Teraźniejsza Prawda nr 339 – 1984 – str. 63
W powrotnej drodze dyskutowano nad opisanymi tu wydarzeniami. Naaman ochłonąwszy dostatecznie zaczął spoglądać na całą sytuację w bardziej rozsądny sposób. Ostatecznie przekonano go, aby, skoro i tak w drodze do domu muszą przekroczyć rzekę Jordan, postąpił zgodnie z zaleceniami proroka, które, jeśli nie przyniosą nic dobrego, nie wyrządzą mu też krzywdy. Naaman uczynił, jak mu radzono. Zanurzył się siedem razy. Przy siódmym zanurzeniu ciało jego uleczone zostało z trądu. Jego ciało i skóra nie tylko odzyskały zdrowie, ale również świeżość, jaką spotykamy u dzieci, jakiej dotąd nie posiadał. Został uleczony, a trąd znikł.
TRĄD SYMBOLEM GRZECHU
W Piśmie Świętym trąd używany jest jako symbol grzechu. Czasami Pan zsyłał go jako karę za grzech, jak na przykład w wypadku Marii, siostry Mojżesza, która nękana była trądem z powodu swej niewłaściwej postawy wobec Mojżesza, dzięki modlitwom którego została uleczona, nieuprzejmej wypowiedzi o nim i do niego (4Mojż. 12). Grzech jest nieuleczalnym schorzeniem. Trąd jest więc właściwie użyty jako jego ilustracja. Grzech zżera podobnie jak trąd i rak, a wszyscy, którzy go posiadają, są „nieczyści”. Istnieje wiele teorii mówiących, jak można pozbyć się grzechu. Istnieją filozofie – humanistyczna i inne, które zaprzeczają jego istnieniu, oraz jeszcze inne, które głoszą, że grzech odkupić można moralnym życiem. Lecz wszystkie te różnorodne filozofie, teorie, sugestie przypominają wody rzek syryjskich, które, z czego Naaman zdawał sobie sprawę, nie mogły go oczyścić i przywrócić mu zdrowia. Słowo Boże pokazuje nam jedyny lek na schorzenie grzechu, jedyny przewód, przez który możemy otrzymać przebaczenie – „…albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez którebyśmy mogli być zbawieni”. Jedynie przez imię Jezus (Dz. 4:12; 16:31). Niezależnie od filozofii stworzonych przez człowieka na ten temat, grzech nie da się wykreślić, a uleczenie go możliwe jest jedynie, jeśli Pan udzieli uzdrowienia.
Innym podobieństwem nasuwającym się w związku z uleczeniem Naamana z trądu i leczeniem grzechu jest konieczność siedmiokrotnego zanurzenia się w Jordanie. Mamy podstawę przypuszczać, że Naaman szukał objawów polepszenia po każdym zanurzeniu i obserwował czy trąd ustępuje, czy też nie, lecz bądźmy pewni, że takich objawów nie było aż do siódmego zanurzenia. Gdyby zaprzestał przy piątym lub szóstym, mówiąc: to jest bezużyteczne, nie widać żadnego polepszenia, utraciłby ofiarowane mu błogosławieństwo. Liczba siedem dobrze przedstawia nam doskonałość – nie oznacza to, że mamy siedmiokrotnie uwierzyć w Jezusa ani też, że mamy się siedem razy nawracać czy toż poświęcać się chrztem na śmierć siedem razy, lecz oznacza to, że tak jak liczba siedem reprezentuje doskonałość, tak też nasza wiara musi być doskonała, zupełna; nasze posłuszeństwo musi być doskonale, zupełne; nasz chrześcijański chrzest musi być doskonały, zupełny. W przeciwnym bowiem wypadku nie ma odpuszczenia grzechów, nie uda nam się otrzymać upragnionych i przyrzeczonych nam błogosławieństw. Wyryjmy w naszych sercach i umysłach, sprawiając też, aby wszyscy, na których mamy wpływ uświadomili sobie, że połowiczne poświęcenie i posłuszeństwo nie są tym, co Bóg z przyjemnością uznaje i błogosławi.
Kilka spraw, związanych z doświadczeniami Naamana, pokazuje, że Pan obdarzył błogosławieństwem uleczenia człowieka posiadającego z natury szlachetne cechy. Jedną ze spraw, która to poświadcza, jest fakt, że służebnica jego żony, niewolnica, wykazywała zainteresowanie nim i chęć niesienia mu pomocy. Miłość młodych, niewinnych i czystych nie zawsze jest pewnym sprawdzianem charakteru, lecz gdy mamy na myśli osoby, o których nie wiemy zbyt wiele, powinniśmy nadać mu godziwe znaczenie.
Po drugie, kiedy Naaman przekonał się, że jego choroba ustąpiła, mógł powiedzieć sobie: Wygląda na to, że otrzymałem wielkie błogosławieństwo i to tanio.
kol. 2
Gdyby ten prorok postąpił ze mną uprzejmie i zapewnił mnie o takich wynikach lub ofiarował się pójść ze mną, z pewnością obdarzyłbym go hojnie, a nawet dałbym mu wszystkie bogactwa, które ze sobą przywiozłem. Ale teraz, kiedy widzę, że jedyne co dla mnie uczynił to fakt, iż podszedł do mego rydwanu, z pewnością nie potrzebuję wracać wiele mil do Samarii, aby ofiarować mu podarki. Może i tak odmówiłby ich przyjęcia. Zatrzymam je i pojadę dalej.
Takie postępowanie pokazałoby nam, że Naaman nie był człowiekiem szlachetnym, pomimo odniesionego sukcesu w zdobyciu zaufania swego króla i bez względu na to, do jakiego stopnia Pan użył go do uwolnienia Syrii i Izraela spod panowania Asyryjczyków. Umysły szlachetne nie starają się samolubnie brać wszystkiego, co życie doczesne daje, pozostawiając innym możliwie najmniej. Prawdziwie wielcy odczuwają przyjemność, gdy mogą być sprawiedliwymi, gdy mogą okazać hojność. Możemy być pewni, że hojne serce cenione jest przez Pana oraz znajduje ocenienie u ludzi prawdziwie szlachetnych – kobiet i mężczyzn. Proporcjonalnie do naszego zrozumienia tej sprawy, niechaj wszyscy obserwują swe serca, umysły i postępowanie, tak aby każdy mógł coraz bardziej przybliżać się do takiego poziomu szlachetności, jaki znajduje uznanie u Pana i najbliższych Jego dzieci.
DZIESIĘCIU TRĘDOWATYCH ULECZONYCH – JEDEN WDZIĘCZNY ZA TO
Pamiętamy jak dziesięciu trędowatych prosiło Pana, gdy ich mijał pewnego razu podczas wypełniania Swej służby; „Jezusie, Nauczycielu! zmiłuj się nad nami” (Łuk. 17:12-19). Zwrot powyższy świadczy, że oni uznali Go za Mesjasza. Pragnieniem ich było uleczenie z trądu, którego dokonałby Pan Jezus. W dużym stopniu wypadek ten podobny jest do sytuacji z Naamanem, tylko że tu występują w większości Żydzi. Pamiętamy, że Pan wysłał ich w drogę, podczas której wszyscy zostali uleczeni, lecz tylko jeden z nich powrócił, aby podziękować Mu, aby uznać Jego błogosławieństwo.
Nasz Pan wypowiedział się w tej sprawie i jak się wydaje czuł głęboki żal z powodu niewdzięczności owych dziewięciu, wskazując jednocześnie, że ten jedyny, który powrócił, by Go czcić nie był nawet Żydem, lecz Samarytaninem – nie był więc dziedzicem i nie uczestniczył, jak Izrael, w obietnicach, ale był jednym z tych, którzy znaleźli się poza łaskami przymierza Pańskiego. Podobnie też Naaman znajdował się poza nimi. Fakt ten wspomina również Nowy Testament jako dowód świadczący o miłosierdziu Bożym (Łuk. 4:27). Jak wiemy, w czasie gdy miało miejsce uleczenie owego szlachetnego Syryjczyka dzięki lasce Pańskiej, w Izraelu było wielu trędowatych.
Starajmy się, drodzy przyjaciele, abyśmy będąc prawdziwymi Izraelitami, „dziedzicami według obietnicy”, otrzymawszy od Pana uleczenie, przebaczenie i błogosławieństwo, byli przepełnieni wdzięcznością, dziękczynieniem oraz abyśmy nie żałowali żadnych trudów, by je wypowiedzieć. Miejmy się na baczności, abyśmy nie usiłowali zatrzymać za wszelką cenę owego uleczenia tylko dla siebie, lecz radujmy się mogąc złożyć Panu owoc Jego błogosławieństwa, miłosierdzia i dziękczynienia – jak to nawet Naaman pragnął uczynić w tym wypadku i wrócił do Samarii do proroka, aby go obdarzyć przywiezionymi w tym celu podarkami. Były one już uprzednio poświęcone, kiedy Naaman spodziewał się błogosławieństwa. Czy otrzymawszy je mógł on zatrzymać jakąkolwiek cząstkę dla siebie? Gdyby tak postąpił, dowiódłby tym samym, że nie jest godzien otrzymanych błogosławieństw. Podobnie lud Pański, uciekając od grzechu i pragnąc przebaczenia, pojednania itp., jest w ogólności usposobiony do czynienia całkowitego poświęcenia Panu wszystkiego. Lecz jakie wyda się jego postępowanie Panu i wszystkim, którzy posiadają Jego światło i ducha Prawdy, jeśli otrzymawszy cząstkę Jego łaski, spróbują zatrzymać niektóre lub wszystkie