Teraźniejsza Prawda nr 440 – 1995 – str. 42

otrzymam nagrodę, tak więc nic nie straciłem z powodu niewdzięczności innych”. „A wszystko, cokolwiek czynicie, z duszy czyńcie jako Panu, a nie ludziom. Wiedząc, iż od Pana weźmiecie zapłatę dziedzictwa: albowiem Panu Chrystusowi służycie” (Kol. 3:23, 24).

       Katarakta może się rozwinąć także w wyniku nienawiści. Jakże ostrożnymi powinniśmy być, by w naszym sercu nie zakiełkował i nie nękał nas żaden korzeń goryczy (Żyd. 12:15). Korzeń bywa w sercu tak długo, jak długo jesteśmy w ciele, istnieje niebezpieczeństwo, że korzeń ten wypuści pędy. Rozwija się szybko jako zaćma, by odciąć światło. „Kto mówi, iż jest w światłości, a brata swego nienawidzi, w ciemności jest aż dotąd. Kto miłuje brata swego, w światłości mieszka i zgorszenia w nim nie masz (co za błogosławione zapewnienie). Lecz kto nienawidzi brata swego, w ciemności jest i w ciemności chodzi, a nie wie, gdzie idzie, iż ciemność (jako zaćma) zaślepił oczy jego” (1Jan 2:9–11).

       9. Wzrok może zawodzić z powodu podeszłego wieku. Tak jak w podeszłym wieku zawodzi wzrok, tak i duchowy wzrok na pewno zawiedzie, jeżeli w zniedołężnieniu podeszłego wieku nowe stworzenie zbliża się ku wtórej śmierci. Na potwierdzenie czytamy Hioba 11:20: „Ale oczy niepobożnych ustaną i ucieczka ich zginie, a nadzieja ich będzie jako wyjście duszy z człowieka”. Niestety, taka nadzieja! Wtóra śmierć nie rokuje żadnej nadziei poza ustaniem oddechu. Ci, którzy miłują sen, już zbliżają się do tego końca. Jeśli szybko się nie zmienią, rezultat będzie katastrofalny. „Ucho, które słyszy, i oko, które widzi, Pan to oboje uczynił. Nie kochaj się w spaniu, byś snać nie zubożał, otwórz oczy swoje, a nasycisz się chlebem” (Przyp. 20:12, 13). Nieposługiwanie się duchowym wzrokiem jest jedną z głównych przyczyn tej dolegliwości. Brak ćwiczenia niesie z sobą osłabienie. O rybach w jaskini Mammoth powiada się, że ich oczy są zupełnie ślepe z powodu nieposługiwania się wzrokiem przez pokolenia. Niektórzy z ludu Pana utracili duchowy wzrok głównie z powodu zaprzestania uczęszczania na zebrania i badania teraźniejszej prawdy oraz stosowania do siebie praktycznych lekcji, jakich dostarcza Pan. Zob. Izaj. 50:10, 11; 2Piotra 1:5–11.

       10. Czasami nerw wzrokowy nie jest wrażliwy. Oko jako takie może być doskonałe, lecz jeśli zostanie sparaliżowany nerw wzrokowy, którego zadaniem jest przekazywanie obrazu z gałki ocznej do mózgu, gdzie jest on rozszyfrowywany, widzenie ustanie. W sprawach ducha może to być również prawdziwe. W Słowie Bożym wiele rzeczy jest zapisanych dla naszej korzyści. Jak to się dzieje, że nie wszyscy odbieramy zamierzone korzyści. Wszyscy mamy zdolność przyjmowania i stosowania do siebie, lecz nie zawsze to czynimy. Niekiedy nerw wzrokowy pozostaje nieczuły. Jakże łatwo jest słuchać dobrych praktycznych prawd, a następnie odwrócić się i stosować je do wszystkich innych — do każdego z wyjątkiem nas samych. „Bardzo żywo dostrzegamy garb bliźniego. Jesteśmy ślepi na ten na własnych plecach”. Kiedyś uczyniłem bardzo dosadną uwagę dla korzyści pewnej siostry, znajdującej się wśród moich słuchaczy. Po zebraniu wyraziła ona swą radość, że tak jasno przedstawiłem sedno rzeczy, ponieważ ten i tamten tak bardzo potrzebowali właśnie takiej uwagi. W czym tkwił problem? Jej nerw wzrokowy nie był wrażliwy. To co Pan chciał, by ona zjadła, ona wkładała w usta innych, i tak ciągle duchowo głodowała.

CZUJNI NA SPOSOBNOŚCI

       Możemy także być niewrażliwi na nadarzające się sposobności. Jakże smutny jest widok brata proszącego Pana o sposobności służby, podczas gdy sam jest ślepy na liczne otaczające go sposobności. Być może służycie Panu z poczucia obowiązku, podczas gdy macie przywilej służenia z miłości. Ci, którzy służą, gdyż uważają to za swój obowiązek, nigdy nie wejdą do Oblubienicy Chrystusowej. Miłość Chrystusa powinna nas przyciskać. Wyobraźmy sobie, że młody człowiek stoi przy ołtarzu ze swoją wybranką. Wyraża pragnienie przyjęcia jej za swą prawowitą poślubioną żonę. Następnie zadaje się jej pytanie, czy akceptuje go jako prawowitego poślubionego małżonka, by go miłować, troszczyć się o niego i być mu posłuszną. Przypuśćmy, że odpowiedziałaby: „No cóż, dostałam pierścionek zaręczynowy, obiecałam, że poślubię go, no i oczywiście muszę dotrzymać obietnicy; nie wypada, abym nie dotrzymała słowa”. Co uczyniłby ten młodzieniec? Jestem pewien, że uwolniłby tę damę, pomimo tego, że doszli już do ołtarza. Drodzy przyjaciele, wielu z nas zostanie uwolnionych przy małżeńskim ołtarzu — wielka rzesza! Ci z nas, którzy swymi czynami dowodzimy, że przede wszystkim nie pragniemy służyć Panu, lecz skoro poświęciliśmy się Jemu czujemy, że powinniśmy dotrzymać ślubu poświęcenia — jako tacy zostaniemy zwolnieni jeszcze teraz przy małżeńskim ołtarzu. Obudźmy się na nasze przywileje! Aniołowie chętnie zamieniliby się z nami miejscami. Nigdy nie mieli okazji cierpieć dla Chrystusa. Jakże radowaliby się z przywileju chodzenia z Mistrzem, Jego śladami, aż do śmierci! Już nigdy potem nie będziemy mieli tej możliwości, nigdy przez całą wieczność. Pozostało tylko kilka tygodni z wszystkich wieków, w czasie których możemy potwierdzić swoją miłość do Niego. Czy chcemy, by czas ten został skrócony, czy irytujemy się w naszych doświadczeniach? Lub też radujemy się w cierpieniach z Chrystusem, rozumiejąc że są one krótkie i błogie?

       Wreszcie nasz nerw wzrokowy może być tak nieczuły, że nie widzimy obecnego niebezpieczeństwa. Strudzony podróżnik potrafi energicznie przeć do przodu, dopóki nie znajdzie w zasięgu widzenia pożądanego schronienia, a wtedy podświadomie opanowuje go uczucie bezpieczeństwa i jego zmęczenie podwaja się. Może zasnąć mając

poprzednia stronanastępna strona