Teraźniejsza Prawda nr 436 – 1994 – str. 75

SIANIE SOBIE I GRZECHOWI – ŻĘCIE ZEPSUCIA

„… albowiem cobykolwiek siał człowiek, to też żąć będzie” (Gal. 6:7).

      PEWNA  bardzo ważna lekcja ześrodkowana została  w  zacytowanych powyżej natchnionych słowach św. Pawła. W życiu i charakterze nas wszystkich istnieją jakieś rzeczy, z którymi nie możemy nic zrobić. Otrzymaliśmy po przodkach coś, za co nie ponosimy odpowiedzialności. Nie mamy, na przykład, nic do czynienia z grzechem Adama i jego skutkami. Mamy natomiast do czynienia z tym, co sami siejemy.

       Wszystkie te rzeczy, jakie otrzymaliśmy na drodze dziedziczenia, a nie z własnej woli, a więc uwarunkowania, nad którymi nie mamy żadnej kontroli, zostały w całości uwzględnione w wielkim planie naszego Stwórcy. W Chrystusie Bóg poczynił odpowiednie zabezpieczenia, mające na celu przykrycie tych wszystkich niedoskonałości, jakie nastąpiły z powodu upadku, a w związku z tym nie jesteśmy za nie odpowiedzialni, z wyjątkiem tego co sami posiejemy. Bóg zajmie się tym, co zasiał Adam. Przygotował już sprawiedliwą ofiarę za niesprawiedliwego grzesznika, bowiem tak jak przez człowieka (Adama) przyszedł grzech, śmierć i niedoskonałość, tak też tylko przez jednego Człowieka Jezusa Chrystusa nadejdzie wyzwolenie od tych niedoskonałości.

       Odnosi się to nie tylko do Kościoła, ale podczas Wieku Tysiąclecia będzie stosowane do całego świata. Rodzaj ludzki nie zostanie obarczony odpowiedzialnością za to, co zasiali jego ojcowie, mimo iż obecnie wszyscy z tego powodu cierpią. „Ojcowie jedli jagodę cierpką, a synów zęby drętwieją” (Ezech. 18:2; Jer. 31: 29,30). W obecnym doczesnym życiu będziemy cierpieć z powodu tych ułomności. Lecz to jest prawda jedynie o tym życiu. Nasienie grzesznego siania przynosi określone żniwo, podobnie jak zasianie pszenicy przyniesie pszenicę.

ŻYCIE W SUTERENIE MÓZGU

       Jakież to nasiona rodzaj ludzki sieje od sześciu tysięcy lat? Widzimy, że świat w ogólności sieje samolubstwu, samozadowoleniu. Prawie wszyscy sieją w ten sposób, próbując służyć własnym zamiłowaniom, upodobaniom w sprawie pokarmu, ubrania i wszystkim rzeczom pod słońcem. Człowiek usiłuje zaspokoić swe pragnienia, a większość pragnień upadłego człowieka dotyczy rzeczy grzesznych, od upadku Adama człowiek doznał słabości samolubstwa. Tym samym impulsy samolubstwa są bardziej aktywne niż wyższe władze jego umysłu.

       W najwyższych partiach mózgu znajdują się szlachetniejsze siły umysłu, takie jak: zmysł dobra i zła, cześć, uczynność – owe dobre cechy, będące źródłem największych dostępnych człowiekowi błogosławieństw. Każdy, kto potrafi żyć na szczycie swego mózgu, zamiast na dole w piwnicy (podstawie mózgu), tym szlachetniejsze osiągnie życie. Istnieją takie organy, które należą jedynie do ciała. Niektórzy ludzie żyją tylko po to, by jeść i pić. Inni nie dbają tak bardzo o te sprawy, ale mają inne patologiczne pożądliwości. Jeśli nie posiadalibyśmy w mózgu ośrodka łaknienia, nie smakowałoby nam jedzenie i spożywanie pokarmu mogłoby więc stać się jedynie sprawą formy i być zaniedbywane.
kol. 2
Lecz jeśli jesteśmy w dobrym stanie zdrowia, z przyjemnością zasiadamy do naszych codziennych posiłków. Powinno to prowadzić do okazywania wdzięczności Panu, od którego pochodzą wszystkie błogosławieństwa.

       Jeśli jednakże organ pokarmowy u kogokolwiek zdobędzie władzę i jest szczególnie i nieustannie obsługiwany, to osoba taka zaczyna żyć jedynie po to, by jeść i pić. Zaczyna żyć w „suterenie swego mózgu”. Nie osiągnie ona najwyższych radości. Taki stan stanowiłby przypadek przerostu tej części mózgu.

       Człowiek utracił swą pierwotną równowagę już w Edenie i mamy za sobą sześć tysięcy lat rozwijania się w tymże kierunku, tak że dotąd głowy znacznej części ludzkości są w dużej mierze puste, patrząc z punktu widzenia posiadania szlachetniejszych uczuć, a w najlepszym przypadku organy te są w znacznym stopniu uśpione. Ludzie są zbyt zajęci jedzeniem, sadzeniem i budowaniem, pogonią za przyjemnościami zaspokajającymi ich zmysły, żyjąc raczej jak zwierzęta, a nie istoty stworzone na podobieństwo Boże.

       Zaspokajanie uzasadnionych pragnień jest w przypadku rodzaju ludzkiego do pewnego stopnia właściwe. Nie ma niczego złego w odczuwaniu przez człowieka przyjemności związanej ze spożywaniem pokarmów czy też w związku z innymi cielesnymi przyjemnościami życia. Ale czynienie z nich głównego celu w życiu – próżnowanie i chodzenie z kąta w kąt dla zabicia czasu, robienie od niechcenia tego czy tamtego, czy też coś jeszcze zupełnie innego, w zależności od nastroju – wskazuje na pustkę w głowie. Niektórzy bardzo dobrzy ludzie (jak nazwałby ich świat) spędzają znaczną część czasu tańcząc i grając w karty. Wydaje się, że ci, którzy pozwalają sobie na zabijanie czasu, na jego marnowanie, ci, którzy poświęcają swój czas na rozmyślania jedynie o sprawach będących na tym samym poziomie co koń lub pies, żyją na bardzo niskim, odpowiadającym zwierzęcemu, poziomie. Robią to, co robi zwierzę dobrej rasy.

GDYBY ASPIRACJE CZŁOWIEKA BYŁY DOSKONAŁE

       Bóg obdarzył człowieka mózgiem, który bardzo różni się od tego, jaki mają wszystkie niższe zwierzęta. My mamy taki mózg, który posiada zdolność abstrakcyjnego myślenia. Możemy studiować matematykę, historię, językoznawstwo, astronomię, geologię, ekonomię polityczną, itd. Możemy rozróżnić między dobrem i złem. Możemy poznać Bożą wolę i badać Jego Słowo. Zwierzęta nie mogą czynić tych rzeczy.

       Lecz przeciętny człowiek nie troszczy się o to, by rozmyślać o Bogu lub o czymkolwiek, co wykracza poza sprawy doczesnego życia. Nie liczy się też w sposób realistyczny z procesem umierania. A powinien pomyśleć: oto istnieje wielki Bóg, który ma dla mnie sympatię i miłość i byłbym zadowolony, gdybym się dowiedział, co On ma mi do powiedzenia. Naturalną rzeczą ze strony szlachetnego umysłu będzie zadanie pytania, co Bóg ma dla nas, i rozumowanie, że musi to być coś dobrego, ponieważ Bóg jest dobry. Bóg jest

poprzednia stronanastępna strona