Teraźniejsza Prawda nr 414 – 1991 – str. 15

wprawiało obserwowanie jak wspaniale wszystko było zorganizowane. To zrozumiałe, że w takiej małej wiosce nie można było znaleźć sali na tak duże zgromadzenie. Nam jednak niczego nie brakowało. Wszystko funkcjonowało nadzwyczaj dobrze zarówno w Paarach, jak i wszędzie. Kuchnie w namiotach, pomieszczenie na posiłki, toalety itp. Podziwiam tę wielką bezinteresowną pracę wykonaną przez drogich braci i siostry. Pierwszy wykład miałem pt. „Czas ochłody”, drugi na temat Psalmu 32. Niekiedy miałem po dwa wykłady dziennie.

      Następnego dnia trzy osoby przyjęły chrzest przez zanurzenie. Mówiłem wykład „Noszenie krzyża”. Wieczorami schodziliśmy się, aby wspólnie śpiewać i śpiewaliśmy tak długo, jak długo byliśmy w stanie mieć oczy otwarte. Pewien drogi i bardzo zdolny brat przewodził śpiewowi. Było to prawdziwe przeżycie. Miałem okazję poznania się z braćmi z Ukrainy i Mołdawii. Przebyli oni długą drogę na te konwencje. Podeszli oni do mnie i zapytali czy byłbym w stanie pomóc im w pozyskaniu Biblii i innej literatury w języku rosyjskim. Odpowiadziałem im, iż my w Skandynawii mamy literaturę tylko w języku duńskim i angielskim, tę samą, którą mają w Domu Biblijnym. Było mi przykro, bo musiałem im odpowiedzieć, że prawdopodobnie nie będę mógł dla nich zrobić tego, co było niemożliwe dla innych braci. Do tej sprawy wrócę trochę później.

Usługa w Cewkowie

      Z Paar udaliśmy się do Cewkowa, gdzie cieszyliśmy się nadzwyczajną gościnnością rodziny braterstwa Grochowiczów. Tutaj również wszystkie zebrania oraz inne sprawy z nimi związane były zorganizowane w stodole. Polscy bracia są bardzo praktyczni i potrafią zaplanować, zorganizować i zrealizować swoje plany w nadzwyczajny sposób.W Cewkowie musiałem powiedzieć po dwa wykłady pierwszego i drugiego dnia. Około 400 do 530 braci i sióstr uczestniczyło w nabożeństwach, a jeden młody brat został ochrzczony. Wieczorami schodziliśmy się na śpiewy i wielu z nas w ten sposób przyjemnie spędzało czas. W drodze do Rzeszowa miałem przyjemność zwiedzić pałac w Łańcucie.

Usługa w Rzeszowie

      Następnym miejscem przeznaczenia był Rzeszów, gdzie konwencja odbywała się w bardzo dużej i ładnej sportowej sali. Pierwszym moim wykładem dla 670 braci i sióstr był temat „Wesele w Kanie”. Następnego dnia swój wykład do chrztu zatytułowałem „Nasza ufność”. Siedem osób było ochrzczonych przez zanurzenie. Spędziliśmy w Rzeszowie trzy wspaniałe dni
kol. 2
w serdecznej społeczności. Niektórzy z nas wybrali się na zwiedzanie okolic i między innymi zwiedziliśmy bardzo piękny i stary klasztor w Leżajsku. Obiekt ten jest jednym z najpiękniejszych pod względem artystycznym, jakie kiedykolwiek widziałem. Szczęśliwie przybyliśmy w takim czasie, że mogliśmy wysłuchać w bazylice klasztornej koncertu Bacha oraz Ave Maria, na  XVII w. organach. Było to bardzo miłe doznanie z sfery muzyki.

Konwencja w Krakowie

      Kraków jest dużym miastem, liczącym około pół miliona mieszkańców; wielu braci uczestniczyło w konwencji zorganizowanej w tym mieście. Pierwszy mój wykład dotyczył liczby siedem, sieci i przypowieści na podstawie Ezech. 17. Następnego dnia powiedziałem wykład do chrztu pt.”Chodź do mnie”. W Krakowie cztery osoby zostały zanurzone. I tu również mogłem co nieco zwiedzić to piękne miasto. Między innymi widziałem stary kościół zbudowany w 1523 roku. W kościele tym mieści się słynny ołtarz Wita Stwosza (nazwiska tego nie potrafię wymówić). W drodze z Krakowa do Poznania wraz z bratem Feliksem zwiedziliśmy planetarium w Chorzowie, jedno z najlepszych w Europie.

Konwencja w Poznaniu

      Podczas naszej długiej podróży do Poznania, naszego ostatniego celu, odwiedziliśmy drogą rodzinę Kucharzów w Tychach, u której doświadczyliśmy serdecznej społeczności i gościnności. Do Domu Modlitwy w Poznaniu dotarliśmy późnym popołudniem. Pierwszy wykład rozpocząłem o godz. 9,30 następnego dnia, a jego tytuł brzmiał „Dlaczego tak nieliczni zrozumieli?”. W drugim dniu konwencji, 20 lipca, mówiłem „Przejście przez rzekę Jordan”. Miałem przywilej spotkać się z naszym drogim bratem Stachowiakiem i, choć przez chwilę, powspominać sobie niektóre nasze wspólne doświadczenia z ostatniej mojej krótkiej podróży do Polski w 1982 r. Wyglądało, że czuje się dobrze. Prosił mnie o przekazanie Bratu, rodzinie Domu Biblijnego i braciom wszędzie, gdzie będzie możliwe, wyrazów jego chrześcijańskiej miłości. W czasie konwencji przegłosowano, aby przekazać Bratu i wszystkim naszym braciom i siostrom, gdy będę miał okazję, wyrazy serdecznej chrześcijańskiej miłości. Nie mogę zapomnieć o tym drogim Braterstwie, którzy są odpowiedzialni za Dom Modlitwy, i o ich nacechowanej miłością trosce o nas. Bardzo ją oceniłem.

      Następnego dnia udaliśmy się do Warszawy. Późnym wieczorem, po przyjemnej i bezpiecznej podroży, byliśmy na miejscu. Wyjechałem 22 lipca rano

poprzednia stronanastępna strona