Teraźniejsza Prawda nr 440 – 1995 – str. 44

wujek Sam, może pomyśleć: „Tak, chcę być żołnierzem i pójść na front”. Wracając do pługa dzień po dniu, a nawet na łożu śmierci, może śpiewać: „Chcę być żołnierzem i pójść na front”. Lecz nigdy nie będzie żołnierzem tak długo, jak długo będzie tylko śpiewał: „chcę być”. Tak też wielu, którzy czytając posłannictwo o wysokim powołaniu, śpiewa: „Chcę być aniołem i stać razem z aniołami, z koroną na głowie i palmą w dłoni”. Śpiewają tak dzień po dniu, szczególnie w niedziele, a łoże śmierci zastaje ich wciąż śpiewających „chcę być aniołem”. Dlaczego nie przestaną śpiewać „chcę być” i po prostu przez jakiś czas nim „być”? Prawdziwy żołnierz krzyża nie śpiewa „chcę być”, ponieważ on już jest.

       Młody człowiek może jednak dostrzec swój błąd i pragnąc zdecydowany zostać żołnierzem, zdejmuje z półki nad kominkiem stary muszkiet i udaje się do Meksyku, by pomóc wujkowi Samowi zwalczać Meksykan. Czekając na swą okazję, zasadza się na trzynastu Meksykan, zabija ich i wraca do domu z trofeami ich zabitych ciał. Jeśli został ranny, ubiega się o emeryturę. Pytają go: „W jakim regimencie pan służył? Kto był pana dowódcą? Kiedy zaciągnął się pan?” „Co to jest regiment — pyta — i co to znaczy zaciągnąć się?” Wkrótce dowiaduje się, że wujek Sam go nie zna i że w ogóle nie był żołnierzem, lecz raczej wyjętym spod prawa bandytą, mordercą.

       Podobnie wielu postanawia być aktywnymi w służbie Pańskiej. Biorą karabin abstynencji i chodzą rozbijając lokale z alkoholem albo też biorą karabin misjonarski i próbują zastrzelić kilku pogan. Powiedzą Panu: „Czy nie dokonywaliśmy w twoim imieniu wielkich rzeczy?” Wtedy On im odpowie: „Odejdźcie ode mnie, ponieważ nigdy was nie znałem (jako Moich żołnierzy). Nigdy nie zaciągnęliście się ani też nie byliście posłuszni głosowi Wodza”. Wódz nigdy nie kazał swoim żołnierzom zamykać barów, nawracać wszystkich pogan czy też czyścić slumsów. Ci, którzy wołają do Niego „Panie, Panie” a nie przestrzegają tego, co On im nakazuje, nie mogą być uznani za Jego żołnierzy. Gdyby On chciał, aby pozamykano wszystkie knajpy, nic by Jemu w tym nie przeszkodziło. Najwyraźniej nie pragnie On obecnie ich zamknięcia, a ci którzy próbują je zamykać nie pozostają w zgodzie z Panem. Jeśli Jego zamiarem jest nawrócenie pogan, dlaczego tak bardzo to Jemu nie udaje się, dzisiaj jest dwa razy więcej pogan, niż sto lat temu? Oczywiście to nie jest Jego obecnym zamiarem. Wierny żołnierz czeka na rozkazy wodza. Jego dzieło na wiek Ewangelii jest krótko podane w Dz. 15:14. On wybiera lud dla swego imienia, a mianowicie oblubienicę, by usiadła wraz z Nim na tronie, by była nazwana Jego imieniem — Chrystus. Jeśli takie jest Jego obecne dzieło, powinno być ono i naszym. Ewangelia królestwa musi być głoszona na świadectwo.

       Ci, którzy chcą być żołnierzami, najpierw muszą się zaciągnąć do wojska. Wujek Sam nie przyjmuje jako żołnierzy do swej armii dzieci, kobiet, słabych mężczyzn, ludzi cierpiących na reumatyzm, gruźlicę lub inne choroby. Jego badania są surowe. Chce tylko najlepszych. Lecz armia Pana jest jeszcze bardziej wyselekcjonowana, a mimo to przyjmuje wielu, których odrzuciłby wujek Sam. On wyznacza tylko jedno kryterium: „Synu mój, daj mi serce swoje”. Nieważne kim jesteś, jeśli się poświęcisz, jeśli przyrzekniesz pełne i bezwarunkowe posłuszeństwo Panu, w ten sposób zaciągasz się do Jego wielkiej armii.

       Lecz zwróćmy uwagę na motyw zaciągu do armii. Musi on być całkowicie dobrowolny. Są cztery rodzaje żołnierzy — najemni, poborowi, rezerwiści i ochotnicy. Najemnik to żołnierz, który walczy za pieniądze. Najemnikami byli niemieccy żołnierze, którzy walczyli dla Brytyjczyków w wojnie rewolucyjnej, nie dlatego że kochali sprawę brytyjską, lecz dlatego że im płacono za walkę. Pan nie chce w swojej armii żadnych najemników. Najemni pasterze, którzy na widok wilka (głodnego u drzwi) porzucają stado i uciekają (do kongregacji płacącej wyższe pensje, utrzymując że to ich Pan — dolar — wezwał ich tam), są potępieni przez Pana i nie ma dla nich miejsca w Jego armii. Wszyscy jesteśmy zagrożeni walką za pieniądze. Kto stara się być starszym dla zaszczytu, jaki ten urząd z sobą niesie, jest najemnikiem. Ci, którzy wyświadczają przysługi spodziewając się przysługi w zamian, którzy służą za „dziękuję”, uśmiech aprobaty lub jakąkolwiek ziemską nagrodę, są najemnikami służącymi za pieniądze. Wszystko, co robimy, powinno być jako robione Panu. Jeśli teraz otrzymujemy nagrodę, nie mamy żadnego skarbu odłożonego w niebie, ponieważ już otrzymaliśmy pełną zapłatę. Jeśli kiedykolwiek czujemy się obrażeni lub uważamy, że jakiś brat czy siostra zlekceważył nas, jest to dowodem, że walczymy z najemnego punktu widzenia, służąc za pieniądze. Tak więc uważajmy!

       Żołnierz poborowy jest żołnierzem, który musi służyć. Wielu żołnierzy zostało zaciągniętych do wojska lub zmuszonych do służenia w wojnie domowej. Czy kiedykolwiek popełniliście błąd narzucania komuś Prawdy, bez względu na to czy on tego chciał, czy nie, prosząc Pana, by ten lub tamten zrozumiał Prawdę? Czy nie lepiej byłoby wiernie przedstawić Prawdę i pozwolić Panu wybrać własną Oblubienicę? Mamy też skłonności błądzić we wzajemnym wciąganiu się do służby. Nigdy nie powinniśmy podchodzić do kogoś innego ze słowami: „wyznaczyliśmy dla ciebie tyle broszur” lub „to jest twoim obowiązkiem”, czy też „spodziewam się, że zrobisz to czy tamto”. Narzucona służba nigdy nie jest przyjemna Pana. Nikomu nie powinno się pozwolić na rozprowadzenie więcej literatury dla ochotników niż sam zainteresowany z radością tego pragnie — dlatego właśnie nazywa się ją literaturą ochotników. Ale jakim wielkim przywilejem jest służenie! Powinniśmy żyć ponad obowiązkiem, na poziomie miłości.

poprzednia stronanastępna strona