Teraźniejsza Prawda nr 329 – 1983 – str. 52
wcześniej już oświecani, postępujący wąską ścieżką Jego Śladami i wystawieni na szczególne próby oraz trudności, mające rozwinąć i wypróbować zwycięzców, będą także członkami wielkiego Słońca Sprawiedliwości, którego promienie, według obietnicy Pisma Świętego, będą uzdrawiać (Mal. 4:2). To uczestniczenie Kościoła z Nim, w charakterze członków chwalebnego Słońca Sprawiedliwości, nasz Pan pokazuje w przypowieści o pszenicy i kąkolu. W konkluzji tej przypowieści Pan mówi o zgromadzeniu wybranych przy końcu tego wieku przez przemianę zmartwychwstania i oznajmia, że wówczas „sprawiedliwi lśnić się będą jako słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha” (Mat. 13:43).
A teraz, po chwalebnym obrazie poranka Tysiąclecia, wracając do faktów, jakie istnieją obecnie, dostrzegamy absolutną prawdę obrazów biblijnych, które przedstawiają świat w ciemnościach oraz pogaństwo w wielkich ciemnościach i jedynie lud Boży jako posiadający wyłącznie lampę Boskiego objawienia, a ta lampa rzuca światło każdorazowo tylko na jeden krok na tej ścieżce. Wszystko w tym obrazie potwierdza pozostałe stwierdzenia Słowa i nasze własne doświadczenia, a mianowicie, iż nic z tego, co lud Boży może uczynić w obecnym czasie nie rozproszy mocy ciemności. Nasze małe świece powinny wszystkie być osadzone na swoich świecznikach, knoty naszych lamp przycięte i palące się, by wydać z siebie tyle światła ile tylko jest możliwe, by oświecić nas i drugich, lecz nie ma dla nas absolutnie żadnej zachęty do przypuszczenia, że swoją własną mocą moglibyśmy rozproszyć ciemność. Aby wyposażyć nas i przysposobić do pracy oświecania świata, wymagana jest chwalebna zmiana zmartwychwstania. Przeciwnie, pomimo wysiłków ludu Bożego przez dziewiętnaście stuleci, od śmierci Jezusa, liczba pogan powiększała się ciągle. Według statystyk, pogan jest dwukrotnie więcej na świecie niż było sto lat temu.
Niestety, choć wygląd zewnętrzny i splendor cywilizacji zwanej chrześcijaństwem w wielu wypadkach jest imponujący, to jednak nasz Pan, podając proroczy obraz prawdziwej sytuacji, mówi, „Lud ten przybliża się do mnie usty swemi, i wargami czci mię; ale serce ich daleko jest ode mnie” (Mat. 15:8). Tylko niewielu dzisiaj, jak zwykle, jest po stronie Pana, napełnionych Jego duchem i prowadzonych przez Jego Lampę Prawdy. Większość chrześcijan wszędzie, we wszystkich denominacjach „upada”, jak to jest opisane przez Pana, za pośrednictwem proroka, mówiącego do prawdziwego Kościoła Chrystusowego, „Padnie po boku twym tysiąc, a dziesięć tysięcy po prawej stronie twojej; ale się do ciebie nie przybliży” (Ps.91:7)
Te tysiące, zaiste, dziesięć tysięcy, obejmują wielu najbardziej uczonych doby dzisiejszej, tak właśnie jak to miało miejsce z „padaniem” w okresie Pierwszego Adwentu naszego Pana, gdy do padających byli włączeni doktorowie prawa,
kol. 2
najwyżsi kapłani i członkowie sanhedrynu. Upadek w tym wypadku nie jest zboczeniem moralnym, popadnięciem w wulgarny grzech, lecz odpadnięciem od „wiary, raz świętym podanej” i popadnięciem w teorię ewolucji, wyższy krytycyzm, niewierność, teozofię, nową myśl, nową teologię, wiedzę chrześcijańską, itp. — jest odpadnięciem od nauk Słowa Bożego, mówiących o popadnięciu rasy w grzech i pod Boski wyrok, o odkupieniu Adama i jego rasy drogocenną krwią Jezusa, o wyzwoleniu Kościoła i ostatecznie o wszystkich tych, którzy przyjmą Boską łaskę z rąk Tego, który nas umiłował i wykupił Swoją drogocenną krwią (Jud. 3; 1Piotra 1:18, 19).
Dlaczego Pan dozwolił na, taką długą zwłokę, mimo zapowiedzi, iż posiada moc do pokonania grzechu oraz szatana i wyzwolenia świata z ciemności, ignorancji i przesądu? Dlaczego dopiero po upływie, czterech tysięcy lat od upadku Bóg posłał Odkupiciela i dlaczego dopiero po upływie ponad dziewiętnastu stuleci od śmierci Zbawiciela za cały świat, Pan przyszedł w mocy i wielkiej chwale, by wyzwolić rodzaj ludzki z jarzma grzechu i śmierci, by wyzwolić wzdychające stworzenie z niewoli skażenia do chwalebnej wolności synów Boga? Dlaczego? O, jest pewien powód, który jednak teraz nie jest znany wszystkim. A nawet, gdybyśmy o nim mówili, nie wszyscy mogliby go usłyszeć. Nasz Mistrz prawdziwie powiedział, zwracając się do Swoich wiernych uczniów, Jego naśladowców: „Wam dano wiedzieć tajemnicę królestwa Bożego; ale innym w podobieństwach, aby widząc nie widzieli, a słysząc nie rozumieli” (Łuk. 8:10). Stąd nie potrzebujemy się obawiać opowiadania tajemnicy Pańskiej innym, którą Apostoł nazwał „tajemnicą oną, która była zakryta od wieków i od rodzajów, ale teraz objawiona jest świętym jego” (Kol. 1:26). Właściwą jest znajomość tej Tajemnicy, gdyż moc jakiej ta wiedza udziela będzie szczególną wartością dla świętych w ich walce z wyjątkowymi próbami i trudnościami, które znajdują się tuż przed nimi. Ta Tajemnica jest następująca: od początku celem Boga było, by wielki Wyzwoliciel, Mesjasz, był nie tylko Panem Jezusem — Odkupicielem, lecz także obejmował wybrane w tym Wieku Ewangelii Maluczkie Stadko, dojrzałe ziarna zebrane w czasie żniwa Izraela i zebranych w Wieku Ewangelii z każdego narodu, ludu, rodziny i języka. Tych Pan nazwał Swymi „klejnotami”. „Cić mi będą, mówi Pan zastępów, w dzień który Ja uczynię, własnością” [kiedy przyjdę, by uczynić ich Swoimi klejnotami] (Mal. 3:17). „Klejnotów” wcześniej nie wynagradzano, ani obdarowano chwałą, aż pełna liczba Wybrańców została skompletowana, wypolerowana i przygotowana. Wkrótce Wybrańcy, czyli sprawiedliwi, zajaśnieją jako słońce w Królestwie ich Ojca, by błogosławić cały rodzaj ludzki. Wówczas oni ze swym Panem, Oblubieńcem, jako antytypowe nasienie Abrahama, wypełnią Boską obietnicę mówiącą, iż „będą błogosławione w tobie wszystkie narody ziemi” (1Mojż. 12:3).