu, do domu braterstwa Chandar. Bardzo było miło zobaczyć ich ponownie. Pozostaliśmy u nich na noc. Następnego ranka, 5 sierpnia, samochodem pojechaliśmy 335 km (210 mil) do Hyde.

BRYTYJSKA KONWENCJA W HYDE

       5 sierpnia nasz drogi pielgrzym i przedstawiciel br. H.W. Roberts, przewodniczący, otworzył konwencję w budynku Festival Theatre (dwie kondygnacje z kuchnią wyposażoną w potrzebne naczynia na drugiej kondygnacji oraz wielką jadalnią dla braterstwa). Pierwszego dnia powiedziałem wykład, obecnych było około 75 osób. W dniu 6 sierpnia, drugim dniu konwencji, powiedziałem drugi wykład.

       7 sierpnia poprowadziłem zebranie pytań i błogosławienie dzieci, obecnych było również 75 osób. W ostatnim dniu konwencji, w wykładzie mówiłem o „Jezusie, Jedynym Boskim Interpretatorze”. Przewodniczący, br. H.W. Roberts, zakończył konwencję ucztą miłości. Gdy byliśmy w Londynie, bracia ze zboru londyńskiego domagali się dodatkowego zebrania w domu s. Ruth Stapleton. Po konwencji w Hyde my oraz kilku innych braci i sióstr udało się do domu naszych gospodarzy, br. i s. Armstrongów, którzy zatroszczyli się o nas podczas konwencji. [Br. Armstrong niedawno zmarł – przypisek Redaktora].

       8 sierpnia, po śniadaniu pożegnaliśmy braci a brat i siostra H.W. Robertsowie odwieźli nas samochodem do stacji kolejowej w Manchesterze, zabierając po drodze siostrę Ruth Stapleton. Siostry Ruth i Julie oraz ja sam pożegnaliśmy drogich braci po chrześcijańsku i udaliśmy się pociągiem do Londynu, oddalonego o 200 mil. Była to bardzo piękna podróż, podczas której oglądaliśmy krajobraz. Br. J. Chandar czekał na nas w Londynie i zawiózł do domu siostry Ruth, która przez trzy dni była dla nas bardzo uprzejma.

       Zbór londyński zgromadził się 9 sierpnia rano i wieczorem. Dałem dwa wykłady. Mieliśmy długą społeczność z Duchem Pańskim pośród nas. Jak to dobrze i przyjemnie, gdy bracia przebywają razem w jedności. 11 sierpnia wstaliśmy o 400 rano, wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko Heathrow, aby wejść na pokład o godz. 700. Powiedzieliśmy goodbye naszej drogiej siostrze Ruth, która była dla nas bardzo miła i nam oddana.

       Jesteśmy wdzięczni naszemu Niebiańskiemu Ojcu za opatrznościową troskę o nas i za udzieloną mądrość i moc do zrealizowania tej podróży dla Niego i naszego Pana Jezusa Chrystusa – dla Ich czci i chwały. Gdziekolwiek się udawałem, przekazywałem braterstwu wyrazy miłości od Brata i braterstwa z Ameryki. Nasza podróż zaczęła się 22 czerwca i zakończyła 11 sierpnia. Przebyliśmy 17.837 mil samolotami i samochodami przez pięć krajów. Odbyło się 38 zebrań, wykładów i odpowiedzi na pytania. Ogólna frekwencja na zebraniach wyniosła 10.879 osób.

       Chciałbym Ci wyrazić, drogi Bracie, swoją miłość i ocenę za Twoją niestrudzoną pomoc w tej dobrej pracy i wielu drogim braciom i siostrom – zbyt wielu, aby ich wymienić – za pomoc, jakiej udzielili w różny sposób siostrze Julie i mnie, dzięki której ta podróż była możliwa.

       Niech nasz drogi Niebiański Ojciec błogosławi Ciebie i Twoich, i wszystek lud Boży, szczególnie zaś Jego Epifanią oświecony lud, który Boga miłuje w Duchu i Prawdzie i Jego jednorodzonego Syna, który za nas umarł.

    Pozostaję, Twój Brat w radosnej służbie Mistrza
John Roberts [Pielgrzym, California, USA]
T.P.’95,41–45.

CZŁOWIEK PYTA, A  BÓG ODPOWIADA

E 17, rozdz. 14 (17TE450)

      (Ciąg dalszy z Ter. Pr. 1994,23)

KARA ZA GRZECH

CZYM JEST KARA ZA GRZECH?

       1Moj. 2:17 – Z drzewa wiadomości dobrego i złego, jeść z niego nie będziesz, albowiem dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz. Jer. 31:30 – Każdy dla nieprawości swojej umrze. Rzym. 1:32 – Ci, co takowe rzeczy czynią, godni są śmierci. Rzym. 5:12, 15, 17 – Jako przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć: tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli. Jeśli przez upadek jednego wiele ich pomarło. Dla jednego upadku śmierć królowała przez jednego. Rzym. 6:16, 21, 23 – Komu się stawiacie za sługi ku posłuszeństwu, tegoście sługami, komuście posłuszni: bądź grzechowi ku śmierci… Bo koniec onych jest śmierć. Albowiem zapłata za grzech jest śmierć. Rzym. 7:5 – Namiętności grzechów… mocy dokazywały w członkach naszych ku przynoszeniu owocu śmierci. 1Kor. 15:21, 22, 56 – Przez człowieka

poprzednia stronanastępna strona