Teraźniejsza Prawda nr 419 – 1991 – str. 83

a wykonawszy wszystko stać wiernie u kresu, zupełni w Chrystusie (Filip. 3:13, 14; Żyd. 12:1; Efez. 6:13). To nasuwa nam na myśl bieżnię, z zaznaczonymi etapami ­ pierwszym, drugim, trzecim i czwartym oraz osaczenia, trudności, przeciwności i pokusy na drodze, jak również nas samych rozpoczynających ten bieg, pragnących osiągnąć cechę doskonałej miłości, wiedząc że jeśli jej nie zdobędziemy, nie będziemy kopiami drogiego Syna Bożego, a tym samym nie będziemy mogli zadowolić Boga w pełnym tego słowa znaczeniu i stać się współdziedzicami z Chrystusem w Królestwie.

        Całym tym biegiem jest miłość ­ od startu do mety. Gdy stajemy na starcie, czynimy to z pełną wdzięczności miłością do Boga za łaskę okazaną nam w Chrystusie w przebaczeniu naszych grzechów. To jest właśnie obowiązkowa miłość, która początkowo prowadzi nas do przedstawienia naszych ciał jako żywych ofiar. Mówimy sobie, że jeśli Bóg uczynił tak wiele dla nas, powinniśmy okazać naszą ocenę: Chrystus złożył za nas życie i my powinniśmy składać nasze za braci.

        Ta należna, czyli obowiązkowa, miłość jest zupełnie właściwą, rozsądną i prawdziwą, ale nie wystarczającą. Musi ona z kolei nas poprowadzić do jeszcze wyższego rodzaju miłości, i gdy już dobiegniemy do końca pierwszego etapu, wciąż jeszcze będziemy posiadać miłość obowiązkową, lecz prócz niej osiągnęliśmy też miłość oceniającą. Uczymy się lepiej oceniać Boską miłość ­ dostrzegać to, że miłość Boga nie była w najmniejszym stopniu samolubną, lecz wypływa ona z Jego wspaniałego, szlachetnego charakteru. Zaczynamy nieco oceniać Boską sprawiedliwość, mądrość, moc i miłość, i w miarę jak dostrzegamy te zalety naszego Stwórcy zaczynamy je miłować, i od tego momentu praktykować sprawiedliwość nie tylko dlatego, że jest naszym obowiązkiem, lecz dlatego, że ją miłujemy.

        Biegnąc dalej w tym wyścigu, osiągamy drugi etap i stwierdzamy, że do tego czasu nauczyliśmy się nie tylko miłować sprawiedliwość, lecz odpowiednio uczymy się nienawidzić grzech i w naszych sercach odkrywamy rosnące zrozumienie dla Boskiego planu odsunięcia wielkiej fali grzechu, jaka zalała świat, przynosząc wraz z sobą karę śmierci. Ten drugi etap wzbudza w nas energię, „ożywienie”, aktywność w kierunku sprawiedliwości, a przeciwko grzechowi.

ETAP TRZECI

        Nasza miłość wzrasta, a my biegniemy dalej do etapu trzeciego. Nim go osiągniemy, nasza miłość obowiązkowa wraz z miłością do zasad sprawiedliwości nie tylko obejmie Boski charakter i skieruje się przeciwko każdej złej rzeczy przynoszącej szkodę ludzkości oraz będącej w sprzeczności z Boskim charakterem i planem. Na tym etapie osiągamy stan głębokiego współczucia dla innych -­ zaczynamy  podzielać Boskie uczucia nie tylko
kol. 2
w przeciwstawianiu się grzechowi, lecz także w miłości i wzajemnym zrozumieniu się z tymi wszystkimi, którzy szukają drogi sprawiedliwości i świętości. W tym czasie jesteśmy w stanie widzieć braci w nieco innym świetle niż dotychczas. Możemy ujrzeć ich jako Nowe Stworzenia i dostrzec różnicę między nimi a ich śmiertelnymi ciałami, których niedoskonałości są dla nas oczywiste. Uczymy się kochać braci jako Nowe Stworzenia i współczuć z nimi w ich różnych słabościach, niewłaściwych sądach ich ciała itp. Nasza miłość do nich staje się tak żarliwą, że znajdujemy przyjemność w oddawaniu za nich naszego życia ­ każdego dnia i każdej godziny poświęcając nasze ziemskie interesy, przyjemności i wygody, oddajemy nasz własny czas, wpływy i wszystko inne, by im służyć i pomagać.

ETAP CZWARTY

        Nadal zdążamy do kresu zgodnie z wytycznymi, ponieważ jest jeszcze wyższa miłość, którą musimy osiągnąć ­ czwarty i ostatni etap ­ metę i nagrodę. Jaka to jest miłość? Czy może być ona większa niż ofiarnicza miłość do braci w pełnym oddaniu się Bogu, zasadom sprawiedliwości i miłości? Odpowiadamy, że jeszcze większą miłością jest ten rodzaj miłości, na którą wskazał nasz Pan, gdy powiedział, że musimy nauczyć się miłować także naszych nieprzyjaciół. „Bóg tak umiłował świat”, gdy my z powodu naszych złych uczynków byliśmy jeszcze nieprzyjaciółmi i obcymi Bogu. On dał za nas swego Jednorodzonego Syna, wtedy gdy my jeszcze byliśmy grzesznikami. Takie jest właśnie kryterium doskonałej miłości i nie może nam jej zabraknąć. Każdy, kto chciałby być przyjęty przez Pana jako członek klasy

poprzednia stronanastępna strona