Teraźniejsza Prawda nr 436 – 1994 – str. 79
przy Pańskim stole. Ucho dobrze wyszkolone w muzyce może zauważyć różnicę między muzyką dobrą a złą.
ZASADY DOBREGO ZACHOWANIA SIĘ
Byłoby dobrze zastanowić się nad kilkoma zasadami dobrego wychowania, aby zastosować je do siebie w czasie biesiadowania na „uczcie z rzeczy tłustych” (Izaj. 25:6).
Po pierwsze, powinniśmy mieć dobry apetyt. Jest to refleksja odnosząca się do Gospodarza, który nas zaprasza, abyśmy usiedli i przesadnie nie grymasili nad pokarmem, nie jedząc wiele. Pamiętacie, że w wieczór paschalny dzieci Izraela jadły zioła, żeby zaostrzyć apetyt. Te zioła przedstawiają nasze próby. Im więcej oni jedli, tym bardziej im smakował baranek wielkanocny. Jak wielka myśl się w tym kryje! Im więcej mamy prób, tym większą odczuwamy potrzebę szukania Pana i pokarmu jakiego On dostarcza. Gdy się modlimy o dobry apetyt, przyjmujemy nasze doświadczenia z radością, abyśmy dzięki nim mogli odnieść korzyść.
Nigdy nie powinniśmy jeść bez odwzajemnienia się modlitwą. Nasze dziękczynienie, specjalnie za pokarm, który nie ginie, szczególnie podoba się Niebiańskiemu Ojcu. On życzy sobie, żebyśmy byli wdzięczni za Jego szczodrość. Grzech niewdzięczności jest najnikczemniejszym ze wszystkich grzechów.
Nie połykajcie tego, co jecie. Świadczy to nie tylko o złym wychowaniu, ale osłabi wasze trawienie. Jeśli dokładnie nie przeżujecie waszego pokarmu, nabawicie się duchowej niestrawności. Jeśli na tej konwencji połykacie to, co słyszycie i potem zapominacie, tracicie wielkie błogosławieństwa. Macie tutaj jeden tydzień świętowania, a następnie pięćdziesiąt jeden tygodni
kol. 2
w roku na rozmyślanie o tym, co słyszeliście, na przeżuwanie. W taki sposób wasza konwencja może trwać cały rok.
Jedzcie z radością. Smutny nastrój nie jest korzystny dla dobrego trawienia. Ci ludzie, którzy świętują przy Pańskim stole, powinni przede wszystkim, bardziej niż wszyscy ludzie, być bardzo poważni i jednocześnie radośni. Dla waszego Gospodarza jest zniewagą siedzieć przy Jego stole w przygnębiającym nastroju.
Czekajcie jeden na drugiego, nie bądźcie tak pochłonięci napychaniem wszystkiego do swoich ust, że zapomnicie podać masło dalej. Niektórzy z ludu Pańskiego są tak skwapliwi w zjadaniu wszystkiego, że zapominają podawać pokarm dalej swoim sąsiadom. Znam pewnego drogiego brata, który popełniał ten błąd nieumyślnie. Czytywał tomy raz po raz, i tym samym tracił czas i okazje na podawanie pokarmu tym, którzy byli wokół niego. Jego pieniądze w portmonetce tkwiły bezużytecznie, czas ciążył, a wokoło niego wielu głodowało, do których mógł wyciągnąć rękę.
Z drugiej strony, gdy przyjmujecie kogoś nie mówcie: proszę, poczęstujcie się odrobiną mojego smacznego pokarmu. O, nie! Wy nie dostarczyliście tego pokarmu. On należy do Gospodarza. „Cóż masz, czegobyś nie wziął?” Powinniśmy być raczej jak grzejnik, który daje ciepło wszystkim znajdującym się w danym pomieszczeniu, chociaż ciepło nie jest ich własnością. Temperatura bierze początek w piecu do centralnego ogrzewania, następnie przechodzi do rury wiodącej (do głównego szafarza, jeśli tak wolicie) i z niej do kaloryferów. My zaś mamy przywilej promieniować tym ciepłem we wszystkich kierunkach, błogosławiąc każdego, kto pojawi się w zasięgu naszego wpływu. Obyśmy byli wiernymi grzejnikami!
NIE WYPRZEDZAJMY SZAFARZA
Nie wyprzedzajmy szafarza. Jakże niegrzecznie byłoby po wykryciu budyniu gdzieś na bocznym stole, nałożenie go sobie oraz drugim przed przewidzianym czasem przeniesienia budyniu na właściwy stół! A jednak tak właśnie postąpiono. Niektóre drogie w Panu osoby wystąpiły z nowymi myślami, które z przyjemnością nam przedstawiały jako swoje własne: My nie zaczerpnęliśmy ich ze Strażnicy, powiedzieli, sami je zauważyliśmy. Unikajcie tego, drodzy przyjaciele! Często zdarzało się, że były to smakołyki ze stołu diabelskiego.
Aczkolwiek to nie znaczy, że nigdy nie powinniśmy napisać zdania lub wypowiedzieć słowa, jakich nie znaleźliśmy zapisanych w sześciu tomach. Nie, nie! Ale zapewne powinniśmy być ostrożni i nie przyjmować lub przedstawiać żadnej doktrynalnej nauki, nie mając pewności, że pochodzi od Pana, a Pan karmi swój Kościół przez wyznaczonego przez siebie szafarza. Budowanie typów i opracowywanie wyszukanych obrazów, wiodących do niepewnych konkluzji, prawdziwych bądź fałszywych, jest powszechnym niebezpieczeństwem. Przez jakiś czas byłem nimi usidlony, ale raduję się, że Pan ukazał mi mój błąd i mnie wyzwolił. Jakże nieskwapliwy i cierpliwy jest On dla nas!
Nie śmiejcie się z drugich. Co się stanie, gdy ktoś służąc drugiemu będzie niezgrabnie rozlewał mleko lub upuści kawałek mięsa? Czy mamy się z tego śmiać?