Teraźniejsza Prawda nr 345 – 1984 – str. 155

UKAZYWANIE SIĘ JEZUSA PO ZMARTWYCHWSTANIU

      Łącząc różne relacje o poranku zmartwychwstania stwierdzamy (Mar. 16:1; Jan 20:1), że Maria Magdalena była jedną z pierwszych przy grobie, gdy było jeszcze ciemno, a z nią była Maria, matka Jakuba i Salome oraz (Łuk. 24:10) Joanna, żona Chuzy, rządcy Heroda. Po drodze zastanawiały się, kto odsunie im kamień od wylotu grobu, by mogły wejść z wonnościami, zakończyć balsamowanie przerwane dwa wieczory przedtem z powodu rozpoczynającego się wówczas żydowskiego sabatu. Ku ich zaskoczeniu, kamień był już odsunięty. Zatrzymały się na chwilę zdziwione, i wówczas w nikłym świetle dostrzegły, że nie ma tam ciała Jezusa. Zakłopotana swą dodatkową stratą Maria pospieszyła do domu Jana, z którym mieszkał Piotr i zdała relację z tych wydarzeń.

      Dwaj Apostołowie pobiegli do grobu (Jan 20:4). Jan, młodszy, wyprzedzając Piotra, przybył tam pierwszy. Lecz do tego czasu inna niewiasta odeszła, aby przekazać wiadomości następnym uczniom. Przejęty grozą Jan nachylił się i zajrzał, lecz Piotr, będąc odważniejszym, wszedł zaraz po przybyciu, a za nim Jan. Zastali sytuację, którą opisała im Maria, brak ciała, lniane szaty. Zmartwieni i zakłopotani poszli swoją drogą. Chociaż jest wskazówka, że obaj uwierzyli, nie w to jednak, iż nasz Pan powstał, lecz w prawdziwość opowiadania Marii, że Jego ciało zostało usunięte, „Albowiem jeszcze nie rozumieli Pisma, iż miał zmartwychwstać” (w. 9).

      Maria powróciła do grobu napełniona żalem. Płakała i mówiła w swym sercu: Mogliby chociaż zostawić nam ciało naszego Pana. Ponownie zajrzała do grobu. Tym razem zobaczyła coś niezwykłego. Byli tam obecni dwaj aniołowie, którzy rzekli: „Czemu płaczesz?”, dając jej do zrozumienia, że nie ma powodu do płaczu, i w ten sposób niewątpliwie pomogli Marii przygotować się do następnego kroku objawienia się naszego Pana. Szmer lub być może cień sprawił, że odwróciła się i ujrzała mężczyznę, którego wzięła za ogrodnika i zwróciła się do niego z prośbą: Panie! jeźliś Go ty wziął, powiedz mi, gdzieś Go położył a ja dopilnuję, abyś nie trudził się więcej w tej sprawie, ponieważ ja osobiście i inni Jego przyjaciele zatroszczymy się o Jego zwłoki. Wówczas Jezus, który skrył Swoją tożsamość, gdy się im „…ukazał w innym kształcie”, jako ogrodnik, w szatach odmiennych od tych, które były rozdzielone wśród żołnierzy, i w odmiennych od tych, którymi był okryty jako całunem, objawił się przez ton Swego głosu, który ona tak dobrze znała, wymawiając tylko jej imię. Momentalnie prawda zaświeciła w jej umyśle i zawołała: Rabbuni, mój Mistrzu, mój Panie!

      Nam, podobnie jak Marii, smutek czasami wypełnia serca i nie dostrzegamy strumieni radości oraz wiecznych błogosławieństw, które Pan ma dla nas. Nie wcześniej niż usłyszymy
kol. 2
Jego głos, Jego słowo, oceniamy prawdę. Lecz wszyscy, którzy znają Mistrza, prawdziwie znają Jego głos, znają Jego poselstwo, znają Jego ducha, Jego usposobienie, jak On to Sam wyraził: Moje owce słyszą głos Mój i idą za Mną: one nie znają głosu obcych (Jan 10:3—5).

„BOM JESZCZE NIE WSTĄPIŁ”

      W swym uniesieniu Maria najwidoczniej zamierzała objąć nogi naszego Pana. Jej myślą oczywiście było: To jest wizja, która zniknie i nie zobaczę mego Pana więcej. Będę Go mocno trzymać, gdzie On jest, muszę i ja być. Lecz Jezus nauczył ją czegoś innego i ta lekcja jest dobrą lekcją także dla nas. On chciał, aby ona pamiętała o tym, co już uprzednio powiedział: „…wamci to pożyteczne, abym ja odszedł”. Dlaczego w takim razie chciała Go zatrzymać? Poza tym nie była przygotowana, aby pójść z Nim, miała nauczyć się lekcji, doświadczenia miały jeszcze bardziej rozwinąć jej charakter, przysposobić i przygotować ją do błogosławieństw Królestwa. Jezus musiał odejść, ona musiała zostać. Musiała nauczyć się uległości, ufności do Niego i mieć świadomość, że On jest w stanie sprawić, by wszystkie rzeczy współdziałały dla dobra tych, którzy Mu ufają. Nasz Pan podał Marii wiadomość dla Apostołów. Mogła ona wyświadczyć przysługę Jemu i im. Ukrytą myślą jest to, że raczej powinna była przemyśliwać o takiej służbie zamiast obejmować Jego nogi. Powinna ćwiczyć wiarę i zdać się na Boską Opatrzność oraz spieszyć się, by rozpowszechniać wśród drugich dobrą nowinę o Jego zmartwychwstaniu.

      Ta lekcja jest dla nas oczywista. My także usłyszeliśmy o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, a ponadto dowiedzieliśmy się o Bożej łasce okazanej w Nim, i jest naszym przywilejem nieść poselstwo wszystkim braciom, gdziekolwiek mogą się znajdować, wszystkim, którzy mają uszy ku słuchaniu.

      Oświadczenie naszego Pana: Nie wstąpiłem jeszcze do Ojca mego i Ojca waszego, i do Boga mego i Boga waszego, kładzie nacisk na fakt, że On nie poszedł do nieba, gdy umarł, lecz do grobu, do stanu śmierci. Kładzie również nacisk na fakt, że On jest naszym starszym Bratem, Zwiastunem obecności Ojca i chwały, którą Bóg zarezerwował dla tych wszystkich, którzy Go miłują, którzy Go miłują w zakresie ochotniczej gotowości postępowania za wszelką cenę Jego śladami po wyboistej drodze.

„DUCHOM … W WIEZIENIU, PRZYSZEDŁSZY KAZAŁ”

      Przytaczamy te słowa Apostoła Piotra (1Piotra 3:19), ponieważ one są powszechnie źle rozumiane. Niektórzy przypuszczają, że nasz Pan poszedł do czyśćca lub do jakiegoś innego miejsca tortur, i że wygłaszał kazania w czasie Swojej śmierci. Tutaj natrafiamy na

poprzednia stronanastępna strona