Teraźniejsza Prawda nr 336 – 1984 – str. 6

nie odpuści (Mat. 18:35). Chrześcijaninem według Pańskiego wzoru, „takim ze szkoły Chrystusowej i przygotowywanym do nauczania drugich, jest taka osoba, która nie tylko zewnętrznie, lecz także wewnętrznie jest czysta – odłączona, omyta wodą Boskich instrukcji z małoduszności, z nieczystości cielesnych. Chrześcijanin nie jest dłużej niewolnikiem grzechu kontrolowanym przez pragnienia i słabości upadłego ciała i jego ducha światowego, przynoszącego owoce niesprawiedliwości – gniew, złość, nienawiść, niesnaski, oszczerstwo, obmowę (Kol. 3:8; 1Piotra 2:1, 2).

      Rozwinięty chrześcijanin, ze swego stanowiska wysokiej oceny Boskiego prawa, rozumie, że w Pańskiej ocenie nienawiść jest morderstwem, obmowa jest skrytobójstwem a pozbawienie bliźniego dobrego imienia jest rabunkiem i grabieżą. Jakakolwiek z tych rzeczy uprawiana w Kościele, pośród wyznawców ludu Bożego, jest podwójnym złem – morderstwem i rabunkiem brata (porównaj 1Jana 3:15; Mat. 5:21, 22).

      Wypowiedzenie oszczerczych bądź szkodliwych uwag pod adresem drugiej osoby, a następnie dodanie: Nie wiem czy to jest prawdą, czy nie? – wskazuje, iż mówca działa pod wpływem złego ducha, a nie ducha Chrystusa, ducha miłości – on ma chęć zaszkodzić swemu bliźniemu, on tego pragnie. Do pewnego stopnia będzie się powstrzymywał od opowiadania tego, o czym wie, że jest bezwzględnie nieprawdą, ale będzie miał przyjemność w obmawianiu, chętnie zdobywając złe wiadomości, które obraca w ustach jak smakowity kąsek i dlatego opowiada o tych skandalach, nie wiedząc czy, są prawdą, usiłując usprawiedliwić siebie w taki sposób jak to było przedstawione wyżej.

      Doprawdy, Pismo Święte z mocą oświadcza, iż przyrodzone serce jest zwodnicze w odniesieniu do wszystkiego i beznadziejnie złe. Te osoby, które tak mówią i w taki sposób usiłują usprawiedliwić swoje złe postępowanie albo nigdy nie wstąpiły do szkoły Chrystusa, albo znajdują się jeszcze w klasie niemowląt i nie rozumieją, że posiadają ducha morderczego, a nie ducha braterskiej miłości. Ach, żeby tak wszyscy prawdziwi chrześcijanie mogli przyswoić sobie ten zakres prawa miłości w jego stosunku nie tylko do Boga, lecz także do bliźniego. Co za kiełznanie języka to by oznaczało, co za ostrożność w rozmowach! Dawid powiedział: „Będę strzegł dróg moich, abym nie zgrzeszył językiem swym”. Ten kto czuwa nad swoim jezykiem nakłada kontrolera na swoim zwodniczym sercu przez co może lepiej je poznać i lepiej nad nim pracować, gdyż ,,…z obfitości serca usta mówią (Jer. 17:9; Psalm 39:2; Mat. 12:34).

      Jedynym wyjątkiem od zasady: „Nikogo nie lżyli”, może być sytuacja znana nam i wskazująca na bezwzględną konieczność ujawniania zła – gdy przedstawienie zła jest przeciwne pragnieniu serca a następuje z konieczności – z powodu miłości do drugich, którzy gdyby
kol. 2
nie zostali poinformowani, mogliby zostać skrzywdzeni. Tylko wówczas możemy wypowiadać niepochlebne rzeczy o drugich, gdy do tego skłania Złota Reguła, by nie dopuścić do szkody jaka mogłaby zaistnieć, gdyby milczano.

      Niektórzy jednak będą się sprzeciwiać ograniczaniu ich wolności do przedstawiania wypadków opartych na niezaprzeczalnej znajomości rzeczy i dowodzić że wiedza zupełna zazwyczaj jest niewielka, można by powiedzieć mała. Odpowiadamy, że to ma związek z Boskim prawem – „Będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie”. Ty, ze swoją wolą poddaną Boskiej woli, nie chciałbyś, by twój bliźni używał umysłu i języka do złych podejrzeń oraz obmów skierowanych przeciwko tobie. Nie powinieneś więc tego czynić wobec niego. Prawo ludzkie nie wymaga, byś wypowiedział jedno słowo więcej niż wiesz (chodzi o osobistą wiedzę) przeciwko twemu bliźniemu – ono nie pyta o twoje podejrzenia i domysły. Boskie prawo natomiast, które nakazuje, by nikt nie wypowiadał ani jednego słowa podejrzliwego przeciwko bliźniemu, a jeśli podejrzenie nie oparte na wiedzy narzuca się umysłowi wskutek skojarzonych okoliczności, nowy umysł natychmiast, ze swą wrodzoną życzliwością, zrównoważy podejrzenie sugestia o możliwości fałszywej informacji lub interpretacji i zawsze podda pozornie winnego dobrodziejstwu wątpliwości.

      Ktoś drugi sprzeciwi się i powie: Ach, ja nigdy nie mógłbym stracić tyle czasu, by zebrać fakty. Życie jest zbyt krótkie! Gdybym tropił fakty, by zawsze mówić w oparciu o posiadaną wiedzę, a nigdy na podstawie pogłoski, nie miałbym wcale czasu na załatwianie swoich własnych spraw!

      Właśnie, właśnie! Lekcją dla ciebie powinno być postępowanie według zasad Pisma Świętego – „Nikogo nie lżyli”:

      (1) Dlatego, że nie masz czasu oprzeć się na faktach i prawdopodobnie brak by ci też było zdolności do bezstronnego osądzenia, gdybyś miał wszystkie fakty w ręku.

      (2) Dlatego, że jeśli masz ducha Chrystusa, miłość, mieszkającego w tobie obficie, nie powiesz nikomu o żadnym z faktów, nawet gdybyś miał łańcuch dowodów kompletny. Będziesz czuł odrazę do tej sprawy proporcjonalnie większą w miarę jak znane ci fakty będą niepomyślne. W takim razie jaki powinien być stan tych, którzy bardzo lubią słuchać plotek oraz. tych, których język rozkoszuje się opowiadaniem plotek jak słodkim przysmakiem i pełni są obaw, iż rozwieje się zła pogłoska, o której nie mają wiadomości, tylko przesądne nastawienie oparte na pogłoskach? Najbardziej ogólnym poglądem, dotyczącym takich osób, jest stwierdzenie, że mają mało z ducha Chrystusa – nie posiadają braterskiej miłości i nigdy szczerze nie poznali Złotej Reguły.

poprzednia stronanastępna strona