Teraźniejsza Prawda nr 414 – 1991 – str. 8

młodości) powie: jak mógłbym ograniczyć sprawy doczesne w taki sposób, żebym więcej swego czasu mógł poświęcić Panu a mniej ziemskim sprawom? I tak jego staraniem będzie zaspokajanie ziemskich potrzeb i ograniczanie pragnień pozyskiwania doczesnego przepychu.

       Dlatego, proporcjonalnie do przyswajania sobie prawdy, nasze pragnienia będą gorące w duchu – i w proporcji do naszych pragnień będziemy się starali składać ofiarę, odcinać swoje uczucia od spraw doczesnych i Panu poświęcać swój czas, talenty, energię. Nie sądźmy, że Pan życzy  sobie, żebyśmy byli zbyt drobiazgowi w sprawach doczesnych i marnowali cenny czas. Pan zaprosił nas do wybrania tej lepszej części a nie oddawania czasu i uwagi na staranie się i upiększanie swoich domów, kupowanie antyków i innych materialnych dóbr. Ktokolwiek oddałby zbyt wiele czasu doczesnym sprawom, pokazałby tym samym, że nie docenił przywileju służenia Panu.

       Gdy rozejrzymy się wokół nas, zauważymy, że wszyscy ludzie potrzebują tak dużo. A czego oni potrzebują? Potrzebują Prawdy. W takim razie, czy Prawda teraz jest dla świata? Tak, jest ona dla tych wszystkich, którzy mają słyszące uszy. Tacy doznają zadowolenia i błogosławieństwa, ponieważ ich umysły to potwierdzają. Raczej wolelibyśmy nie mieć tych wszystkich zbytkownych rzeczy a mieć Prawdę. Lepiej byłoby ponieść stratę wszystkiego niż stratę naszego istnienia.

       Gdyby wszystko inne w życiu było nam zabrane, i pozostalibyśmy bez grosza na świecie, to bylibyśmy i tak bogaci w Bogu, bo mielibyśmy Prawdę. Wszyscy zatem potrzebujemy wiedzy Prawdy. I jeżeli sobie to uświadamiamy, jak możemy być obojętni wobec przywileju opowiadania chwały Jezusowej. A jeśli znamy te rzeczy, stają się one próbą naszej lojalności i miłości. Natomiast Pan dostrzegając (lub nie dostrzegając) w nas taki charakter określi czy będziemy, czy nie będziemy pracownikami w tym zaszczytnym dziele w Jego Królestwie.

 BO DNI ZŁE SĄ

       Ostatnia część tego wersetu przestrzega nas, że obecne dni są złe. Jest to główny powód, żebyśmy pozostawali czujnymi. W całej historii kościoła nigdy nie było takiego czasu, w którym ów wielki przeciwnik byłby tak aktywny jak obecnie.
kol. 2
Odwraca on uwagę od Prawdy przez prezentowanie nie mających z nią nic wspólnego idei i awansowanie bezproduktywnych praktyk. Aż dotąd, przed zaprowadzeniem Królestwa Bożego na ziemi, szatan ucieka się do każdego środka w tym celu, aby omamić lud Boży, pozbawić go nagrody i udaremnić to wydarzenie w Boskim planie.

       Apostoł tę właśnie tendencję odnosi do naszych czasów. Pragnienia ciała nigdy nie miały tak silnego wpływu jak obecnie na umysły większości rozwiniętych narodów. Wzrost bogactwa, stosunkowe potanienie artykułów luksusowych i fakt, że stały się one niemalże potrzebą wraz ze wzrastającą ambicją naszych bliźnich. Wszystkie te sprawy wywierają na nas pewien nacisk i usiłują ukraść nam cenne chwile, talenty, sposobności i wpływy, które, jako przedstawiciele wielkiego Króla, powinniśmy oddać Jemu i Jego służbie.

       Jesteśmy na próbie. Jeżeli ulegamy duchowi tego świata, oznacza to stosunkową utratę łaski naszego Króla, jeśli jesteśmy lojalni Jemu i naszemu przywilejowi szafarstwa, znaczy to, że świat będzie myślał o nas jak o niemądrych. Apostoł między innymi powiedział i o sobie, że przez cały dzień jesteśmy uznawani za głupich, a nasz Pan oświadczył, że ludzie „imię wasze wyrzucą jako złe” (Łuk. 6:22) oraz „Aleć i wszyscy, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, prześladowani będą” – jeśli nie będą to fizyczne prześladowania, to będą prześladowania subtelniejszej natury, ostracyzm i czasem bojkot. Ale ten właśnie, który wytrwa wiernie aż do końca, otrzyma przywileje w nadchodzącym Królestwie.

ODKŁADANIE SKARBÓW W NIEBIE

       W taki więc sposób powinniśmy gromadzić skarby w niebie. Odczuwamy to, gdy wykupujemy chwile i godziny od spraw doczesnych, towarzyskich błahostek i rozmaitych czas zabijających wybiegów, dobijając tym samym najlepszego targu. Czy nie moglibyśmy się wzbogacić szybciej, w pozyskiwaniu tych niebiańskich skarbów w dniach, które nadejdą, niż to miało miejsce w przeszłości? Czy ta myśl nie powinna nam towarzyszyć aż do końca naszej ziemskiej pielgrzymki? Czy nie jesteśmy pracownikami Boga i czy nasz czas nie jest cenny, jeśli On wiernym zaproponował zapłatę „nader obfitego bogactwa łaski swojej” (Efez. 2:7), to znaczy dając więcej niż moglibyśmy prosić lub pomyśleć? Ale niezależnie

poprzednia stronanastępna strona