Teraźniejsza Prawda nr 422 – 1992 – str. 45
HEROD WTRĄCIŁ JANA DO WIĘZIENIA
Duma Heroda została dotknięta komentarzami Jana i niewątpliwie obawiał się, że jeśli pozostawi to bez potępienia i kary, może to doprowadzić do zamieszania w królestwie. Rozwiązał sprawę przez osadzenie Jana w więzieniu. Niemniej jednak czytamy, że bał się Jana, zdając sobie sprawę, iż był on prawym człowiekiem – człowiekiem, który w prawym postępowaniu, na miarę swoich możliwości, okazywał posłuszeństwo swemu sumieniu. Znajdujemy nawet sugestię, że (w. 19, 20) uwięzienie Jana, przynajmniej w pewnej mierze, miało na celu uchronienie go przed gniewem Herodiady, która pragnęła go zabić i która bez wątpienia nie wahałaby się wynająć zabójców. Wydaje się, że była ona kobietą zupełnie pozbawioną sumienia.
Tekst grecki sugeruje, że Herod często spotykał się z Janem, słuchał jego argumentów – słuchał chętnie, ale był zakłopotany. Herodiada z pewnością zdawała sobie sprawę, że jej wpływ na króla był zagrożony. Zaryzykowała wszystko, by zabezpieczyć obecną pozycję, i jeszcze wiele by zaryzykowała, aby ją utrzymać. Gdyby nauki Jana Chrzciciela skłoniły Heroda do oddalenia jej, znalazłaby się w gorszej sytuacji niż przedtem – jako potępiona, odrzucona, bez nazwiska i domu – bez niczego. Taki umysł w ogóle nie dopuszczał możliwości tego typu rozwiązania, a więc należało uczynić wszystko, co mogłoby odsunąć to niebezpieczeństwo.
Podobnie jest z wieloma innymi ludźmi zajmującymi niższe stanowiska w historii świata: ambicja błędnie nimi kieruje, a duma stanowi siłę, która nie tylko lekceważy głos sumienia, lecz ostatecznie czyni morderców z tych, którzy początkowo – gdy sumienie zaczynało ich potępiać – byliby wstrząśnięci na samą myśl o popełnieniu takiego czynu. Podobnie jest z niektórymi na mniejszą skalę: duma i ambicja, być może działające w innym kierunku, odpędzają sumienie aż w końcu osoba taka przyparta symbolicznie do muru ucieka się do kłamstw, oszczerstw i niszczenia reputacji drugich, choć początkowo sama myśl o tym zostałaby z odrazą odrzucona. Jakże koniecznym jest respektowanie głosu sumienia!
Spójrzmy także na Heroda, na sposób, w jaki lekceważone przez niego sumienie krok po kroku prowadziło go coraz głębiej w błoto. Zauważmy, że gdyby poszedł za głosem sumienia, gdy słuchał Jana i bał się, Jan mógłby jeszcze odejść wolny. Nie słuchając go jednak, był coraz bardziej usidlany aż w końcu doszło do punktu kulminacyjnego opisanego w tej lekcji – zamordował on proroka Pańskiego.
Herodiada czuwała szukając dogodnej sytuacji dalszego usidlenia Heroda, który już znajdował się w jej mocy, ponieważ lekceważył głos sumienia. Każdy dzień był dla niej cenny. Nie wiedziała, kiedy słowa proroka mogą wywrzeć wpływ na Heroda, ale wiedziała, że w jakimś stopniu posiadał on sumienie, i że było ono
kol. 2
zaniepokojone. Ten sprzyjający moment nadszedł wraz z urodzinami Heroda. Podtrzymywała go w jego próżności, pomagała w przygotowaniach uczynienia tego dnia dniem wielkiego święta i w ten sposób dążyła do przypodobania się Herodowi jako ta, która przede wszystkim pragnęła jego wyniesienia w oczach świata.
UCZTA MOGŁA MIEĆ MIEJSCE W PAŁACU-FORTECY
Herod odesłał Jana z Galilei do pałacu w Macheroncie, który był także fortecą. W ten sposób odsunął go od Herodiady i jej szczególnych wpływów, a jednocześnie zadowolił ją tym, że Jan znalazł się o tyle daleko, iż rzadziej odwiedzał go Herod. Przypuszcza się, że uczta odbywała się właśnie w tym pałacu-fortecy, że Herod rzeczywiście tam się znajdował przygotowując się do wojny z królem Arabii, i że zgromadzenie znamienitych postaci z całego państwa było w pewnym stopniu patriotycznym zebraniem całego królestwa dla zapewnienia króla o przychylności i dobrej woli wszystkich jego poddanych i wpływowych podwładnych. W takich uroczystościach uczestniczyli tylko mężczyźni i były one obficie zaopatrzone nie tylko w jadło, lecz także trunki, w wyniku czego całe towarzystwo stawało się bardzo wesołe.
Herodiada dosyć dobrze znała króla i przygotowywała dla niego pułapkę. Wiedziała, że cokolwiek obieca w otoczeniu swych dostojników i książąt, będzie czuł się zobowiązany spełnić. Wiedziała także, że zwyczajem tamtych czasów i tamtego kraju było pojawianie się przy końcu uczty, między uczestnikami, tańczących dziewcząt ubranych w półprzezroczyste szaty i w takich okolicznościach zwyczajem było, by król, stosownie do uznania, udzielił tancerce jakiegoś prezentu w związku z jej oddaniem się zmysłowemu tańcowi. Herodiada przygotowała niespodziankę dla nich wszystkich: tańczące dziewczyny pochodziły zwykle z niższych klas – ona zamierzała wywrzeć na wszystkich szczególne wrażenie przez użycie w tym celu swej córki, księżniczki, wnuczki Heroda Wielkiego. Spryt tej kobiety widoczny jest na każdym kroku, a jej plany zostały zrealizowane dokładnie tak, jak je obmyśliła i pragnęła. Król i jego dostojnicy zostali zaskoczeni, a ten pierwszy powiedział do dziewczyny: „O cokolwiek byś mię prosiła, dam ci aż do połowy królestwa mego”. Jeśli skłonni jesteśmy myśleć o tym jako o czymś bardzo ekstrawaganckim, pamiętajmy, że liczni bogaci światowi mężczyźni są podobnie nierozsądni, ponieważ i w naszych czasach na kobiety o wątpliwej wartości wydają tysiące i setki tysięcy.
SPRYT WĘŻA
Herodiada trzymała tę sprawę w tajemnicy. Nawet jej córka Salome nie wiedziała o cenie, jaką zamierzała