Teraźniejsza Prawda nr 321 – 1982 – str. 19

Zupełnie tak samo dzisiejsi teologowie są zawziętymi przeciwnikami obecności Chrystusa. A że nie znają czasu swego nawiedzenia „potykają się”, tak jak to było z kościołem żydowskim. Współcześni teologowie także obecnie grożą i nękają w synagogach (kościołach) z tym wyjątkiem, że w inny sposób. Obecne grożenie dokonuje się językiem.

      Jedną z najsurowszych prób owego dnia było wyrzucenie z synagogi. „Bali się Żydów”, gdyż ci już byli jednomyślni w tym, że jeśliby jakikolwiek człowiek wyznał, że Jezus jest Mesjaszem, taki miał być usunięty z synagogi (Jan 9:22). Był to jedyny „cieszący się szacunkiem kościół” w tych dniach i biedny Żyd zdawał się osamotniony przez usunięcie go z kościoła. Bez wątpienia Żydzi sądzili, że ich społeczność z Bogiem zależała od ich przynależności do nominalnego kościoła. Nowy Nauczyciel wypowiadał się przeciwko faryzeuszom i władcom synagog, twierdził, że w wielu przypadkach byli hipokrytami — że dla pozoru wypowiadali długie modlitwy i ustami zbliżali się do Boga. Niektórzy z nich wyczuli prawdę i byliby poszli za Jezusem i chętnie uczęszczaliby do Jego kościoła, gdyby miał jakiś, lecz Kościół, który On reprezentował był związany Prawdą nauczaną przez Niego a On do nich powiedział: „raczej radujcie się, że imiona wasze napisane są w niebiesiech” (Łuk. 10:20).

      Tak i teraz „za dni Syna człowieczego” (Łuk. 17:26) ci, którzy otrzymali „teraźniejszą prawdę”, są odcinani od społeczności z kościołami nominalnymi. Spróbowawszy niebiańskiej manny nie mogli dłużej być zadowoleni z plew. Tak długo identyfikowali się z kościołami, byli w nich aktywnie, towarzysko i szczerze zaangażowani, co w swej prostocie rozumieli jako „pracę dla Jezusa”, tak że myśl o przerwaniu tych związków była jakby odcięciem prawej ręki. Lecz, drodzy przyjaciele, pamiętajcie, że jak wtedy tak i teraz nominalny kościół drży i upada (Izaj. 28:13; Obj. 18:2, 21) a ci w nim, których imiona są zapisane w księdze żywota Baranka, są tymi jedynie obecnie uznanymi za powołane przez Niego jednostki.

      (Niektórzy z tych, co opuścili nominalne kościoły i połączyli się z innymi grupami, takimi jak „Świadkowie Jehowy”, mają podobne doświadczenia. Pewne jednostki były tak bardzo zaangażowane w pracę świadczenia, na przykład, pod kierunkiem „Ś.J.”, że myśl o zerwaniu więzów z tą grupą lub organizacją była dla nich jakoby odcięciem prawej ręki).

      Kiedy, więc, obecny wówczas Jezus użył gliny z produktem Swoich ust, by tym literalnie pomazać człowieka, który urodził się ślepym, przywracając mu w ten sposób wzrok (Jan 9), tak teraz przy końcu Wieku słowa Jego ust, pomieszane z gliną człowieczeństwa i przez nie użyte, mogłyby być Jego środkiem do ożywienia (otwarcia) duchowej percepcji w kierunku zrozumienia Jego prawdy i dostrzeżenia jej piękna. To było w sabat — siódmego dnia — gdy niewidome oczy zostały otwarte. A teraz jest też siódmy dzień, ale na większą skalę — bo 6000 lat od stworzenia Adama upłynęło jesienią w 1872 roku. Mocą obecnego Jezusa glina i przemycie oczu przywróciło wzrok, tak też tu, moc obecnego Jezusa w Jego powtórnym Adwencie przywraca wzrok duchowym oczom.

      Nie dziwcie się, jeśli i pod innymi względami przypadek człowieka ślepego odnosi się do oświeconego ludu Bożego naszych czasów. Bo kiedy on wyznał swoją wiarę w Jezusa, to usłyszał: „ty nas uczysz? I wygnali go precz” z synagogi (w. 34). On mógł był pozostać milczącym, wierzyć w swoim sercu i zachować swoją pozycję w kościele, lecz to byłoby tchórzostwem. Bo gdyby on tak się zachował — gdyby wstydził się za Niego — to w konsekwencji byłby stracił kontakt z Jezusem. Tak i tu, oczy wasze zostały otwarte, by dostrzegły obecność Pańską i błogosławieństwa światła prawdy, którą w rezultacie otrzymaliście, a która pozostanie w was, tak jak była w nim, abyście mogli zachować ją dla siebie i pozostać w kościele lub wyznać Jego obecność i zostać odciętymi, znosić „strach człowieczy stawiający sobie sidło” i wstydzić się za Niego i Jego Słowa lub Go uznać i być uznanym przed Ojcem i świętymi aniołami. Jeśli my bardziej cenimy opinię i poważanie u ludzi z kościoła światowego „Babilonu” (dużego lub małego), ubiegamy się o chwałę u drugich, to jak możemy spodziewać się tej chwały, która pochodzi tylko od Boga?

      „Bracia wasi nienawidzący was, a wyganiający was dla imienia mego, mówią: Niech się okaże sława Pańska. Okażeć się zaiste ku pociesze waszej; ale oni pohańbieni będą” (Izaj. 66:5).

      „A usłyszawszy Jezus, iż go precz wygnali, i znalazłszy go” (w. 35) stał się osobiście jego nauczycielem a ów człowiek „pokłonił mu się”. Tak z wami. Pan chce usłyszeć wasze świadectwo o Nim, a kiedy zostajecie odłączeni od kościoła nominalnego — „Babilonu” (wielkiego lub małego) — to dowiadujecie się, że sam Jezus będzie was uczył i pokaże wam wspaniałe rzeczy z zakresu Jego Prawdy i Planu. A wówczas wy naprawdę możecie Go uczcić — w duchu oraz prawdzie i nie czcić już dłużej wyznań ludzkich. Wyjaśnienie przez Jezusa naszej próby związanej z przyjęciem Go, będzie nam przedstawione tak jak było człowiekowi ślepemu: „Na sądemci [na próbę] ja przyszedł na ten świat, aby ci, którzy nie widzą, widzieli, a ci, którzy widzą, aby ślepymi byli” (w.39).

      (Tak podobnie nasz Pan Jezus, „teraźniejszą prawdą” otworzył oczy niektórych w różnych grupach, jak na przykład, „Ś.J.”. Przyjęcie przez nich tej prawdy oznaczało wyłączenie ich i pozbawienie członkostwa, a także wynikające z tego ogniste próby. Pan darzy takich słowami pociechy. My pod Jego kierownictwem z zadowoleniem udzielamy im pomocy w sposób możliwie uzasadniony przy pomocy literatury, korespondencji, wizyt, itp.).

      Wiemy o takich, którzy teraz przeżywają doświadczenia określone wyrazem „wygorzało”. To tacy, którzy usłyszeli słowo i przyjęli je z radością — ich oczy zostały otwarte, by mogły

poprzednia stronanastępna strona