Teraźniejsza Prawda nr 353 – 1985 – str. 92

Lake młoda córka farmera podzieliła się z nią kolacją na progu swego domu.

      Było już prawie ciemno, gdy Maria, bardzo zmęczona, dotarła do Bala i weszła do domu Dawida Edwardsa, duchownego metodysty. Przyjęto ją z wielkim zdziwieniem i zainteresowaniem. Po umyciu i nakarmieniu, zaprowadzono ją do niewielkiego pokoiku, znanego wtedy pod nazwą ,,pokoju proroka”.

ROZCZAROWANIE OBRÓCONE W RADOŚĆ

      Następnego ranka o wschodzie Maria wstała, ubrała się, założyła buty i została zaprowadzona do domu pana Charlesa. Wprowadzono ją do gabinetu i posadzono przed sławnym duchownym, podczas gdy Dawid Edwards wyjaśnił cel ich wizyty. Pod wpływem uprzejmych i delikatnych pytań, Maria wyzbyła się początkowej nieśmiałości i bez skrępowania przedstawiła całą swą historię, mówiąc o ekonomicznym gospodarowaniu, oszczędnym sposobie życia prowadzonym przez rodzinę tkacza, o studiowaniu Biblii, o pobieraniu nauki w Abergynolwyn, o latach pracy i wyrzeczeń, o głęboko odczuwanym braku Biblii i w końcu o jej dwudziestopięciomilowej podróży z Llanfihangel.

      Głęboko poruszone takim dowodem wiary i wytrwałości tak młodej osoby serce pana Charlesa musiało doznać bolesnego skurczu, gdy poinformował pastora Edwardsa i Marię, że podróż odbyła na próżno, że właściwie wszystkie Biblie, jakie miał, zostały już sprzedane, a te kilka jakie mu zostało obiecał innym, co gorsze, wydawcy odmówili wydrukowania dalszych egzemplarzy w języku walijskim. Wówczas Maria opuściła głowę i przycisnęła ręce do oczu. Łzy trysnęły spomiędzy jej palców, broniąc jej sprawy lepiej, niż mogłyby to uczynić jej słowa.

      Pan Charles przez chwilę przyglądał się opuszczonej głowie, wstrząsanym płaczem ramionom, szorstkim spalonym słońcem rękom, prostemu, zwykłemu ubiorowi, młodemu, silnemu ciału i łzom, a potem odwrócił się do stojącej za nim szafy z książkami, zdecydowanie ją otworzył i wyjął Biblię. Podając jej jedną ręką książkę drugą położył na jej głowie i błogosławił jej. Nie wiemy dla kogo przeznaczona była ta Biblia, lecz możemy być pewni, że pan Charles wyraźnie dostrzegł w przypadku Marii przemożną i godną zaspokojenia potrzebę i zgodnie z nią podjął swą decyzję. Maria nie mogła wypowiedzieć słowa, lecz spoglądała przez łzy z taką radością w oczach, że obaj mężczyźni wzruszyli się do łez.

      Pół godziny później nasza młoda i szczęśliwa bohaterka, znów boso, wyruszyła w długą podróż do domu. Bez wątpienia, jej młodzieńcza twarz jaśniała radością, widoczną dla wszystkich, którzy ją widzieli. Z upływem mil zmęczone nogi i poranione stopy boleśnie odczuwały wyboistą nierówność ówczesnych prymitywnych dróg. Lecz o tym nie zachowały się żadne zapiski. Wiemy jedynie o radości z powodu powrotu do domu o zmierzchu,
kol. 2
o uldze jaką odczuli wdzięczni rodzice, którym pokazała swój skarb – jej Biblię.

      Dopiero dwa lata później, w 1802 roku, pan Charles odwiedził Religious Tract Society (Towarzystwo Broszur Religijnych) w Londynie, mając głęboko w pamięci doniosłość potrzeby sprowadzenia do Walii większej liczby Biblii. Złożył oficjalną prośbę do Rady, przytaczając ze wzruszeniem historię Marii Jones, opowiedział też o ubóstwie w Walii, o wierze i głodzie Słowa Bożego. Słuchający go, wszyscy dobrzy chrześcijanie, byli wstrząśnięci jego słowami a odpowiedź ich była serdeczna i natychmiastowa. Jeden z sekretarzy, Józef Hughes, zawołał entuzjastycznie: „Panie Charles, z pewnością można by założyć w tym celu odpowiednie Towarzystwo, a skoro mogłoby działać na terenie Walii, to dlaczego nie miałoby rozszerzyć swej działalności na cały świat ?”

      Minęły jeszcze dwa lata wypełnione przygotowaniami, lecz w marcu 1804 roku założono Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, które posiadało początkowy kapitał w wysokości Ł 700. W ciągu następnych lat napływała pomoc i pieniądze, ponieważ wiele denominacji znalazło w tym wielkim przedsięwzięciu wspólne pole do działania. Towarzystwo rozrastało się i kwitło, kwitło i rozrastało się, aż rozpowszechniło Biblię na całym świecie. Wysłano wiele milionów Biblii, które dotarły do tak odległych regionów, gdzie w kilku przypadkach, Słowo Boże było nieznane.

      Dla badaczy proroctwa był to czas godny aktywnego zainteresowania, ponieważ warunki dojrzewały do rozpoczęcia wielkiego żniwa wieku Ewangelii. Miazmat ignorancji panującej w średniowieczu zaczął się ulatniać, a gorliwość i wiara tak się odrodziły, iż oczekiwania na drugi adwent Mesjasza zaczęły przybierać realne kształty.

      Pan Charles umarł w Bala w wieku 59 lat. Jego grób można nadal oglądać na małym cmentarzu w Bala Lake. Maria Jones przeniosła się do pobliskiej wioski Bryncrug, poślubiła Tomasza Lewisa, tkacza, i wychowywała dzieci. Tam też zmarła w 1866 roku w wieku 82 lat, przeżywszy długie i pełne błogosławieństw życie, wspomagając innych budzącym nadzieję poselstwem Biblii. Jej grób nadal wznosi się nad doliną a miejsce jej urodzenia zachowało się w postaci częściowych ruin, z obeliskiem wzniesionym w pośrodku na świadectwo jej wyprawy do Bala.

      Na świecie istnieje obecnie 76 towarzystw biblijnych, lecz wielka pionierska praca wykonana przez Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne w pierwszej wspanialej fali działalności opierającej się na wydawaniu i rozpowszechnianiu Biblii stała się już częścią historii. Świat zmienił się przez opisane tu wydarzenia, przeszedł już przez następne etapy Boskiego planu wieków, dochodząc do ostatecznych dni, opisanych w 2Tym. 3:1-4; 2Piotra 3 i do przelania się zła, jakie miało poprzedzać ustanowienie na ziemi wiecznego królestwa Mesjasza, o które gorąco się modlimy.

      Cieszymy się, że mogliśmy przedstawić

poprzednia stronanastępna strona