Teraźniejsza Prawda nr 434 – 1994 – str. 46
nasz Ojciec w niebie, o czym mówi, Efez. 5:1. Jezus był taki jak On, a my mamy stać się kopiami drogiego Syna Bożego. „Bądźcie naśladowcami moimi – powiedział Apostoł – jakom i ja Chrystusowy” (1Kor.11:1).
SAMI JESTEŚMY SZCZEGÓLNYM POLEM BITWY
Jesteśmy obecnie szczególnymi przedstawicielami Boga na świecie, walczącymi w dobrym boju wiary przeciwko grzechowi i złu, szczególnie w nas samych. Nie jesteśmy wcale upoważnieni do oczyszczania świata. Biblia nie podaje nam żadnych takich instrukcji. Pan już niebawem użyje nas do tej pracy, gdy nastanie Królestwo. Obecnie nie możemy zupełnie pokonać zła, jakie znajdujemy we własnym ciele, musimy więc skierować siły przeciwko grzechowi gnieżdżącemu się w naszych śmiertelnych ciałach. Musimy być bardzo ostrożni, bo w przeciwnym razie głosząc innym, sami możemy być odrzuceni. Jakże smutną jest myśl, że opowiadając o Bogu innym – o Jego miłości, mocy i zbawieniu w Chrystusie – sami bywamy odrzucani od szczególnej Boskiej łaski, jakiej nam udzielił!
Jako słudzy Boga powinniśmy być czujni, powinniśmy wzrastać w mocy, aby pokonać ciało. Wtedy będziemy bezpieczni. My sami winniśmy być szczególnym polem bitwy. Wielu z ludu Bożego ma w dużym stopniu naturalną wojowniczość. Jest to dobra zaleta, jeśli jest kontrolowana i kierowana we właściwym kierunku. Wojowniczość jest niezbędna, w przeciwnym razie nigdy nie zwyciężymy. Lecz musimy się powstrzymywać, aby nie walczyć przeciwko braciom; nie możemy też przystępować do osobistej walki z diabłem. Nie jesteśmy równym dla niego partnerem.
Ale powinniśmy mu się przeciwstawiać. Nasz Pan wkrótce zakończy wiązanie szatana na tysiąc lat. On pokona przeciwnika i naprawi jego wszystkie uczynki. Lecz pełne zakończenie tego ogromnego przedsięwzięcia będzie wymagało tysiąca lat. Nie powinniśmy spodziewać się obalenia szatana lub jego spraw teraz. To nie jest naszą misją. To, co Pan nam zlecił, to zwyciężanie samego siebie, kierowanie tym ciałem pochodzącym z upadłego rodzaju Adamowego. Mamy tak strzec siebie, by „on złośnik nie dotykał się nas” (1Jan 5:18).
Wszyscy mamy naturalne skłonności do grzechu. Jest zatem konieczne, abyśmy pokonywali skłonności ciała, usposobienie ciała – wszystkie te rzeczy, które przeciwstawiają się Duchowi. Od chwili oddania się Bogu otrzymujemy Jego Świętego Ducha. Stare rzeczy przeminęły, a wszystkie stały się nowymi. Nie należymy już do starej rodziny, rodziny Adama; poczytalnie przeszliśmy ze śmierci do życia, z potępienia na śmierć w Adamie do nowego życia w Chrystusie. Kontynuowanie tego nowego życia będzie zależało od naszej wierności jako dzieci Bożych. Musimy okazać naszą wierność Jemu przez przeciwstawianie się złym cechom i nawykom należącym do starego życia.
PISMO ŚWIĘTE ZACHĘCA NAS DO CZĘSTEGO PRZYCHODZENIA DO BOGA
Nikt z nas nie może w pełni czynić tego co chciałby czynić. Jedni są bardziej, a drudzy mniej upadli. Jeśli uważamy, że odnosimy same sukcesy, jest tak dlatego, że jesteśmy ślepi na własne braki. Chcielibyśmy postępować doskonale, ale nie możemy. Tocząc dobry bój, mamy dowieść Bogu, że robimy wszystko,
kol. 2
co możemy najlepiej. Nie mamy jedynie podejmować niewielki wysiłek, lecz włożyć weń naszą całą siłę, która zostanie uzupełniona Jego łaską. A jeśli wtedy, pomimo naszych najlepszych wysiłków, nie damy rady (co z pewnością będzie miało miejsce) – co wtedy? „Krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu” (1Jan 1:7). I tak mamy trwać bez „zmazy albo zmarszczku albo czego takiego”.
Nie znaczy to, że zawsze będziemy mogli uniknąć jakiejś skazy lub zmarszczenia na naszych szatach, gdyż tego uniknąć się nie da. Lecz częścią wspaniałego Boskiego planu jest to, że możemy przychodzić do Niego i prosić o zasługę krwi Zbawiciela, który umarł za nas. Nie powinniśmy pozwolić, by zmaza lub zmarszczenie pozostawało na naszej szacie sprawiedliwości i ją kalało. Gdy po raz pierwszy weszliśmy do rodziny Ojca, otrzymaliśmy zasługę przykrywającą nasze wszystkie przeszłe grzechy, lecz obecnie mamy słabości i grzechy, za które także potrzebujemy krwi. W ten sposób Bóg zatroszczył się o nasze potrzeby. Z tą wiedzą o miłości Ojca i naszego Pana Jezusa, mamy z zaufaniem przychodzić do Nich po przebaczenie grzechów.
Niektórzy mogą nawet sądzić, że o zarozumiałości świadczy przychodzenie do Boga w taki sposób po ustawiczne oczyszczanie ze wszystkich ziemskich skaz, po przebaczenie za nasze codzienne niezamierzone grzechy. Lecz Apostoł poucza nas o czymś przeciwnym. Potrzebujemy zachęty Boskiego Słowa, by w ten sposób przychodzić do Niego po przebaczenie. Ciało z natury mówi: Nie udawaj się za często w modlitwie do Pana. Gdy pierwszy raz popełniliśmy błąd, stosunkowo łatwo było przedstawić go naszemu Niebiańskiemu Ojcu. Przyszliśmy bez większych trudności lub nawet bez jakichkolwiek. Powiedzieliśmy Mu, iż nasze wykroczenie nie było świadomym i że przepraszamy; zdaliśmy sobie też sprawę z Jego przebaczenia. Lecz drugim razem nie było tak łatwo. I staje się to coraz trudniejsze im częściej musimy przychodzić – zawsze gdy zgrzeszymy. Początkowo powiedzieliśmy Jemu, że będziemy się starali być ostrożniejszymi, ale być może, iż odczuwaliśmy, że mamy braki w stosunku do wzorca, jaki przyjęliśmy. I tak byliśmy kuszeni, by nie przychodzić do Boga z tą sprawą.
NIGDY NIE NADUŻYWAJMY BOSKIEGO MIŁOSIERDZIA
My wszyscy musimy przypominać sobie obietnice zachęcające do stałego przychodzenia po miłosierdzie i łaskę ku pomocy w każdym czasie potrzeby. W ten sposób stajemy się silniejsi na przyszłe trudności. Nie powinniśmy jednak nadużywać Boskiego miłosierdzia stając się stosunkowo niedbałymi co do naszych słów, myśli i czynów, bo gdy On dostrzeże takiego ducha, nie tak łatwo nam przebaczy, przywróci nas do łaski. Przez jakiś czas będzie powstrzymywał zapewnienie o swym przebaczeniu; być może będziemy musieli przychodzić do Niego wielokrotnie zanim zdamy sobie sprawę ze znaczenia Jego miłości i błogosławieństw. Uczyni to nas bardziej ostrożnymi, abyśmy w ten sposób nie stali się niewiernymi następnym razem.
Stan tych, którzy nie zachowują swego świadectwa czystego przed Bogiem, jest bardzo smutny. Po pierwszym czy drugim wykroczeniu mówią sobie: „Nie mogę