Teraźniejsza Prawda nr 435 – 1994 – str. 62

przejechaniu 70 km. Mieliśmy zebranie z udziałem 22 osób. Wykład pt. „Przychodzenie do Jezusa” oraz usługę błogosławienia dzieci ponownie tłumaczono z języka angielskiego na język tamilski.

       Następnego dnia zostaliśmy zaszczyceni lunchem [wydanym z okazji wizyty br. Robertsa – uwaga Wyd.] w domu Ahimaza Solomona w Palayamkottai. Spędziliśmy trochę czasu z br. Eliasem i jego rodziną, pomodliłem się i pobłogosławiłem jego małego synka Melvina Gideona. Tego popołudnia wyruszyliśmy w 17–godzinną podróż koleją z powrotem do Madrasu, mając do przebycia 700 km. Następnego dnia z centrum miasta udaliśmy się do Palavakkam trójkołową rikszą, potrzebując opatrznościowej opieki Boga. Odbyliśmy spotkanie w domu br. George’a, gdzie miałem wykład na temat „Ew. Jana 14:6”, tłumaczony na tamilski. Potem odbyło się błogosławienie dzieci, w którym uczestniczyły 23 osoby. Po zebraniu udaliśmy się do Kolegium Edukacyjnego, gdzie zaproszono mnie do przemówienia do 75 studentów. Gdy weszliśmy, wszyscy oni czekali w holu; usłyszeli poselstwo o „Chrystusie, naszym Zbawicielu i Królu”. Po zebraniu każdemu (łącznie z nauczycielami) wręczono Sztandar Biblijny.

KONWENCJA W GOLDEN ROCK

      Następnego dnia udaliśmy się pociągiem z Madrasu do Golden Rock w Trichy, oddalonego o 320 km, gdzie rozpoczęła się nasza konwencja zwołana przez zbór w Golden Rock z br. Stephenem Rajem jako starszym. Jednego dnia przewidziano dla mnie 4 zebrania! Na pierwszym mówiłem wykład o „Dniach sądu”. Na drugim bracia chcieli się czegoś dowiedzieć o „Zarządzeniach Paruzji i Epifanii”. Na trzecim były odpowiedzi na pytania, a na czwartym wykład do chrztu. Sześć osób okazało swoje poświęcenie przez chrzest w wodzie. W każdym zebraniu uczestniczło około 60 osób; niektórzy bracia w trudnych warunkach przybyli z różnych miast, by uczestniczyć w konwencji. Przyjechali z Salem, Kodaikanalu, Manalikarai, Kallakudi, Hosuru, Madrasu, Villupuram oraz innych miejscowości.

       W niedzielę, w ostatnim dniu konwencji powiedziałem wykład na temat „Powrotu Izraela” i odbyło się zebranie głównie dla starszych, którzy mieli wiele pytań, a wszystkie tłumaczone były z angielskiego na tamilski i odwrotnie. Potem było błogosławienie dzieci. Wielu pozostało po konwencji, pragnąc dowiedzieć się więcej o prawdzie. Następnego ranka wstaliśmy o 5 rano i trójkołową rikszą udaliśmy się na dworzec kolejowy. Przebycie 320 km do Madrasu trwało 5 godzin.

POWRÓT DO MADRASU

      Kolejna usługa, jaką mieliśmy, odbyła się w zborze w Madrasie na górze św. Tomasza, gdzie, jak się podaje, św. Tomasz został zabity włócznią przez bramina (z sekty hinduskiej). Miała ona miejsce w domu siostry Nelson Rajaratnam (żony naszego zmarłego poprzedniego przedstawiciela). Pamiętałem to miejsce bardzo
kol. 2
wyraźnie z powodu błogosławieństw, jakie przeżyliśmy tam w 1984 roku. Moim przesłaniem było „Nadchodzi lepszy dzień”, tłumaczone z angielskiego na tamilski. Jak miło było ponownie spotkać się i mieć społeczność z rodziną Rajaratnam.

       Następnego dnia mieliśmy zebranie w domu br. Lamberta z wykładem „Księga żywota”. Uczestniczyły 24 osoby. Uznaliśmy za stosowne odbycie ostatniego zebrania tego rodzaju w Madrasie, skąd rozpoczynaliśmy. Następnego dnia, gdy przygotowywałem się do opuszczenia Indii, dwie osoby wyraziły pragnienie zawarcia związku małżeńskiego. Zanim odjechałem odbył się ślub brata S. Selvakumar ze zboru Manalikari z siostrą R. Kaveri ze zboru w Madrasie. Obecnych było 25 braci.

       Bracia chcieli powiedzieć, że oceniają taśmę, jaką przesłali bracia z konwencji w Tulsa, wyrażając w ten sposób swą chrześcijańską miłość do braci w Indii. Ocenili to, że mogą usłyszeć głosy br. Hedmana i innych osób, zarejestrowane w Tulsa i przekazane mi w drodze do Indii.

       W sumie podróż ta zajęła mi około półtora miesiąca i obejmowała wiele różnych rodzajów doświadczeń. Nasz drogi br. S. Lambert, a niekiedy również nasz drogi br. R. Devaprasad, towarzyszyli nam i pomagali na wiele sposobów. Pomagało nam także wielu braci nie wymienionych w tym sprawozdaniu. Ogółem w służbie Prawdy Paruzji i Epifanii przejechaliśmy w przybliżeniu 3.243 km. Br. S. Lambert zawsze był przy moim boku, wspomagając mnie w każdy możliwy sposób. Jestem wdzięczny Panu za różne doświadczenia, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci, choć każdego dnia zasmucał mnie widok skutków klątwy dotykającej rodzaj ludzki – jednych mniej, drugich bardziej. Oczywiste było dla mnie, iż niektóre istoty ludzkie są traktowane gorzej od wielu zwierząt. Nie sposób opisać cierpień, jakie sprowadził szatan i pogańskie religie, które trzymają ludzi w niewoli, w najgłębszym rodzaju ciemnoty znanej ludzkości. Lecz Boska prawda znalazła miejsce w Indii i ani szatan, ani źli ludzie nie wyrwą jej z umysłów Jego ludu.

       Bardzo doceniłem Twoje modlitwy oraz drogich braci. Moje życie wielokrotnie było w niebezpieczeństwie. Jednakże od Boga wiedziałem, że wyprowadzi mnie z grobu w zmartwychwstaniu. Mamy bardzo dobry tekst rocznego godła na ten rok z Psalm 121:8: „Pan strzec będzie wyjścia twego i wejścia twego, odtąd aż na wieki”.

       Chcę powiedzieć, iż oceniam tę wielką pracę, która umożliwiła moją podróż; pracę Twoją i wielu braci w USA i Indii. Było 45 wykładów, 4 spotkania ze starszymi i ewangelistami, 12 usług błogosławienia dzieci oraz wiele odwiedzin w domach w licznych miejscach Indii. Dzienny plan każdego dnia był wypełniony usługami lub podróżą. Nie było czasu na zwiedzanie w tym niespokojnym państwie. Na zebraniach usłużyłem około 2099 osobom i przebyłem około 40.000 km.

poprzednia stronanastępna strona