Teraźniejsza Prawda nr 414 – 1991 – str. 14

26. Chrzest ….. 87
27. Wniebowzięcie ….. 164
28. Dar języków ….. 153
29. Zbadanie teorii ewolucji ….. 70
30. Piekło Biblii ….. 184
31. Czy współczesne mówienie językami pochodzi od Boga? ….. 30
32. Jak nastanie pokój? ….. 55
33. Prawdziwa wolność ….. 4
34. Przyszły teokratyczny rząd świata ….. 226
35. Wieczne przeznaczenie człowieka ….. 34
36. Życie przyszłe przez zmartwychwstanie – nie reinkarnację ….. 102
37. Czy jest nadzieja dla kogokolwiek z nie zbawionych zmarłych? ….. 260
38. Dozwolenie na zło (Tom I, rozdz. VII ) ….. 186
39. Dzień sądu (Tom I, rozdz. VIII) ….. 223
40. Różne zarysy Boskiego Planu w streszczeniu ….. 150
41. Nauki Św.J. rozpatrywane w świetle Pisma Świętego ….. 18.150
42. Wielka Piramida i Biblia ….. 5.240
43. Okup ośrodkiem Boskiego planu zbawienia ….. 3.750
44. Spirytyzm starożytny i współczesny ….. 3.690
Ogółem broszur i ulotek rozprowadzono ….. 37.250
Uwaga: Dystrybucja wykonywana przez 81 zborów i pojedynczych kolporterów nie jest włączona do powyższego zestawienia.

PODRÓŻ BR. JULIUSZA NIELSENA DO POLSKI W 1989 ROKU

      Drogi Bracie: Serdecznie pozdrawiam w drogocennym imieniu Jezus! W dniu 30 czerwca, wcześnie rano z lotniska w Stauning, udałem się Skandynawskimi Liniami Lotniczymi do Warszawy, do Polski. W Kopenhadze przesiadłem się do innego samolotu, który miał około jednej godziny spóźnienia (z tego powodu bracia i siostry w Warszawie musieli czekać około jednej godziny na lotnisku na moje przybycie). Oczekujący przywitali mnie bardzo serdecznie. Było to dla mnie wzruszające przeżycie. Wszyscy starali się różnymi sposobami zaspokoić moje potrzeby. Zawieziono mnie do braterstwa Woźnickich, gdzie pozostawałem przez okres trwającej trzy dni konwencji w Warszawie. Następnego ranka o godz. 9,30 musiałem stanąć na mównicy i wygłosić swój pierwszy wykład konwencyjny do widowni liczącej blisko 600 braci i sióstr.

Usługa w Warszawie

      Gdy wraz z br. Woźnickim (był on moim bardzo cierpliwym i starannym tłumaczem podczas całej podróży) weszliśmy do sali, w której odbywał się zjazd, powitało nas kilka miłych dzieci z bukietami kwiatów dla każdego z nas, mnie natomiast przywitały one w języku angielskim. Powtarzało się to we wszystkich miejscowościach przed rozpoczęciem każdej konwencji i również na zakończenie każdej, po uczcie miłości. Rozpocząłem od zwyczajowego pozdrowienia z wyrazami miłości. W pierwszym dniu powiedziałem wykład pt. „Ucz się ode mnie”, którego główne myśli oparłem na Mat. 11:29-30. Następnego dnia dałem wykład do chrztu – słuchaczy było 584, a 13 przyjęło chrzest przez zanurzenie. Było to
kol. 2
błogosławione przeżycie, które dało mi przedsmak tych błogosławieństw, jakie miałem otrzymywać przez następne trzy tygodnie, błogosławieństw, które obficie się spełniły.

      Miałem również możliwość zwiedzenia co nieco  Warszawy, która przez pewnych znawców uważana jest za jedno z najpiękniejszych miast świata. Zastanawiałem się szczególnie nad tym, jak można było tak pięknie odbudować miasto, które było tak straszliwie zniszczone w drugiej wojnie światowej.

      Z Warszawy udałem się do Paar samochodem należącym do drogiego brata Feliksa Kucharza, który był naszym bardzo dobrym i ostrożnym kierowcą przez całą drogę. Nasz drogi brat Henryk Mintura również towarzyszył nam przez większość podróży razem z bratem Woźnickim i siostrą Teresą. W drodze do Paar, leżących daleko od Warszawy, mieliśmy okazję odwiedzić pewne drogie braterstwo w Lublinie, które nas serdecznie powitało i przyjęło z wielką gościnnością. Braterstwo ci pokazali mi obóz koncentracyjny „Majdanek” oraz pomieszczenia, w których zagazowywano więźniów itp. Było to wstrząsające doświadczenie. Pozwoliło mi ono zrozumieć co nasi drodzy polscy bracia przeżywali. Drogi br. Stachowiak był w Oświęcimiu, a br. Woźnicki opowiadał mi o swoim pobycie w rosyjskim obozie na północ od Leningradu, gdzie przebywało około 10.000 więźniów.

Usługa w Paarach

      Z Lublina udaliśmy się do Paarów, gdzie spędziliśmy trzy dni w domu braterstwa Bondyrów. Zebrania odbywały się niedaleko w dużej stodole. W zdumienie

poprzednia stronanastępna strona