Teraźniejsza Prawda nr 351 – 1985 – str. 51
okupową za człowieka, jego zastępcą. Grubiaństwo oraz brutalność z jakimi spotykamy się u wielu ludzi powinny być uważane za degenerację, tak jak wątłość i zniewieściałość u innych. Rzadko kiedy wielkiej brutalnej sile oraz silnej budowie organizmu towarzyszy proporcjonalnie silny i sprawny umysł oraz zdolność do subtelniejszych odczuć psychicznych. Dlatego też należy się spodziewać, że ukończenie przez Chrystusa dzieła odnowy w wieku Tysiąclecia przyniesie człowiekowi nie szorstkość oraz siłę olbrzyma, lecz subtelność oraz symetrię zarówno fizyczną jak i umysłową. W dodatku, nie wolno nam zapominać, że trzy i pół letnia służba naszego Pana była stałym obciążeniem Jego sił fizycznych nie tylko ze względu na Jego publiczne głoszenie, lecz także szczególnie ze względu na cuda, które Jezus czynił kosztem własnej żywotności, jak o tym czytamy: „albowiem moc [żywotność] wychodziła z niego, i uzdrawiała wszystkich” (Łuk. 6:19).
Podróż na Kalwarię była smutnym widowiskiem. Docenić należy u niektórych z tych, co podążali w pochodzie, fakt, iż płakali. Docenić należy tę delikatność i współczucie okazywane przez niewiasty, do których Jezus zwrócił się z tymi słowy: „nie płaczcie nade mną, ale raczej same nad sobą płaczcie i nad dziatkami waszymi”. Jak widzimy, Zbawca nie skupił myśli tylko na Sobie. Zastanawiał się raczej nad tym w jaki sposób dziejąca się właśnie niesprawiedliwość odbije się wkrótce na narodzie, którego przedstawiciele oświadczyli przed Bogiem i ludźmi: „Krew jego na nas i na dziatki nasze”. Nasz Pan bez wątpienia miał na myśli ucisk jaki przyjdzie na Jeruzalem, szczególnie omówiony w proroctwach podanych przez Daniela i Jeremiasza (Dan. 9:24— 27; Jer. 6). Zdajemy sobie sprawę jak dosłownie spełniły się słowa naszego Pana, gdy przypominamy sobie relację o oblężeniu Jeruzalem i o tym jak cierpiały kobiety i dzieci, szczególnie z powodu okropności owych czasów. Znakiem wielkości umysłu jest zdolność myślenia w takich poddających próbie warunkach mniej o sobie, ale więcej o drugich.
UKRZYŻOWANIE
Kiedy pochód przybył na Kalwarię, nastąpiło ukrzyżowanie. Prawdopodobnie ofiara była przybijana do krzyża, gdy leżał on na ziemi, a następnie czterej rośli żołnierze podnosili go i wpuszczali do przygotowanego dołu w ziemi. Spowodowany ranami ból, był jeszcze zwielokrotniony przez wstrząsy występujące przy ustawianiu krzyża w pozycji pionowej a następnie potwornie spotęgowany przez ciężar wiszącego ciała. Ukrzyżowanie jest prawdopodobnie najokrutniejszą formą śmierci, nawet Rzymianie, o ile wiemy, stosowali ją jedynie wobec więźniów winnych przestępstwa — zazwyczaj wyjętych spod prawa, bandytów i buntowników. W ten sposób, zgodnie ze stwierdzeniem proroka, nasz Pan został ,,z przestępcami policzon” (Izaj. 53:12).
kol. 2
Na krzyżu naszego Pana, nad Jego głową, wypisane były w trzech językach takie słowa: „JEZUS NAZAREŃSKI, KRÓL ŻYDOWSKI” (Jan 19:19), stanowiące orzeczenie Jego zbrodni, za którą został osądzony i skazany. Były one zapisane po łacinie, w języku Rzymian, reprezentujących moc i władzę, w języku greckim, który był językiem kultury i nauki oraz w języku hebrajskim, który był językiem jakim posługiwał się naród wyznający bojaźń przed Bogiem. Ci, którzy czytali ów napis uważali go za przynoszący wstyd i pogardę, za znak bluźnierstwa. I tak idące do miasta jak i wracające z niego tłumy wyśmiewały się z Jezusa z powodu Jego tytułu i owej (określanej tak przez samych wyśmiewców) politowania godnej próby oszustwa polegającego na przypisaniu sobie przez Jezusa tak wysokich zaszczytów i godności.
Oczywiście, kapłani i władcy przybyli za pochodem, aby się upewnić, że ich ofiara umarła. Jak się wydaje wszelkie wyrzuty sumienia jakie ludzie ci mogli odczuwać w związku z niesprawiedliwością swego postępowania zostały zdławione, gdy otrzymali naoczne potwierdzenie swego werdyktu w pomyślnym doprowadzeniu do Jego śmierci i w Jego widocznej niemożności wyratowania się ze Swego nieszczęścia. Wydaje się, że również żołnierze, którzy trzymali nad Nim straż czuli, iż był to pokaz kolejnego oszustwa, haniebny koniec kolejnej jednostki, która opowiedziała się przeciwko władzy cezara.
Opisy pokazują, że przybyła tam matka Jezusa oraz jej siostra, uczeń Jan i jego matka oraz Maria Magdalena z Marią, żoną Kleofasa (Jan 19:25; Mat. 27:56). Wszyscy ci przepełnieni byli smutkiem, wielu płakało. Nikt z nich nie był w stanie zaprzeczyć twierdzeniu władców i tłumu, że roszczenia naszego Pana były oszukaństwem. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego Ten, który miał taką moc i w którym pokładali takie zaufanie mógł stać się tak bezsilny w ręku swych wrogów. Przechodziło to pojęcie wszystkich, gdy przypomnieli sobie, iż nawet wiatry i fale Galilei były Mu posłuszne a wiele nieczystych duchów, które nie były w stanie oprzeć się rozkazom Jego Słowa, zostało wygnanych z ciał cierpiących.
Chociaż ci uczniowie w tych warunkach nie mogli dać żadnej odpowiedzi na kpiny tych, którzy złorzeczyli Panu, mimo wszystko miłowali Go, wiedzieli bowiem, że bez względu na Jego moc i tytuły i bez względu na to, czy Jezus przecenił Swój związek z Ojcem Niebiańskim czy też nie, to przecież „nigdy tak nie mówił człowiek, jako ten człowiek” i nigdy nie znali nikogo spośród synów ludzkich, kto mógłby dorównać Jemu w czystości i szlachetności duszy. Nie pozostało im nic więcej jak tylko miłować Go, ufać Mu, i czekać na pewne wskazówki pozornych niezgodności jakie wtedy oglądali.
Tak też od tego czasu dzieje się czasami z naśladowcami Pańskimi. Zgodnie ze Słowem Pańskim mają miejsce pewne wydarzenia i Pan dozwala, aby Jego lud cierpiał i aby