Teraźniejsza Prawda nr 351 – 1985 – str. 56
szkody, zaciemniając własne zrozumienie Planu Bożego. W związku z tą samą sprawą Apostoł zapewnia, że to ciało, które bywa wsiane nie bywa ożywione, bowiem w czasie zmartwychwstania Bóg daje takie ciało jakie się Jemu podoba, każdemu nasieniu jego własne ciało – w czasie zmartwychwstania, nie po nim (1Kor. 15:35-38).
Skoro Kościół należy do duchowego nasienia, któremu w czasie zmartwychwstania ofiarowane ma być duchowe ciało, to bez wątpienia Pan Jezus, Głowa Kościoła, należy do tego samego duchowego nasienia, a w związku z tym Bóg obdarzył Go w czasie Jego zmartwychwstania ciałem duchowym. Ciała duchowe nie składają się z mięśni, kości, krwi itd. (1Kor. 15:50). Podobnie, w w. 45 Apostoł stwierdza, że nasz Pan stał się w czasie Swego zmartwychwstania drugim Adamem, a następnie przeciwstawiając drugiego Adama pierwszemu, Apostoł mówi: „Stał się pierwszy Adam w duszę żywą [istotą cielesną], ale pośledni Adam w ducha [istotę] ożywiającego [dającego życie]” (1Kor. 15:38-45).
Lekcja jakiej mieli nauczyć się bliscy naśladowcy Pana była z konieczności o wiele trudniejsza dla nich niż dla nas, ponieważ nam udzielono Ducha Świętego a tym samym umożliwiono docenienie rzeczy duchowych. Aby ten wymóg został spełniony, konieczne było by nasz Pan, istota duchowa, przebywał w ich obecności przez 40 dni, był niewidzialny, ponieważ istoty duchowe są zawsze niewidzialne dla ludzi, wyjątek stanowi zdziałanie cudu. Konieczne było, aby dowiedzieli się o Jego zmartwychwstaniu i w ten sposób zdobywali wiarę w głoszone przez Niego poselstwo i postępowali zgodnie z Jego pragnieniami. Gdyby jednak Jezus ukazał się Swym naśladowcom w chwale Swej duchowej istoty i otworzył im oczy, by mogli ujrzeć ów nadziemski splendor, tak jak ukazał się we własnej osobie Janowi w widzeniu na wyspie Patmos, ukazując twarz podobną słońcu i nogi oraz ramiona lśniące jak rozpalony w piecu mosiądz (Obj. 1:15, 16), to skutkiem takiego postępowania byłoby wywołanie w nich uczucia strachu a ich ziemskie umysły nie byłyby w stanie połączyć takich obrazów z ich Panem, który został niedawno ukrzyżowany. W takiej sytuacji Jezus nie miałby też sposobności udzielenia im instrukcji, bowiem z powodu strachu nie byliby w stanie ich przyjąć.
Dlatego też nasz Pan, istota duchowa, z konieczności musiał ukazywać się w taki sposób jak uprzednio w dawnych czasach ukazywał się Abrahamowi i Sarze oraz podobnie jak to z polecenia Boskiego czynili w różnych sytuacjach aniołowie, ukazując się jako mężowie (1Moj. 18:2). Jezus musiał prowadzić umysły Swych naśladowców krok po kroku i łączyć myśli ogniwo po ogniwie, od krzyża i grobu do stanu umożliwiającego ocenienie Jego obecnego wywyższenia jako istoty duchowej, biorąc pod uwagę to, co On Sam im tłumaczył, gdy przeciwstawiał Swe obecne wywyższenie warunkom w jakich znajdował się uprzednio:
kol. 2
„Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi” (Mat. 28:18). A prowadzenie ich umysłów musi się tak dokonywać, aby stopniowo wywoływało w nich przekonanie, że Jezus został „przemieniony”, że już dłużej nie jest człowiekiem i nie jest dłużej podporządkowany ludzkim warunkom, jak to miało miejsce przed Jego śmiercią. Pamiętając o tym nie będziemy mieć żadnych trudności w dostrzeżeniu sposobu, według którego nasz Pan wpajał owe instrukcje w ciągu czterdziestu dni, kiedy to miały miejsce różne spotkania i rozmowy Jezusa z Jego naśladowcami.
Maria Magdalena miała zaszczyt być pierwszą osobą, której nasz Pan się ukazał. Badacze dochodzą zazwyczaj do wniosku, iż przypuszczenie jakoby Maria Magdalena kiedykolwiek miała być kobietą nieczystą jest błędne. Niewłaściwe jest identyfikowanie jej z ową niewiastą z domu faryzeuszowego w Galilei, która własnymi łzami polewała nogi naszego Pana a włosami ocierała, o której w opisie powiedziano, iż „jest grzesznicą” (Łuk. 7:37-39).
Jak się obecnie przypuszcza imię Magdalena znaczy, że ta Maria pochodziła z miasta Magdala, które znajdowało się nad Morzem Galilejskim. Jednakże, według opisu podanego w Piśmie Świętym, Maria Magdalena była przykładem cudu łaski, bowiem wyraźnie stwierdzono (Mar. 16:9; Łuk. 8:2), że miała złego ducha – siedem wypędził z niej nasz Pan.
Wielu uważa, że Maria była bogatą niewiastą i są dowody, że bardzo oceniła swego dobroczyńcę i przywilej pójścia za Nim wszędzie tam, gdzie się udawał. Nie tylko przyszła ona z Galilei do Judei, lecz także była w pobliżu krzyża w czasie Jego śmierci i jako pierwsza przybyła do grobu w dniu zmartwychwstania, „kiedy jeszcze było ciemno”. Taka miłość i poświęcenie przemawiają do każdego szczerego serca i warte są z pewnością naśladowania przez tych, którzy z ręki Pana otrzymują duchowe łaski, takie jak przebaczenie, pojednanie, zdrowy rozsądek, nowe nadzieje, aspiracje itp.
Aby pogodzić różne opisy na ten temat, należy przypuszczać, że niewiasty, które miały wykonać czynności związane z namaszczeniem ciała naszego Pana, mieszkały w różnych częściach miasta i nie przybyły na miejsce o tej samej porze. Maria Magdalena przybyła pierwsza, a znalazłszy grób pusty pośpiesznie odeszła i spotkała najpierw Piotra a następnie Jana, obaj oni natychmiast pobiegli do grobu. Maria powróciła prawdopodobnie wolniej przybywając na miejsce, kiedy ci dwaj jak również inne kobiety odeszły.
JEZUS UKAZUJE SIĘ MARII
Właśnie podczas owej drugiej bytności przy grobie, Jezus ukazał się Marii. Maria płacząc pochyliła się, aby spojrzeć przez niskie wejście, jakby chciała się upewnić, że grób jest pusty i wtedy po raz pierwszy ujrzała dwóch aniołów w bieli, którzy spytali o przyczynę ogarniającego