Teraźniejsza Prawda nr 422 – 1992 – str. 46
osiągnąć. Dziewczyna wiedziała jedynie, że gdy król zapyta ją o wybór prezentu, deklarując gotowość jego udzielenia, ona ma odejść i zapytać matkę o co powinna prosić.
Herod był zdumiony prośbą o głowę Jana Chrzciciela. Chociaż był pozbawiony zasad, zatwardziały, tłumiący swe sumienie i bardzo zdemoralizowany, nigdy nie myślał o zamordowaniu proroka Bożego. Czytamy, że „zasmucił się król bardzo”. W pewnym stopniu najwyraźniej zaczął zdawać sobie sprawę, że został usidlony. Przez człowieka o odpowiednio zrównoważonym umyśle i właściwej zdolności osądzania, sprawa ta zostałaby z łatwością rozwiązana, ale nie przez kogoś z charakterem Heroda.
Jakimkolwiek by nie było sumienie Heroda, teraz zastanowiło się nad drugą stroną i usilnie podpowiadało, że skoro złożył obietnicę, nie powinien jej łamać, że złamanie przysięgi złożonej przez króla w obecności jego dostojników oznaczałoby, iż jest on człowiekiem pozbawionym zasad i charakteru i że dworzanie ci nie mogą polegać na nim ani żadnych obietnicach czynionych wobec nich w związku z mającą wkrótce nastąpić wojną. Czytamy więc, że z powodu złożonej przysięgi i obecnych osób (i moglibyśmy dodać z powodu pychy) Herod ustąpił. A ponieważ prośba należała do gatunku tych, które należy spełniać od razu, natychmiast wysłał kata do Jana. W ten sposób jako król okazał swą wielkość, szacunek dla prześwietnego towarzystwa, wysoką ocenę swego przyrzeczenia i władzę oraz moc króla. Słusznie Pismo Święte oświadcza, że wiele rzeczy wysoko cenionych wśród ludzi jest obrzydliwością dla Pana, i w takim stopniu, w jakim lud Boży napełnia się Jego duchem, Jego umysłem, Jego usposobieniem i duchem zdrowego rozsądku, w takim stają się obrzydliwością dla nas.
JAN CHRZCICIEL A HEROD ANTYPAS
Przed naszymi umysłami stają dwie wielkie postacie z kart historii: prorok Pana, o którym Jezus powiedział, „nie powstał większy nad Jana Chrzciciela” oraz Herod Antypas, wybitny za swoich dni i zaznaczony na czarnych kartach historii minionych dziewiętnastu stuleci. Ten pierwszy był mężem Bożym, którego życie, czas i wszystko co posiadał było poświęcone na służbę
kol. 2
Stwórcy, głoszeniu sprawiedliwych zasad, napominaniu współbliźnich do porzucenia grzechu i postępowania według zasad sprawiedliwości; ten drugi, obdarzony władzą, z wielkimi możliwościami wywierania wpływu w kierunku dobra lub zła, wykorzystał te możliwości ze szkodą dla samego siebie i niezgodnie z wszelkimi zasadami sprawiedliwości i jakimkolwiek dobrym wpływem na ludzi, nad którymi sprawował krótką władzę. Ten pierwszy zużył swe życie na głoszeniu prawdy, doznał uwięzienia, a następnie został ścięty; ten drugi zaś miał luksusowe życie, zaspokajając swe pragnienia, sławiony przez ludzi, mając władzę odebrania życia drugiemu. Jaka będzie nagroda?
Czy ktokolwiek, kto wierzy w Boga i w wypełnienie się Jego obietnic dotyczących życia wiecznego, może wątpić, że w przyszłości między tymi dwiema osobami będzie olbrzymia różnica? Czy ktokolwiek, kto rozumie Boski plan, może wątpić, że wierny aż do śmierci Jan Chrzciciel będzie jednym z książąt, jakich Pan chwały w przyszłości wyznaczy do prowadzenia i kierowania sprawami świata i podnoszenia wzdychającego stworzenia? Takim wartościowym charakterom Pan może powierzyć znaczną część swego dzieła, a my, dostrzegając Pański wybór w tym celu, możemy mieć większą ufność we wspaniały rezultat tego dzieła we właściwym dla Boga czasie.
A czego możemy spodziewać się dla Heroda i innych jemu podobnych, którzy gwałcili swe sumienie, degradowali siebie, a swe możliwości wykorzystywali dla zła, a nie dobra? Z pewnością możemy spodziewać się, że „będą wielce karani” dzięki Bogu nie w wiecznych mękach, lecz jak oznajmia Biblia przez sprawiedliwe ukaranie „duszy każdego człowieka”, który czyni zło (Rzym. 2:9).
W jakim stopniu Herod mając wielkie możliwości splamił i zdegradował swoje sumienie, w takim samym bez wątpienia obudzi się w poranku zmartwychwstania, tj. na niskim moralnie poziomie i będzie miał odpowiednio dłuższą drogę powrotu do tego stanu sumienia, jakie posiadał na początku swej kariery, choć wówczas mógł on być bardzo nędzny. Poza tym, jeśli w czasie tysiąca lat wieku Tysiąclecia będzie chciał przy jego końcu uzyskać doskonałość utraconą w Edenie, a odkupioną na Kalwarii, niezbędny będzie dalszy postęp, rozwój i wspinanie się jeszcze wyżej.