Teraźniejsza Prawda nr 440 – 1995 – str. 45
Oblubienica, która mówi: „Tak naprawdę to nie chcę cerować skarpet mojego męża, ale ponieważ jestem jego żoną, zdaję sobie z tego sprawę, że to mój obowiązek”, raczej nie zdobędzie wiele miłości w sercu męża. Tak i my powinniśmy służyć Panu, gdyż Go kochamy. To właśnie miłość Chrystusa nas przyciska, nie bat obowiązku. Narzucana służba nie jest przyjmowana przez Pana.
Weteranem to ten, kto odbył czynną służbę i pobiera korzyści za usługi już wyświadczone. Po tej stronie zasłony w armii Pana z pewnością nie ma miejsca dla weteranów. Nie zaciągnęliśmy się na trzy lata ani do października 1914 roku, lecz aż do śmierci. Nasza czynna służba nie może się zatem chwalebnie zakończyć przed śmiercią. Ci, którzy teraz siedzą i oczekują uwielbienia, łamią umowę. W tryumfalnym wejściu do królestwa nie będzie weteranów. Każdy z żołnierzy Pańskich musi być ochotnikiem.
Po zaciągnięciu się przez poświęcenie jako ochotnicy, najpierw pytamy: „Kto jest naszym wodzem?” Wskazuje się nam na Jezusa „wodza naszego zbawienia”, który nie został wybrany przez protekcję, lecz wypróbowany jako szeregowiec, „udoskonalony przez cierpienie” (Żyd. 2:10). W taki sposób zostajemy zaciągnięci do „królewskiego oddziału”, mając za wodza Księcia największego Króla wszechświata. Co więcej, jesteśmy całkowicie przekonani o zwycięstwie (2Kor. 2:14; Rzym. 8:37). Jakie to wspaniałe walczyć w takiej armii pod tak wielkim wodzem (Ps. 144:1, 2)!
Następnie pytamy o zbroję. Kieruje się nas do Efez. 6:10–18. Kończąc list, Apostoł dochodzi do ostatnich słów: „na ostatek”. „Na ostatek, bracia moi, wzmacniajcie się w Panu i w sile mocy jego. Obleczcie się w zupełną zbroję Bożą …”, a w w. 13: „A przetoż weźmijcie zupełną zbroję Bożą …”. Apostoł Paweł napisał ten list, gdy był więźniem w Rzymie. Gdy pisał te słowa, niewątpliwie towarzyszył temu brzęk łańcuchów, które przykuwały jego ręce do rąk rzymskich żołnierzy po jego obydwóch stronach, a spoglądając w górę ujrzał stojącego obok niego kogoś mocnego potęgą Rzymu, przyobleczonego zupełną zbroją Rzymu. Jakże imponująco wyglądał ten żołnierz! Widząc jego pancerz i pas, Apostoł napisał: „Stójcie tedy, przepasawszy biodra wasze prawdą, i oblekłszy pancerz sprawiedliwości”. Nasz pancerz, czyli szata sprawiedliwości jest naszym usprawiedliwieniem, a jeśli pancerz ten nie będzie przewiązany pasem, spadnie. Ci, którzy mają pancerz sprawiedliwości, muszą przewiązać go pasem prawdy (wiernością prawdzie, poświęceniem). Ci, którzy są usprawiedliwieni a nie poświęcają się, tracą swe usprawiedliwienie, biorąc łaskę Boga nadaremnie.
Nasze nogi są obute „gotowością Ewangelii pokoju”. Wielu ma Ewangelię pokoju na stołach w swych salonach, lecz niewielu ma w sercach przygotowanie, jakie daje ta ewangelia pokoju. To właśnie jest tym przygotowaniem, jakie chroni nasze stopy na wąskiej ścieżce.
”A nade wszystko weźcie tarczę wiary”, ponieważ to wiara wasza zwycięża świat. Kiedykolwiek widzimy zbliżającą się ognistą strzałę, możemy zasłonić się tarczą wiary i ugasić ją, nim dosięgnie reszty naszego uzbrojenia.
Hełm zbawienia jest ochroną głowy, umysłowym zrozumieniem Boskiego planu zbawienia, lecz jeśli nasza głowa spuchnie, wódz nie da nam nowego hełmu. Jedyną ofensywną bronią, jaką dysponujemy, jest miecz Ducha — Słowo Boże. Powinniśmy pozwolić, by wszelkie niezbędne cięcia dokonywane były Słowem Pana, nie naszym. Niektórzy popełniają błąd przytłaczania innych swymi hełmami, własną wiedzą, wyższą mądrością itp.
Następnie, po zaznajomieniu się z naszym wodzem i zbroją, pytamy się o przeciwnika. Wskazuje się nam na świat, ciało i diabła. Duch świata jest w opozycji do Ducha Pańskiego. Chociaż nie walczymy z ciałem i krwią (istotami ludzkimi), to jednak walczymy z ciałem (z powodu słabości). Nasze ciało jest naszym olbrzymem Goliatem. Każdego ranka stoi u naszego łóżka i wzywa nas do bitwy. Walczymy cały dzień, a nocą mamy starego człowieka w poddaństwie tylko po, aby następnego ranka znaleźć go przy łóżku z tym samym wyzwaniem, aby go zwyciężyć, jeśli potrafimy. Możemy go zwyciężać setki razy, on wciąż staje do walki. Pan nie spodziewa się, że kiedykolwiek skłonimy swoje ciało do doskonałości, ale oczekuje, że będziemy z nim walczyć aż do śmierci. Dał nam ciało jako rodzaj worka bokserskiego do ćwiczeń. Przez zwalczanie go, nowe stworzenie nabiera siły.
Każda armia ma poligon do ćwiczeń. Kiedy wódz krzyknie „w tył zwrot” albo „naprzód marsz”, każdy żołnierz natychmiast musi być posłuszny. Żołnierz, który stoi i kwestionuje powody takiego rozkazu lub twierdzi, że nie chce tego zrobić, niebawem zostanie zwolniony ze wstydem. Gdy jesteśmy bliscy wypowiedzenia czegoś złego, nasz wódz mówi: „w tył zwrot”! Dobry żołnierz szybko wykonuje rozkaz, podczas gdy inny powie: „Panie, mam słuszny powód do mówienia źle, a oprócz tego moje ciało ma przyjemność w mówieniu źle” i gdy tak się spiera, nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, że zasada mówienia źle naraża jego duchowe życie. „Nie do nas należy pytać dlaczego, do nas należy czynić i umrzeć”. Jakże ważne jest nauczenie się lekcji natychmiastowego posłuszeństwa! Jakie to smutne, gdy spotyka się kogoś, kto twierdzi, iż od lat jest żołnierzem Pana, a dotąd nie został ochrzczony, kto być może jeszcze nie opuścił Babilonu i nie zastosował się do rozkazów, jakie otrzymał od wodza wiele lat temu!
Inną cechą ćwiczeń polowych jest to, że żołnierz nie zaczyna działać, dopóki nie otrzyma rozkazu od wodza. Jakie zamieszanie byłoby w niemieckiej armii, gdyby rankiem jakiś żołnierz powiedział: