Teraźniejsza Prawda nr 425 – 1992 – str. 91

Być może w przypadku niektórych nas jako jednostek wzburzał orle gniazdo i wypychał nas z niego!

       Mnie wypchał z Babilonu – nauczałem w kościele prezbiteriańskim, lecz kiedy zacząłem głosić im prawdę, wiecie co się stało. Zostałem opisany na pierwszej stronie naszej miejscowej gazety niezbyt pochlebnymi słowami. Pamiętam jak stałem na zewnątrz kościoła prezbiteriańskiego w małym miasteczku, gdzie się urodziłem i wychowałem, gdzie nauczyłem się tego wszystkiego, czego się nauczyłem w tym małym gniazdeczku – gdzie przyszedłem do Jezusa, przyjąłem Go jako mojego Zbawiciela, zostałem pokropiony (myślałem oczywiście, że to chrzest, ale zostałem pokropiony), poświęciłem swe życie Bogu, zostałem pouczony, wyuczony i przygotowany do prezbiteriańskiej służby; wciąż jeszcze jako członek tej małej kongregacji. Gdy zostałem odrzucony i wyrzucony z tego gniazda przez niebiańskiego Ojca i prawdę, jakiej mi udzielił, oraz dzięki memu stanowisku wobec niej – pamiętam jak stałem i patrzyłem na ten kościół, jedyny kościół, jaki kiedykolwiek znałem. Łzy płynęły mi po policzkach. Powiedziałem: Och, jestem na zewnątrz.

       Czy kiedykolwiek zostaliście wypchani z gniazda? Jestem pewien, że tak, na różne sposoby. Akurat wtedy, gdy czuliście się wygodnie w pewnych okolicznościach, pewnym związku – przyszło coś i oderwało was, i czuliście się tak, jak byście rozbijali się na skałach w dole. Być może wpadliście w jakiś zły nawyk i cieszyliście się z tego cielesnego nawyku. Być może Pan dał wam jakieś doświadczenie, które was z niego wypchnęło. Czasami wpadamy w rutynę; wpadamy w rutynę i robimy coś w pewien sposób, a być może nie jest to właściwy sposób. Wiecie co to jest rutyna [lub rów; br. Jolly wykorzystuje wieloznaczność słowa rut – rutyna, koleina, rów] – rów to cmentarz [grób], który jest zawalony z dwóch końców [śmiech na sali]. A wy jesteście w tym rowie i Pan chce, abyście wyszli z tego rowu, i być może następuje coś, co według waszego odczucia jest mniej lub bardziej katastrofalne.

       Lecz Pan uwalnia was od tego, co nie jest dla was korzystne.

WIĘCEJ CZASU NA BADANIE

       Może to nawet być okres choroby. Pamiętam drogiego brata z Easton w Pennsylwanii, który wiele lat temu opowiadał mi, że był rolnikiem. I złamał nogę. Spadł ze sterty siana na posadzkę i złamał nogę. Odwiedziłem go, gdy leżał już w łóżku przez około dwa tygodnie (gdy byłem tam, mogłem go odwiedzić, poszedłem więc do niego); siedziałem przy łóżku próbując go pocieszyć. I on powiedział: „Bracie Jolly! Być może myślisz, że potrzebuję pociechy. Być może potrzebuję”. Lecz dodał: „Chcę ci powiedzieć,
kol. 2
że przeżywam jedno z najbardziej błogosławionych doświadczeń, jakie kiedykolwiek miałem od kiedy poświęciłem życie Bogu”. „Dlaczego? W jaki sposób” – zapytałem. „No cóż – odpowiedział – byłem tak zajęty pracując przy sianie, że nie miałem czasu przeczytać tomów. Poświęciłem się, przyszedłem do Pana, być może przeczytałem pierwszy tom, a potem kilka fragmentów tu i tam i byłem zbyt zajęty pracą przy sianie.

       „Teraz – dodaje – z tego miejsca na kupie siana Pan pozwolił mi się osunąć, i spadłem i złamałem nogę, a ona położyła mnie tutaj w łóżku na kilka tygodni”. (Był już w nim dwa tygodnie). Powiedział: „Wiesz, co robię? Teraz mam czas przeczytać Wykłady Pisma Świętego! Po prostu ucztuję w Panu!” Najlepsza rzecz, jaka mogła mu się przydarzyć! Powiedziałem mu, że cieszę się, że złamał nogę [śmiech na sali]. On też się cieszył! Także się radował! Powiedział: „Wiesz, byłem niedbały, zbyt zajęty rzeczami tego świata, i Pan po prostu położył mnie na jakiś czas, pragnąc pomóc mi w tym, w czym byłem zbyt słaby, bym mógł zrobić to sam”.

       Znam przypadki, gdy do rodziny zawitała śmierć; i to był środek, jakiego Pan użył, by wzburzyć gniazdo. Myślę teraz o siostrze na środkowym zachodzie (to jest środkowy zachód, prawda? I tak nie dotyczy to Illinois). Ta droga siostra tutaj na środkowym zachodzie – przez lata była to „religia mamy” – odpoczywała w tym małym gniazdku z matką. Religia była rzeczą mamy i cokolwiek mama powiedziała było prawdą, a kiedykolwiek miała pytanie, mogła pójść do mamy, i mama zawsze była tam, by jej pomóc.

       Bóg zabrał mamę. Teraz nie jest to religią mamy, lecz staje się jej religią, ponieważ teraz została pobudzona do badania tego, w co mama rzeczywiście wierzyła, i sama zaczyna w to wierzyć. Och, czyż to nie piękne? Jej mama została zabrana dla jej dobra. Cieszę się, że jej mama umarła. To, co mówisz bracie Jolly, jest twarde. Nie. Powinniśmy cieszyć się z tego, co Pan dla nas czyni, prawda? Gdy małe orlątko jest wypychane i wypada z gniazda, to małe orlątko powinno powiedzieć: „Wiem, że to dla mojego dobra. To bardzo ciężkie, bolesne doświadczenie. Lecz wiem, że to dla mojego dobra, cieszę się z tego, dziękuję Ci, Panie i będę ufać w twe skrzydła”. A Bóg zawsze przyjdzie wam na ratunek, nigdy nie pozwoli roztrzaskać się o skały w dole. Nigdy nie pozwoli, abyście byli próbowani więcej niż jesteście w stanie wytrzymać.

       Znam inny przypadek. Pewien brat był starszym w zborze i przez każdego był szanowany. Przychodzili do tego brata po naukę i kierownictwo. I w końcu Pan usunął tego brata (gdy był gotowy na zabranie) i zbór nie może już oglądać się na niego, więc wszyscy są zajęci i badają samodzielnie. To jest dobrą rzeczą, prawda?

poprzednia stronanastępna strona